Rozdział I

629 45 58
                                    

W kwaterze mistrza Luke'a płonęło jasne światło, choć dawno już zapadł zmrok, a godzina była dość późna. Zwykle o tej porze mistrz Skywalker oddawał się medytacji, lub zwyczajnie udawał się już na spoczynek, aby następnego dnia, skoro świt, rozpocząć kolejne lekcje ze swymi padawanami. Tym razem jednak było inaczej. Ben czuł, że coś się wydarzyło. Coś złego. Miał już osiemnaście lat i dawno przestał być dzieckiem, za jakie inni nadal pragnęli go uważać. Z okna swej kwatery doskonale widział światło padające z kwatery swego wuja i jednocześnie mistrza. Nie chciał podsłuchiwać, jednak ciekaw był, co się wydarzyło. Niemal bezszelestnie wymknął się ze swojej chaty. Cicho zakradł się pod drzwi kwatery wuja. Luke nie był sam. W środku przebywała także Mitza, jedna z najstarszych uczennic Luke'a. Słyszał jej głos i czuł jej jasną, ciepłą obecność. Mitza trafiła do Akademii Skywalkera mając niespełna piętnaście lat. On był wtedy ledwo dziesięcioletnim chłopcem, pozostawionym samemu sobie, bez przyjaciół, bez rodziny, która pozostała daleko, gdzieś pośród gwiazd, i nie była zbyt przejęta jego losem. Jego jedynym przyjacielem był wówczas jedynie głos, który słyszał w swej głowie. Głos, który szeptał do niego z ciemności...

A później w życie Bena szturmem wpadła Mitza, wnuczka mistrzyni Jedi z czasów nieistniejącej już Republiki. Oczy dziewczyny przypominały mu swym kolorem błękit nieba. Brązowe włosy, ścięte krótko, niemal po męsku, zaczesywała zawsze na lewą stronę. Ben wciąż pamiętał, jak pewnego dnia podglądał ją, gdy na polanie ćwiczyła ze swym mieczem świetlnym. Pomarańczowa klinga lśniła w jej dłoni niczym promień słońca. Broń stanowiła jej rodzinną pamiątkę. Dziewczyna otrzymała ją od babci, która przekazała jej także nauki i tradycje Jedi. Nieco odmienne jednak od tego, co swym uczniom wpajał Luke. Mimo to, Skywalker ochoczo przyjął Mitzę do swej Akademii – chociaż była starsza od większości jego uczniów, pobierała nauki od mistrzyni Jedi, która przeżyła imperialną czystkę i wielokrotnie miała do czynienia z Inkwizytorami Imperatora Palpatine'a. Mimo to, udało jej się przetrwać, a nawet założyć własną rodzinę. Babka zawsze była ogromnie dumna z Mitzy, ale jej pojawienie się w Akademii nie wzbudziło entuzjazmu innych padawanów. Była starsza. Wiedziała więcej od nich. Posiadała już nawet swój własny miecz świetlny! Młody Solo podejrzewał, że dziewczyna spotkała tam jeszcze mniej przyjaznych osób, niż on. Na początku sam nie był pewien, co o niej myśleć. Mitza miała zostać kolejną padawanką. Kolejną uczennicą jego wuja, przez którą Luke będzie miał dla niego jeszcze mniej swego cennego czasu. Z pojawieniem się każdego nowego ucznia, uwaga mistrza Skywalkera była coraz bardziej rozdrabniana. Mitza jednak zaskoczyła go, ponieważ wyglądało na to, że ona sama stroni od towarzystwa młodszych padawanów. Nie brała nawet udziału w lekcjach, które prowadził z nimi Luke. Dlatego pewnego dnia Ben postanowił ją śledzić. Pragnął przekonać się, czym zajmuje się ta dziwna, na pozór tak pewna siebie dziewczyna, która właśnie przybyła do Akademii Jedi, i podczas gdy inni uczą się najprostszych sztuczek związanych z Mocą, jej nigdy nie ma w pobliżu. Gdy zauważył, że Mitza wymyka się poza teren Akademii, ruszył za nią. Dziewczyna udała się nad płynącą nieopodal rzekę, gdzie Ben także uciekał czasem, kiedy pragnął spędzić nieco czasu w samotności. Z dala od drwin i dziwnych spojrzeć reszty padawanów. Szumiąca wesoło woda skrzyła się w jasnych, ciepłych promieniach słońca. Mitza przystanęła na brzegu rzeki. Wzięła głęboki oddech. Zaczęła od krótkiej rozgrzewki, po czym sięgnęła do paska, odpinając od niego rękojeść miecza świetlnego. Pomarańczowe ostrze z cichym sykiem obudziło się do życia. Mitza zatraciła się w trenowaniu szermierki, a Ben wpatrywał się w nią niczym urzeczony. Wspomniał słowa, które usłyszał od wuja, kiedy stworzył własną broń:

— Twój miecz świetlny stanowi przedłużenie twojego umysłu oraz most pomiędzy tobą a Mocą — wyjaśnił, z aprobatą przyglądając się srebrnej rękojeści, stworzonej przez siostrzeńca. — Używaj go z ostrożnością, jak każdej ze swych umiejętności i nigdy nie sięgaj po niego w złości.

Star Wars - OszukaniOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz