Obudziły mnie promienie słońca. Wczoraj miałem tak cholernego kaca, że każdym się wysługiwałem. O dziwo Harry był na każde prawie moje rządanie, co było naprawdę przyjemne. Przez wczorajszy dzień, Styles zaczął przenosić swoje rzeczy tutaj, co było stosowne, jeśli chodzi o nasz przyszły związek. Postanowiłem, ze dziś trochę pomyszkuję. Przecież za nie cały miesiąc będę i tak tutaj rządzić .
— Dzień dobry — odparłem, patrząc się na loczka, który już nie spał i leżał obok mnie.
— No dzień dobry — wyszczerzył się w zadowoleniu i przeciągnął się, dając mi idealny widok na idealnie wyrzeźbioną klatkę piersiową i boską drogę do raju.
Jezu takie widoki z rana zabijają.
— Długo już nie śpisz? — spytałem, podnosząc się powoli do siada i biorąc wodę, leżąca obok łóżka na szafce nocnej przy moim telefonie
— Chwilkę, zdążyłem się wykąpać tylko i zadzwoniłem po Louise bo w końcu pora skrócić te włosy — zdmuchnął błąkający się kosmyk z czoła i posłał mi szeroki uśmiech.
— Dużo będziesz ścinać? — zmarszczyłem brwi, wstając i rozciągając się by podejść do szafy i wyjąc z niej rurki z jakaś luźna koszulka.
— Nie wiem, waham się między ścięciem ich po ramiona, a ścięcie ich na krótko z wygoleniem tyłu i boków — wzruszył ramionami, rozkładając się wygodnie na całym łóżku.
— Nie będę miał za co... Em No zrobisz jak uważasz — powiedziałem, karcąc się w głowie za to co chciałem powiedzieć .
— Zawsze możesz ciągnąć coś innego — zachichotał i czułem cały czas jego palący wzrok na swoich pośladkach.
— Może zetnij krócej i potem zahoduj by były zdrowsze — odparłem, nakładając koszulkę i spodnie. Zapiąłem rozporek i guzik, by się odwróci do loczka już w pełni ubrany.
— Tak też chyba zrobię — pokiwał głową z zagryzioną wargą, po czym wyszedł z łóżka w samych dresach oczywiście bez bielizny pod spodem przez co widziałem dokładny zarys jego penisa
— Jakies plany na dziś? — spytałem, poprawiając się w lustrze i podchodząc do łóżka by je zaścielić.
— Taaa, obchód, sprawdzenie stanu magazynów i wieczorem akcja na maks pięć osób bo trzeba kogoś zastraszyć bo znowu zalegają nam z kasą. Plus koło trzeciej w nocy będzie jeszcze dostawa ćpania — wzruszył ramionami po czym posłał mi buziaka i opuścił pokój udając się zapewne na ten swój obchód.
Zmarszczyłem brwi, słysząc powiadomienie w moim telefonie. Westchnalem cicho, podchodząc do niego i spoglądając kto do mnie napisał. O dziwo była to mama Harry'ego, która stwierdziła, ze chce mnie poznać i chce spędzić ze mna trochę czasu. Oczywiście od razy odpisałem, że nie ma sprawy i od razu postanowiłem ruszyć do jej gabinetu. Chciałem sam poznać ja i dowiedzieć się jaka jest. Czy jest podobna do Harry'ego, czy tez nie. Oczywiście chodzi o charakter. Kiedy już znalazłem się obok gabinetu, zapukałem i wszedłem do środka z uśmiechem na ustach.
— Dzień dobry Anne — odparłem radośnie.
— Louis! Dobrze cię widzieć! Dobrze spałeś? Wczoraj byłeś okropnie marudny— kobieta zaśmiała się i przycisnęła mnie do siebie w uścisku.
— Kac morderca nie ma serca jak to się mówi — zachichotałem, oddając uścisk. — Dobrze spałem. A ty Anne?
— Troszkę się martwiłam w nocy przygotowaniami do waszego ślubu. Chcę by wszystko było idealnie — westchnęła. — Kawy, herbaty? Czy idziemy na miasto na lunch?— zaproponowała.
CZYTASZ
No promises - Larry Stylinson
FanfictionOpis: Będąc dzieckiem, nie doceniałem tego co miałem, jednak gdy pewnego dnia w szkole dowiedziałem się, że ktoś z okrucieństwem zamordował moich rodziców... Świat mi się zawalił. Zabrano mnie do domu dziecka, po czym adoptowała mnie moja ciotka Kar...