Naprawdę Nie Wiesz?

1.4K 137 46
                                    

Pov:
Asahi

Znalazłem Noye wychodzącego z łazienki.

-Noya!

Krzyknąłem, aby zwrócić uwagę chłopaka, lecz ten parskną tylko i udał się w odwrotną strone.

Podbiegłem kawałek i złapałem go za nadgarstek nie pozwalając odejść, lecz ten zaczął się wyrywać i ne dał dojść mi do słowa. Jednym bardziej dynamicznym ruchem, przyciągnąłem go do siebie, przytulając i mówiąc bezpośrednio do jego ucha.

-Przepraszam Noya. Miałeś racje.

Na te słowa, libero wkońcu przestał się szarpać i spojrzał na mnie swoimi wielkimi brązowymi oczami z zaciekawieniem.

Puściłem chłopaka, po czym usiadłem na ziemi pod ścianą, poklepując dłonią miejsce obok mnie ręką, dając tym samym znać Nishinoyi, ten niechętnie i w milczeniu, ale zrobił to samo siadając w bespiecznej odległości odemnie.

Nastąpiła chwila ciszy, którą postanowiłem przerwać mówiąc,

-Tamtego wieczoru, kiedy zasnąłeś podczas seansu, Suga poprosił mnie abym cie zaniósł do pokoju. Spałeś wtedy tak spokojnie na moich rękach i choć był to tylko krótki momęt, zrozumiałem jak bardzo za tym tęskniłem. Za tym uczuciem... Jestem pewny, że wiesz o czym mówię.

Powiedziałem, spoglądając na Yuu, który skiną lekko głową po czym kontynuowałem

-I wtedy dopiero zrozumiałem, że byłeś na mnie zły bo cie tego pozbawiłem, tego uczucia za którym tak tęskniłeś. Za którym obaj tęsknimy, ale to nie wszystko...

Yuu spojrzał na mnie z zaciekawieniem

-Gdy kładłem cię do łużka, twoja nogawka się podwinęła i...

Nie potrafiło mi to przejść przez gardło, ale on zdawał się już wysztko rozumieć, lecz prawdopodobnie dla upewnienia się dodał tylko, cichym łamiącym się głosem

-c-czy widziałeś?

Skinąłem lekko głową a Noya niczym uśpiony wulkan wybuchł, tak samo niespodziewanie

-Jak mogłeś?! Ktoś cie o to prosił zboczeńcu?! Ja nie wchodzę z butami w twoje życie! Masz o tym jak najszybciej zapomnieć i nie wspominać o tym nigdy nikomu. A zwłaszcza nikomu z Karasuno. NIKOMU!!!

Po czym wybiegł w kierunku drzwi wyjściowych a ja oszołomiony ze łzami w oczach, siedziałem jeszcze chwilę patrząc się w punkt w którym to z mojego pola widzenia zniknął Noya.

Po około kwadransie doszedłem do siebie i swierdziłem, że wrócę do świetlicy, gdyż przeważnie była w tych godzinach była ona pusta. Ku mojemu zaskoczeniu był tam Kageyama i Daichi.

-Oi Asahi. I jak?

Powiedział, jakby był w pełni świadom, że coś poszło nie tak

-Ehh...Później ci powiem

Odparłem, gdyż nie chciałem mu mówić całej prawdy a to kupi mi trochę czasu i pozwoli wymyślić jak obejść prawdę, poza tym, nie chciałem, żeby Kageyama to wszystko słyszał.

-OK rozumiem. Zobacz to.

Powiedział, zmieniając temat i jednocześnie pokazując palcem przez szybę z widokiem na niewielką, górzystą łąkę z kilkoma drzewami. Z najwyższego wzniesienia Hinata, Noya i Tanaka turlali się, śmiejąc i bawiąc w najlepsze.

-Co oni robią?

Spytałem, zaciekawiony tym niecodziennym widokiem.

-A więc w skrucie, Kiedy Nishinoya wybiegł jak oparzony z budynku, Suga poszedł sprawdzić czy wszystko w porządku. W tym samym czasie Tsukishima i Hinata ujadali na siebie, więc Suga i Noya podeszli by ich rozdzielić, wtedy Tsuki powiedział do Hinaty coś w stylu "a chcesz zobaczyć jak długo się spada z tej górki?" Po czym Noya, postanowił zmienić temat, na swój własny sposób i zrobił swój roling thunder tocząc się z góry, no a Hinata szybko to podłapał. Po jakimś czasie dołączył do nich też Tanaka.

-No a gdzie są Suga i Tsuki?

-Siedzą u góry pod drzewem i pilnują by nikt nic sobie nie zrobił. Ale trzeba przyznać, że chłopcy nieźle się bawią, dawno nie widziałem żadnego z nich aż tak wesołego, zwłaszcza Hinate.

Podczas wypowiadania ostatniego zdania,
Daichi spojrzał się na Kageyame pytająco.
Lecz widząc, że ten nic sobie z tego nie robi postanowiłem dopytać

-Kageyama, wiesz czemu Hinata jest ostatnio taki przygnębiony?

-Przygnębiony?

Powtórzył zdziwiony. Daichi myśląc, zapewnie tak jak ja, czyli, że Kageyama po prostu obiecał chłopakowi, że nic nikomu nie wygada, dodał

-Rozumiemy, że to jego prywatna sprawa, ale my też jesteśmy jego przyjaciółmi i możesz nam powiedzieć. My też chcemy mu pomóc.

-Pomóc? niby w czym?

Ale on naprawdę zdawał się nie wiedzieć o co chodzi.

-Nie widziałeś jego siniaków?

Dopytałem.

-siniaków? Pewnie sobie na treningu nabił.

On naprawdę nic nie wiedział. Jeszcze żeby byli dla siebie totalnie obcy, to bym zrozumiał, ale oni przecież są razem, więc jak on mógł tego nie zauważyć?

Z rozmyślań na ten temat wyrwał mnie widok samego Noyi bawiącego i śmiejącego się jak dziecko.

To "tylko" obóz [Daisuga & Asanoya] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz