Ty Też Noya

1.4K 126 159
                                    

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Siedzę sobie na parapecie i na spokojnie piszę ten rozdział, patrze a tam dwa kruki biją się na moim podwórku, no i moja pierwsza myśl to:
Kageyama i Hinata in real life
Ale to taki mało istotny szczegół

Życzę miłego czytania
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Pov:
Nishinoya

Po doprowadzeniu się do jako takiego stanu, ruszyliśmy w stronę dużej sali.

-Jestem ciekawy, co będzie się działo kiedy tam wejdziemy.

Powiedział Asahi, lekko zdenerwowany przez to, co możemy zastać, zaczynając tym samym rozmowę.

-Słyszałeś co mówił Suga? To o tych zdjęciach.

-Jezuu~ ale ty przeżywasz. Pożyjemy to zobaczymy.

Powiedziałem, urywając krótko, jednocześnie otwierając drzwi i wchodząc przez nie. Prawie automatycznie zalała nas fala komentarzy typu

-Jak tam gołąbeczki?
-Dobrze wam się spało?
-Noya fajna bluza!
-Nie chwaliliście sie.

I wiele podobnych.

Ignorując je wszystkie, podszedłem do Kapitana Karasuno, siedzącego pod ścianą wraz z Sugawarą.

-Daichi możemy pogadać?

-Jasne, tylko chodź, wyjdziemy może za drzwi?

Powiedział, po czym oboje kierowaliśmy się w stronę wyjścia, mijając po drodze Asachiego. Uświadomiłem sobie, że zostawiłem go tak trochę na pastwę losu, więc jeszcze zanim wyszliśmy położyłem mu dłoń na ramieniu mówiąc, przekornie szeptem

-Wierzę w ciebie.

Po czym wyszliśmy z Daichim na korytarz, zamykając dokładnie za nami drzwi i odchodząc od nich na znaczną odległość, by mieć pewność, że nikt nie usłyszy.
Usiedliśmy na schodach, twarzami zwróconymi ku sobie. Daichi odezwał się pierwszy.

-A więc, o co chodzi?

-Bo... Ja, chciałem po prostu wytłumaczyć to co powiedział ci Asahi, tamtego wieczoru.

Odparłem niepewnie a
Sawamura spojrzał się na mnie z wyraźnym zaciekawieniem w oczach.
Więc kontynuowałem

-No bo... To co powiedział Asahi to prawda. Znaczy, to trochę bardziej skomplikowane, ale chciałem Ci powiedzieć, że nie masz się o co martwić,
wszystko już jest w porządku, no i obiecałem, że nie będę tego więcej robił.

-Dlaczego się ciąłeś? Dlaczego nie porozmawiałeś z kimś z nas? Przecież byśmy ci pomogli.

-Podejrzewam, że nawet jakbym wam powiedział, to by nic nie zmieniło.

Daichi spojrzał się na mnie nie kryjąc przerażenia i zdezorientowania.

-Jak to?

-Oj no bo...
Nakreśliłem mu całą sytuację z Asahim i wytłumaczyłem powód moich okaleczeń. Po zakończeniu mojego monologu, nasz kapitan siedział lekko zmieszany a że nie wykazywał chęci skomentowania jakoś mojej sytuacji, dodałem tylko

-Proszę, nie wspominaj o tym nikomu. A zwłaszcza nie Sugawarze. Prosze.

Po dłuższej chwili ciszy, Daichi w końcu odparł

-No dobrze. Skoro to już jest przeszłość, to nie ma co tego rozpaniętywać. Mam nadzieję tylko, że to się nie powtórzy i że Azumane się tobą odpowiednio zajmie. Ale dalej nie mogę sobie wybaczyć, że nikt z nas tego wcześniej nie zauważył.

To "tylko" obóz [Daisuga & Asanoya] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz