Obudziłem się leżąc na klatce piersiowej Jake'a. Spojrzałem na jego śpiące oblicze, odgarnąłem brązowe kosmyki z twarzy i złożyłem krótki pocałunek na jego czole. Będę za nim tak bardzo tęsknił. Niestety, gdyby nie moja praca nigdy bym go nie opuszczał. Rozumiem, że czuje się porzucony, ale kocham go najbardziej jak tylko potrafię. Nie chce go zostawiać, ale muszę.Usiadłem na łóżku i spojrzałem na zegarek. Była dopiero jedenasta. Wstałem i powolnym krokiem ruszyłem w stronę łazienki połączonej z naszą sypialnią. Włączyłem ciepłą wodę i dodałem mój ulubiony płyn do kąpieli o zapachu czekolady. Rozebrałem się i wskoczyłem do wanny wypełnionej po brzegi przyjemnością. Zanurzyłem się w wodzie po czubek nosa i odprężyłem. Po kilku minutach wziąłem do ręki gąbkę i zacząłem się dokładnie nią szorować. Kiedy poczułem, że jestem całkowicie czysty wyszedłem z wanny. Z ręcznikiem owiniętym wokół bioder poszedłem w stronę sypialni w celu ubrania się.
Z kuchni dochodziły dźwięki radia i głos Jake'a, który właśnie śpiewał wraz z wokalistą jakiegoś zespołu. Miał śliczny głos i często, gdy go o to prosiłem, śpiewał mi chociażby do snu. Wiem, że nie sprawiało mu to nigdy żadnego problemu, ponieważ on kocha muzykę całym sercem.
Ubrany zszedłem po schodach do pomieszczenia, w którym znajdował się mój chłopak. Przytuliłem się do jego nagich pleców, a policzek oparłem o jego łopatkę.
— Co pysznego mi ugotujesz? — spytałem. W ogóle nie potrafię gotować i obawiam się, że gdyby to mi przypadło to zajęcie, to musielibyśmy się pożegnać z naszą piękną kuchnią.
— Omlet. Taki jak uwielbiasz. Puszysty z mnóstwem dodatków w środku. Nie za bardzo ścięty — odpowiedział, rozbijając kilka jajek do miski. Pocałowałem obie jego łopatki i usiadłem na blacie obok niego. Mogłem dokładnie obserwować każdy jego ruch, grę mięśni na jego plecach, twarz pogrążoną w skupieniu.
Gdy danie było gotowe usiadłem przy stole, a brunet zaczął robić nam kawę. Postawił przede mną kubek gorącego napoju, a sam usiadł obok mnie i złapał za rękę. Spojrzał na mnie swoimi pięknymi, głębokimi zielono-brązowymi oczami.
— Co się dzieje? — zapytałem, biorąc pierwszy gryz zrobionego przez niego śniadania.
— Lou wiesz, że nie chce, abyś mnie zostawiał, ale rozumiem, że to twoja praca i ją kochasz. Pamiętaj co mi obiecałeś — powiedział, ciągle nie spuszczając ze mnie wzroku. — Będę cię wspierał. Co z tego, że nie będę mógł się z tobą skontaktować. Coś wymyślę. Kocham cię mały skrzacie.
— Zniszczyłeś tę piękną chwilę uprzedzeniami do mojego wzrostu. Jak mogłeś? Nie rozumiem, jak ja z tobą tyle wytrzymałem — założyłem ręce na klatkę piersiową. Naprawdę nie lubiłem, kiedy ktoś mi wypominał mój wzrost. Małe jest urocze prawda?
— Oj Lou. Jak ja będę za tobą tęsknił — rzucił przytulając mnie do siebie. Po kilku sekundach wtuliłem się w niego, a kilka łez spłynęło po moich policzkach mocząc jego klatkę piersiową.
Kiedy wybiła godzina trzynasta zacząłem znosić rzeczy i powoli przygotowywać się do wyjścia. Jake bardzo chciał mnie odwieźć na dworzec, lecz dobrze wiedział, że nie może. Ubrałem kurtkę oraz buty, a brunet włożył bagaże do taksówki stojącej przed domem. Wyszedłem na zewnątrz i przytuliłem go mocno.
— Wrócę. Obiecuję — wyszeptałem tak, żeby mógł mnie usłyszeć. Uścisnąłem go mocno i pocałowałem długo. Wyplątałem się z jego objęć i wsiadłem do pojazdu. Machałem mu tak długo, aż taksówka nie skręciła w inną ulicę. Uroniłem kilka łez, które szybko starłem ręką. Nie mogę się rozklejać. Im szybciej wykonam zadanie, tym szybciej wrócę do niego.
Po dotarciu na miejsce udałem się na peron, z którego miał odjechać mój pociąg. W trakcie podróży dosiadł się do mnie blondyn, który przedstawił się jako Niall. Dużo rozmawialiśmy i śmialiśmy się. Zadziwił mnie tym, ile potrafił zjeść w ciągu nie tych kilku godzin. Żałowałem, gdy po wyjściu z wagonu rozeszliśmy się w różne strony. Zamówiłem taksówkę i udałem się do swojego tymczasowego lokum.
***
Po rozpakowaniu większości rzeczy poszedłem do kuchni w celu zrobienia sobie kawy. Na stole leżała teczka ze stemplem FBI. Tak jak było to ustalone otrzymałem swoje nowe dane, nową tożsamość. Otworzyłem ją i zacząłem czytać.
Imię: Louis
Nazwisko: Payne
Wiek: 25 lat
Zawód: Kaskader filmowy
Ukończone szkoły: Aktorska
Rodzina: Liam PayneTak dawno nie widziałem Liama. Pracujemy razem w wydziale, ale został on jakiś czas temu wysłany na misję, w której mam mu teraz pomóc. Jest też moim przyjacielem, któremu mogę bezgranicznie ufać. Był on jednym z powodów, dla których zgodziłem się na udział w tej akcji. Tęsknię za nim i jestem niezmiernie szczęśliwy, że mogę mu towarzyszyć w tym zadaniu.
CZYTASZ
No promises - Larry Stylinson
FanfictionOpis: Będąc dzieckiem, nie doceniałem tego co miałem, jednak gdy pewnego dnia w szkole dowiedziałem się, że ktoś z okrucieństwem zamordował moich rodziców... Świat mi się zawalił. Zabrano mnie do domu dziecka, po czym adoptowała mnie moja ciotka Kar...