Mitzie serce podeszło do gardła, gdy zamiast pnącej się wysoko ku górze wieżyczki świątyni Jedi, ujrzała jedynie sczerniałe ruiny. Sięgnęła w Moc, lecz nie wyczuła niczyjej obecności. Nawet mistrza Skywalkera. Wylądowała „Spiką" tuż obok resztek budynku. Statek zatrząsł się, osiadając na trzech goleniach lądowniczych. Gdy rampa opadła, dziewczyna czym prędzej zbiegła na dół.
— Nie, nie, nie... — mamrotała. Wszędzie, jak okiem sięgnąć, rozciągało się pole czarnego, tłustego popiołu. Przy każdym kroku pod podeszwami jej butów coś chrzęściło, lecz nawet bała się myśleć, co to mogło być. — To nie może być prawda... — Chwyciła się obiema dłońmi za głowę, szarpiąc pasma ciemnych włosów. — To się nie dzieje naprawdę!
Wspięła się na ruiny, ile sił w płucach wrzeszcząc imię Bena. Co tam się mogło stać?! Ben żył, wiedziała, że żył! Wyczułaby, gdyby było inaczej. Co się tam jednak wydarzyło?! Ktoś zaatakował Akademię?! Przypomniała sobie siedmiu zamaskowanych rycerzy, o których śniła. Może to ich sprawka? Jeśli tak, kim byli? Sithami? Upadłymi Jedi? Jakimiś innymi użytkownikami Mocy? Czy dlatego właśnie co noc śniła koszmary? Czy to właśnie przed zniszczeniem Akademii usiłowała ostrzec ją Moc...? Jednak, dlaczego akurat ją, a nie mistrza Skywalkera?
Osunęła się na kolana, zatapiając obie dłonie w ostrych szczątkach drewna i kamienia, oraz czarnym popiele. Chyba zaczęła odczuwać skutki szoku, ponieważ zrobiło jej się straszliwie zimno. A może chodziło o coś innego? O tę ciemność, która spłynęła nad Akademię Jedi, kir śmierci, który zawisł nad nią, zabierając w mrok nieistnienia wszystko i wszystkich? Zatrzęsła się. Pragnęła płakać, ale łzy za nic nie chciały płynąć spod jej powiek, jak gdyby wszystkie już wypłakała, więc jej oczy pozostały suche. Ostre kawałki drewna i kamienia wbijały się w jej skórę, przecinając ją do krwi. Mimo to, nie czuła bólu. Nie czuła niczego. W całkowitym otępieniu wpatrywała się w smętne szczątki tego, co pozostało ze świątyni. Wyrzucała sobie, że nie przyleciała tam wcześniej. Wyrzucała sobie, że w ogóle opuściła to miejsce. Być może, gdyby została, wydarzenia potoczyłyby się inaczej, a Akademia nadal tętniłaby życiem? Za murami rozlegałby się radosny śmiech padawanów oraz pełen spokoju i łagodności głos mistrza Skywalkera. A Ben... On także byłby tutaj. Może wziąłby ją za rękę? Uśmiechnął się do niej? Widok uśmiechu na jego przystojnej, młodej twarzy był niezwykle rzadki, ale jakże dla niej cenny... Każdą chwilę, jaką spędziła z tym chłopakiem, przechowywała w swym sercu niczym najdroższy skarb. Teraz jednak Ben zniknął, a ona nie potrafiła odszukać go nawet za pośrednictwem Mocy.
— Ben! — wrzasnęła raz jeszcze w udręce, ale odpowiedziało jej wyłącznie echo.
Głowa bezsilnie opadła jej na pierś. Ogarnęło ją uczucie straszliwej beznadziei, całkowitej niemocy. Zastygła w bezruchu, niczym posąg pełen cichej rozpaczy. Zawiał zimny wiatr, szarpiąc pasmami jej długich, brązowych włosów. W pewnej chwili usłyszała jednak dziwny dźwięk. Brzmiał niczym... Ćwierkanie droida astromechanicznego. Drgnęła. Dźwięk powtórzył się, a oprócz tego Mitza usłyszała również... Odgłos kroków! Gwałtownie poderwała się na równe nogi i odwróciła. Kilka metrów dalej stał... Luke Skywalker. Prawą dłoń opierał na kopułce biało-niebieskiego droida. R2-D2. W pierwszej chwili dziewczyna nie była pewna, czy znów nie ma do czynienia ze zjawą, bądź złudzeniem, ponieważ nadal nie wyczuwała w Mocy obecności mistrza Jedi, ale wtedy Luke podszedł bliżej.
— Mitza...? — wykrztusił.
Zauważyła, że jego prawa dłoń w rzeczywistości była jedynie metalowym szkieletem. Wiedziała, że Skywalker stracił rękę w walce z Darthem Vaderem, ale dostał później doskonałą protezę, nie do odróżnienia od normalnej dłoni. Zwykle nosił na niej także czarną rękawicę. Jednak teraz rękawica również znikła. Cały strój mistrza Jedi był brudny, poprzepalany w wielu miejscach, ubrudzony sadzą oraz zaschniętą krwią, podobnie jak jego twarz i druga dłoń.
CZYTASZ
Star Wars - Oszukani
FanficJedna z uczennic Luke'a Skywalkera, po kilku latach nauki, postanawia opuścić Akademię Jedi. Udaje się na swą rodzinną planetę, Chad. Po pewnym czasie zaczynają prześladować ją koszmary dotyczące Bena Solo. Dziewczyna postanawia więc wrócić do Akade...