~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Siedzę sobie na parapecie i na spokojnie piszę ten rozdział, patrze a tam dwa kruki biją się na moim podwórku, no i moja pierwsza myśl to:
Kageyama i Hinata in real life
Ale to taki mało istotny szczegółŻyczę miłego czytania
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~Pov:
NishinoyaPo doprowadzeniu się do jako takiego stanu, ruszyliśmy w stronę dużej sali.
-Jestem ciekawy, co będzie się działo kiedy tam wejdziemy.
Powiedział Asahi, lekko zdenerwowany przez to, co możemy zastać, zaczynając tym samym rozmowę.
-Słyszałeś co mówił Suga? To o tych zdjęciach.
-Jezuu~ ale ty przeżywasz. Pożyjemy to zobaczymy.
Powiedziałem, urywając krótko, jednocześnie otwierając drzwi i wchodząc przez nie. Prawie automatycznie zalała nas fala komentarzy typu
-Jak tam gołąbeczki?
-Dobrze wam się spało?
-Noya fajna bluza!
-Nie chwaliliście sie.I wiele podobnych.
Ignorując je wszystkie, podszedłem do Kapitana Karasuno, siedzącego pod ścianą wraz z Sugawarą.
-Daichi możemy pogadać?
-Jasne, tylko chodź, wyjdziemy może za drzwi?
Powiedział, po czym oboje kierowaliśmy się w stronę wyjścia, mijając po drodze Asachiego. Uświadomiłem sobie, że zostawiłem go tak trochę na pastwę losu, więc jeszcze zanim wyszliśmy położyłem mu dłoń na ramieniu mówiąc, przekornie szeptem
-Wierzę w ciebie.
Po czym wyszliśmy z Daichim na korytarz, zamykając dokładnie za nami drzwi i odchodząc od nich na znaczną odległość, by mieć pewność, że nikt nie usłyszy.
Usiedliśmy na schodach, twarzami zwróconymi ku sobie. Daichi odezwał się pierwszy.-A więc, o co chodzi?
-Bo... Ja, chciałem po prostu wytłumaczyć to co powiedział ci Asahi, tamtego wieczoru.
Odparłem niepewnie a
Sawamura spojrzał się na mnie z wyraźnym zaciekawieniem w oczach.
Więc kontynuowałem-No bo... To co powiedział Asahi to prawda. Znaczy, to trochę bardziej skomplikowane, ale chciałem Ci powiedzieć, że nie masz się o co martwić,
wszystko już jest w porządku, no i obiecałem, że nie będę tego więcej robił.-Dlaczego się ciąłeś? Dlaczego nie porozmawiałeś z kimś z nas? Przecież byśmy ci pomogli.
-Podejrzewam, że nawet jakbym wam powiedział, to by nic nie zmieniło.
Daichi spojrzał się na mnie nie kryjąc przerażenia i zdezorientowania.
-Jak to?
-Oj no bo...
Nakreśliłem mu całą sytuację z Asahim i wytłumaczyłem powód moich okaleczeń. Po zakończeniu mojego monologu, nasz kapitan siedział lekko zmieszany a że nie wykazywał chęci skomentowania jakoś mojej sytuacji, dodałem tylko-Proszę, nie wspominaj o tym nikomu. A zwłaszcza nie Sugawarze. Prosze.
Po dłuższej chwili ciszy, Daichi w końcu odparł
-No dobrze. Skoro to już jest przeszłość, to nie ma co tego rozpaniętywać. Mam nadzieję tylko, że to się nie powtórzy i że Azumane się tobą odpowiednio zajmie. Ale dalej nie mogę sobie wybaczyć, że nikt z nas tego wcześniej nie zauważył.
CZYTASZ
To "tylko" obóz [Daisuga & Asanoya]
JugendliteraturKłótna Nishinoyi z Asahim, Problemy Hinaty, Choroba Sugawary, bezradność lub obojętność reszty przyjaciół z drużyny. Jak wiele potrafi się zmienić przez niecałe dwa tygodnie trwania obozu? ~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~ Ta opowieść jest moim debiute...