XIV

418 31 1
                                    

Harry's pov

- Harry? Idziesz ze mną i Herm do biblioteki? - zapytał Ron gdy leżałem na łóżku.

- Nie, ja zostanę. - nie mam ochoty z nimi iść.

- Jak chcesz. Do zobaczenia. - odparł i wyszedł z dormitorum. Chciałbym teraz być z Draco, ale pewnie jest zajęty. Może przejdę się na wieżę astronomiczną.
Ubrałem buty i pokierowałem się tam.
Wchodziłem już do pomieszczenia, kiedy zobaczyłem jak jakaś dziewczyna stoi przy balustradzie. Odwróciła się, była to Pansy Parkinson.

- Parkinson, to nie będę przeszkadzać. - powiedziałem lekko zakłopotany, ale ona wie o mnie i Draco.

- Chodź Potter, chyba możemy pogadać. - lekko się uśmiechnęła.

- Dobra. - stanąłem obok niej.

- Co robi Draco? - zapytałem.

- Pewnie uczy się na eliksiry. - odparła.

- Nie musi, jest świetny. - to fakt zna się na eliksirach w przeciwieństwie do mnie.

- Jest ambitny. - odpowiedziała.

- Kochasz Dracona? - zapytała, nie wiedziałem skąd to pytanie.

- Tak, dlaczego pytasz? - posłałem jej pytające spojrzenie.

- Bo on Cię kocha bardzo, kochał przez tyle lat. Jak go zranisz zniszczę Cię Potter. - oznajmiła patrząc na mnie agresywnie, nie wiem dlaczego ona to mówi.

- Ale ja nie chcę go zranić, kocham go, kochałem też przez lata, ale teraz sobie to uświadomiłem. Rozumiesz o co chodzi ? - wyznałem jej.

- Tak rozumiem, Draco też tak miał, ale on to zrozumiał dużo wcześniej niż ty. Cierpiał i teraz kiedy jego pragnienie w końcu się spełniło, boi się, że Cię straci. - widać, że ona martwi się o niego.

- Nie straci. Wiem, że teraz to głupie i może się wydawać dziwne, że nagle zdaje sobie sprawę, że kocham mojego największego wroga Dracona Malfoy'a. - odparłem, ja chcę by on był szczęśliwy, nie wiedziałem, że Draco może sprawić bym poczuł się sobą.

- Nie, to nie dziwne. Po prostu jesteś zakochany, ale źle poszliście. Wydawało ci się, że on jest dupkiem i jak będziecie się obrażać to wszystko jest dobrze, ale uczuć nie oszukasz, one się ujawnią, prędzej czy później. - Pansy ma rację, nie da się uciec od uczuć, w końcu to musiało ze mnie wyjść.

- Dzięki, Pansy. Draco ma wspaniałą przyjaciółkę. - uśmiechnąłem się.

- Daj spokój Potter. Idę już, chyba też muszę się pouczyć. - odparła i wyszła.
Nie taka wredna, nie czuła ślizgonka jak myślałem. Muszę sprawić by Draco poczuł, że nigdy mnie nie straci.

Pansy's pov

Widać, że Potter kocha Draco, cieszę się szczęściem Malfoy'a, boję się tylko co się stanie kiedy powie mu o mrocznym znaku. Ostatnio to jego ciągłe zmartwienia.
Weszłam do pokoju wspólnego, zobaczyłam Draco siedzącego na czarnej  kanapie z książką w ręce. Usiadłam obok niego.

- Hej, co robisz? - zaczęłam.

- Uczę się, jak widać. A Ty gdzie byłaś? - zapytał mnie.

- A gadałam sobie z Potterem. - odparłam z uśmiechem i zobaczyłam jak Draco również się uśmiecha.

- Co? O czym mówiliście? - zapytał zainteresowany.

- Po prostu on bardzo Cię kocha, nie martw się Draco. Powiedz mu o tym kiedy będziesz gotowy. I zapytaj go kuźwa w końcu czy będzie twoim chłopakiem. - powiedziałam bezpośrednio.

- Dziękuję, a tak w ogóle pogodziłem się z Blaisem. - oznajmił, widziałam, że Zabini w końcu przeprosi.

- To dobrze, mówiłeś mu o tym wszystkim?  - zapytałam.

- Powiedzmy. - odparł.

- Chcesz żebym Cię pouczył eliksirów? Bez obrazy, ale jesteś fatalna. - powiedział z widocznym sarkazmem.

- Nie, dzięki mądralo. Chodźmy lepiej na kolację.

Harry's pov

Właśnie szedłem na kolację z Ronem I Hermioną. Wpadliśmy na profesora Dumbledora.

- Witam Was, Harry możesz do mnie przyjść po kolacji? Porozmawiamy. - ciekawe o co mu chodzi

- Jasne. - odparłem.

- Świetnie. - odszedł, a my poszliśmy do wielkiej sali. Usiedliśmy przy stole. Jak zawsze zerknąłem na stół Slytherinu, był tam już Dracon, zauważając mnie uśmiechnął się. Czułem, że się rumienię.

- Harry, czemu się uśmiechasz pod nosem? - zapytał nagle Ron.

- Przypomniało mi się jak wymiotowałeś ślimakami na drugim roku kiedy próbowałeś zemścić się na Malfoy'u. -skałamałem.

- No weź, to nie było śmieszne. Poza tym chciałem rzucić zaklęcie na Malfoy'a w obronie Herm, ale nie udało się... - powiedział.

- To było słodkie Ronald. - przyznała Herm i pocałowała go w policzek.

- Wiecie co, ja już pójdę do Dumbledora.- rzekłem wstając od stołu.

- Powiesz nam potem o co chodziło? - zapytała Herm.

- Jasne, do potem. - odparłem i skierowałem się w kierunku gabinetu Dumbledora. Stanąłem przed kamiennym postągiem i nagle się rozsunął.

- Chodź Harry. - powiedział pokazując abym wszedł.

- O czym chce Pan porozmawiać profesorze? - zapytałem go.

- Będę bezpośredni, O tobie i Draconie Malfoy'u. Wiedziałem was dziś na błoniach. - zamarłem kiedy to powiedział...

Ty głupi ślizgonieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz