𝐜𝐡𝐚𝐩𝐭𝐞𝐫 𝐟𝐢𝐟𝐭𝐞𝐞𝐧: 𝘴𝘶𝘮𝘮𝘦𝘳 𝘰𝘧 𝘭𝘰𝘷𝘦 𝘢𝘯𝘥 𝘱𝘳𝘰𝘣𝘭𝘦𝘮𝘴

799 34 3
                                    

Hawkins, dom Wheelerów, 27.06.1985, 12.41

Mike siedział razem z Rosie na swoim łóżku. Śmiali się razem i od czasu do czasu wymieniali pocałunkami.
- Wiesz co? - zapytała dziewczyna w przerwie między całusami. - Lubię z tobą spędzać czas, Mike.
- Wiem - uśmiechnął się zbliżając do jej ust z zamiarem pocałowania.
- Ej! - nagle para usłyszała dziecięcy głosik. - Jak już się całujecie to chociaż zamknijcie drzwi!
- Holly! - krzyknął Mike na swoją młodszą siostrę. - Wypad i nie wchodź do mojego pokoju! - Rosie zaśmiała się głośno na jego słowa. - Jest nieznośna - westchnął gdy malutka wyszła z pokoju. - To na czym my to? - zapytał patrząc na Rosie łobuzersko. Dziewczyna zbliżyła się, aby go pocałować. Nagle zgasło światło i chwilę później krótkofalówka Mike'a wydawała dziwne, mechaniczne dźwięki. Chłopak podszedł do niej i wyciągnął antenkę, aby cokolwiek usłyszeć.
- Mike! - z urządzenia dało się słyszeć głos Lucasa. - U ciebie też nie ma prądu?
- Nie ma - powiedział Mike do krótkofalówki. - Coś się stało?
- To... - Lucas zastanowił się jak dobrać słowa. W tym czasie Mike spojrzał w stronę Rosie, która wpatrywała się w niego od dłuższego czasu ze zmarszczonymi brwiami. - To chyba to. Łupieżca - w odpowiedzi Mike westchnął ciężko. 
- Dobra, zadzwoń do wszystkich i przyjdźcie do mnie - powiedział po czym odłożył krótkofalówkę. - Dzwoń po Hoppera - powiedział do Rosie, a ta zbiegła na dół do telefonu.

Hawkins, chata Hoppera, 27.06.1985, 13.09

- Halo? - Jim przerwał kontrolę korków i podszedł do słuchawki telefonu.
- Jim - po drugiej stronie usłyszał głos córki. - Przyjedź do Mike'a. Jak najszybciej.
- Zaraz będę - niewiele zastanawiając się mężczyzna założył buty i wyszedł z domu w pośpiechu.

Hawkins, dom Wheelerów, 27.06.1985, 13.32

Wszystkie dzieciaki razem z Nancy, Johnatanem, Stevem, Joyce i Hopperem siedziały w piwnicy. 
- Ale może nie ma potrzeby panikować? - Hopper chodził poddenerwowany po piwnicy. - Przecież to zwykła awaria prądu. 
- A czy podczas zwykłej awarii prądu magnesy tracą właściwości magnetyczne? - zapytała równie zmartwiona Joyce. 
- Jak to? Magnesy nie mogą stracić właściwości magnetycznych! - krzyknął Jim. 
- Mogą - do ich kłótni wtrąciła się Rosie. 
- Skąd ty to wiesz? - Mike spojrzał na nią zdziwiony. 
- Lekcje z panem Clarkiem - blondynka wzruszyła ramionami. - Magnes może stracić właściwości przyciągające gdy w polu energomagnetycznym zabraknie energii.
- Co mogło to wywołać? Ten brak energii? - dociekała Joyce. 
- Nie wiem. Jakaś naprawdę potężna maszyna. 

Hawkins, Urząd Miasta, 27.06.1985, 14.55

- Dzień dobry, Jim - sekretarka burmistrza powitała Hoppera ze sztucznym uśmiechem. - Burmistrz zaprasza do siebie - Hopper westchnął ciężko i wstał z krzesła kierując się do gabinetu.
- Jim! - zawołał burmistrz gdy tylko Hopper wszedł do pomieszczenia.
- Cześć Kline - powiedział ponuro Hopper. - Wezwałeś mnie pewnie, żebym się pozbył twoich fanów - mężczyzna podszedł do okna, żeby zobaczyć tłum protestujących przed ratuszem ludzi. Burmistrz zaśmiał się na jego słowa.
- Wkurzyli się bo przez Starcourt musieli pozamykać swoje rodzinne biznesy. A byłbym bardzo wdzięczny gdybyś coś z nimi zrobił. 
- Cóż, nie sądzę, żeby to było możliwe. Oni korzystają ze swojego obywatelskiego prawa do protestu. 
- Oczywiście ja im tego nie zabronię. Ale muszą mieć na to pozwolenie. A z tego co wiem, twoje biuro nie wydało ostatnio żadnego pozwolenia na protest. Więc poświeć tam swoją odznaką i ich zgarnij, dobrze? - Jim popatrzył na mężczyznę spod byka. Westchnął, wstał z fotela i ruszył do drzwi.

Hawkins, dom Wheelerów, 27.06.1985, 18.36

- Na pewno dasz sobie radę? - zmartwiony Mike spojrzał na Rosie. Wszyscy wyszli z jego domu jakieś pół godziny temu. - Przecież ten Łupieżca jest dużo gorszy od demogorgona.
- Nie martw się, Mike - Rosie złapała chłopaka za dłoń uśmiechając się pocieszająco. - Dam sobie radę, pokonam go - zbliżyła się do chłopaka i pocałowała go w usta. - Będzie dobrze.
- Boję się o ciebie - wyczerpał Mike i przytulił mocno dziewczynę. - Bardzo się boję.
- Nie masz o co - odpowiedziała dziewczyna wtulona w jego klatkę piersiową. - Musi się udać.

<>
dzień dobry!
nie umiem pisać ładnych, słodkich i romantycznych rzeczy im so sorry guys.
mam nadzieję że mimo to wam się podoba, widzimy się za jakiś czas!!
buziaki

ola
<>

-𝙩𝙤𝙬𝙣 𝙤𝙛 𝙩𝙧𝙤𝙪𝙗𝙡𝙚𝙨. 𝙬𝙝𝙚𝙚𝙡𝙚𝙧Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz