Pov:
DaichiCały dzień próbowaliśmy jakoś pomóc, czegoś się dowiedzieć i ewentualnie wyjść, chociaż na godzinkę, poszukać naszego kolegi, niestety bezskutecznie. Jedyne wiadomości jakie otrzymaliśmy, to że policja przyjęła zgłoszenie i że będą go szukać. Nawet na pytanie o jego rodzicach nie otrzymaliśmy odpowiedzi.
Był już późny wieczór a ponieważ nie mogliśmy zasnąć (a przynajmniej część z nas, nie mogła) siedzieliśmy w świetlicy. Suga leżał na moim ramieniu, Noya zasnął na kanapie, naprzeciwko nas, ułożony wygodnie, głową na kolanach Asahiego, natomiast Kageyama, oparty o poręcz fotela, wpatrywał się w mrok, panujący za oknem.
Spojrzałem na zegarek.
Była 00.12.Nieznośną ciszę postanowił przerwać Kageyama, kierujący się ku wyjściu.
-Dokąd idziesz?
Spytał zaniepokojony Suga.-Pobiegać...
Odpowiedział. Oczywiście wszyscy załapaliśmy aluzję a ponieważ większość spała w tym nasze menadżerki, profesor i trener, mieliśmy okazję wymknąć się niezauważeni-Czekaj idę z tobą.
Odparłem a zaraz po mnie odezwali się Asahi i Suga-Ja też.
-Ja również idę.
Już miałem kategorycznie zabronić Sugawarze opuszczenia tego pomieszczenia, kiedy uprzedził mnie Asahi.
-Suga, mam do ciebie prośbę...
Jeśli Noya by się obudził i zobaczyłby, że nas nie ma, to jak myślisz, co by zrobił?Sugawara wyraźnie załapał o co chodzi, ale wciąż nie był przekonany.
-Proszę Suga, zaopiekuj się nim...
Po chwili namysłu ostatecznie odpowiedział
-Zgoda, ale macie do mnie dzwonić, pisać, cokolwiek, jeśli coś znajdziecie i macie się pod żadnym pozorom nie rozdzielać. Pod tymi warunkami zostanę z nim.
Wszyscy trzej się zgodziliśmy. Koshi zaraz po naszym, dość szybkim, pocałunku, zajął miejsce koło Noyi. Azumane przykrył kocem swojego libero i po ucałowaniu jego czoła ruszyliśmy.
Wychodząc, klepnąłem Asahiego po ramieniu dodając.
-Dzięki stary, mam u ciebie dług.
-Nie ma problemu. Teraz jestem przekonany, że Noyi nic nie będzie. A ty masz pewność, że Suga zostanie tutaj.
Pov:
SugawaraZostałem, siedząc wraz ze śpiącym zaraz obok mnie Yuu. Co chwila zerkałem na ekran telefonu w nadzieji na jakąś wiadomość od chłopaków. Nie da się ukryć, że strasznie się o nich martwiłem i miałem im trochę za złe, że nie pozwolili mi pójść, no ale...
Spojrzałem na pogrążą w śnie twarz Nishinoyi i dodałem do samego siebie w myślach, co ten malec mógłby zrobić, zaraz po opuszczeniu budynku i wyobraziłem sobie twarz przerażonego Asahiego, na wieść że jego (w naszych oczach, wciąż malutki) chłopiec, wybrał się sam w środku nocy, do lasu poszukując nas.
Moje myśli przerwał owy "maluch" wiercący się zaraz obok mnie.
-Ciii... Śpij dalej.
Powiedziałem odruchowo szeptem, kładąc rękę na włosach Noyi. Ten od razu wyczuwając, że coś jest nie tak, podniósł swój wzrok na mnie i przecierając jedno ze swoich oczu odparł.-Suga?
Po czym, rozejrzał się po świetlicy i kontynuował-Gdzie jest Asahi? I Kageyama i Daichi?
-Poszli pobiegać.
Powiedziałem, jednocześnie zalecając chłopakowi, by ten wrócił do spania, lecz jak nie ciężko było się domyślić, ten drążył temat dalej.
-Ale jak to? Chcesz powiedzieć, że oni wyszli w środku nocy? Asahi też?!
-Poszli w tróję szukać Hinaty. Mieli się nie rozdzielać, dlatego nie masz się o co martwić.
-Dlaczego mnie nie obudziliście?! Poszlibyśmy razem!
-Noya, nikt nie miał zamiaru cię budzić a Asahi poprosił mnie abym z tobą został, by przypadkiem nie przyszło ci do głowy wchodzić sam do lasu w środku nocy.
Noya spuścił głowę. Podejrzewam, że musiał się poczuć jak kula u nogi, lecz ten po chwili, wciąż z wyrzutami w głosie, kontynuował
-Ale oni poszli!
-Oni są w trójkę, pod stałym kontaktem telefonicznym ze mną.
Noya trochę się uspokoił, dlatego aby go jeszcze bardziej rozchmurzyć, dodałem
-Pozatym obstawiam, że nawet jakbyś nie spał, to mi nie pozwoliłby wyjść Daichi a Azumane tobie.
-Masz rację... Boisz się o nich?
-Oczywiście że tak, pewnie tak samo jak ty teraz, ale jest znacznie mniejsze prawdopodobieństwo, że coś im się stanie niż Hinacie.
Noya oparł się swoją, wciąż zmęczoną głową o moje ramię i wypalił
-Jak długo ich już nie ma?
-Będzie z półtora godziny.
-Możemy to nich zadzwonić?
-Jasne.
Odpowiedziałem, uśmiechając się w Stronę chłopaka. Wyciągnąłem telefon i wybrałem numer do Daichiego. Na odpowiedź, nie trzeba było długo czekać.
-Halo. Suga. Co jest?
-Nie, spokojnie, u nas wszystko w porządku. A co z wami? Znaleźliście coś?
-Niestety nie. Chyba już powoli będziemy wracać.
Czując delikatne szarpnięcia, na rękawie mojej koszulki, wywołane przez zmartwione rączki Noyi, odparłem.
-A właśnie, masz tam gdzieś pod ręką Asahiego? Bo Noya się obudził i bardzo się martwi.
-Jasne, już go podaje.
W czasie kiedy czekałem, aż w słuchawce odezwie się Azumane, Noya wyszeptał pod nosem coś, co co najmniej mnie zdziwiło i przykuło moją uwagę.
-W Lesie?...
Chciałem się dopytać o co chodzi, lecz zanim zdążyłem to zrobić, ten szybko wyrwał mi telefon i prawie krzykiem powiedział do słuchawki telefonu.
-Halo? Asahi? Wiem gdzie może być Hinata.
CZYTASZ
To "tylko" obóz [Daisuga & Asanoya]
Teen FictionKłótna Nishinoyi z Asahim, Problemy Hinaty, Choroba Sugawary, bezradność lub obojętność reszty przyjaciół z drużyny. Jak wiele potrafi się zmienić przez niecałe dwa tygodnie trwania obozu? ~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~ Ta opowieść jest moim debiute...