Hawkins, dom Wheelerów, 08.09.1985, 15.33
Mike i Rosie nadal siedzieli w piwnicy rozmawiając, wygłupiając się i co chwilę wymieniając pocałunkami. W trakcie jednego z nich nastolatkowie usłyszeli ciche skomlenie. Obydwoje odwrócili wzrok w kierunku psa, który jeszcze przed chwilą smacznie spał.
- Jesteś zazdrosny? - zaśmiała się Rosie biorąc psiaka na ręce.
- Kolego - powiedział Mike grożąc zwierzakowi palcem. - To moja dziewczyna, więc nie przesadzaj, okej?
- On też jest strasznie zazdrosny - powiedziała cicho Rosie udając, że mówi to psu na ucho.
- Nie jestem zazdrosny! - zaprotestował Mike. Rosie przewróciła oczami i pocałowała go w usta.
- Oczywiście, że nie - zaśmiała się kładąc psa na podłogę.
- Dzieciaki - do piwnicy zeszła Karen Wheeler z dwoma miskami z lodami. Jej oczom ukazał się widok całującej się pary i psa patrzącego na nich z wyrzutem.
- Mamo! - zawołał Mike po tym jak zorientował się, że jego mama na nich patrzy.
- Przepraszam - zaśmiała się kobieta kładąc naczynia na stoliku. - Musimy z tatą pojechać do miasta załatwić parę spraw, a Nancy nie ma, więc zajmijcie się Holly, proszę.
- Dobrze, zajmiemy się nią - odpowiedziała z uśmiechem Rosie za co została skarcona wzrokiem przez Mike'a.
- Dziękuję - powiedziała Karen. - W takim razie do zobaczenia później - powiedziała po czym wyszła z piwnicy.Hawkins, Laboratorium Narodowe, 08.09.1985, 14.48
Jim zgodnie ze swoją obietnicą starał się znaleźć w laboratorium jakiekolwiek ślady eksperymentów na zwierzętach. Próbował też znaleźć trop prowadzący do nowej placówki tych psychopatów. Przemierzał właśnie korytarz, w którym znajdowały się pokoje dziecięce. Na drzwiach miały powypisywane numery odpowiadające numerom dzieci. Mężczyzna próbował ze wszystkich sił powstrzymać się od zajrzenia do pokoju z numerem 013, lecz ciekawość okazała się silniejsza. Uchylając drzwi poczuł jak ktoś zakłada mu jakiś materiał na głowę. Próbował się wyswobodzić, lecz napastników było kilku i sam nie dałby rady.
Hawkins, dom Wheelerów, 08.09.1985, 20.44
Nastolatkowie już od kilku godzin siedzieli w pokoju małej Holly. Rosie bawiła się w każdą zabawę jaką dziewczynka sobie wymarzyła. Bawiły się akurat w księżniczki, kiedy z dołu dało się słyszeć pukanie do drzwi.
- Pójdę otworzyć! - Mike zerwał się z łóżka swojej młodszej siostry i wyszedł z pokoju.
- Chyba nie lubi z nami siedzieć co? - zapytała małej Holly Rosie popijając zmyśloną herbatę z plastikowej filiżanki.
- Chyba tak - zaśmiała się mała dziewczynka. Po chwili do pokoju wrócił Mike.
- Rosie, musisz iść na chwilę na dół - powiedział z powrotem siadając na łóżku. - Mama Willa do ciebie przyszła - Rosie lekko się zaniepokoiła tą wiadomością. Fakt, ich dom był zaraz obok domu Byersów, ale nigdy Joyce nie przychodziła do niej na pogawędkę. Zazwyczaj kiedy przychodziła, coś się działo. Rosie wstała i ruszyła na dół zgodnie z instrukcją Mike'a.
- Co się stało? - dziewczyna stwierdziła, że nie będzie owijać w bawełnę. Obydwie wiedziały, że skoro Joyce tu przyszła, musiało się coś stać.
- Jim zniknął - odpowiedziała kobieta ze spokojem. - Odkąd stąd wyszedł nie ma po nim śladu. Mówił mi, że idzie do laboratorium poszukać poszlak, ale byłam tam przed chwilą z Johnatanem i nigdzie go nie było - Joyce w tym momencie spojrzała na Rosie upewniając się, czy może kontynuować. - Znalazłam tam jego służbową broń i zapaloną latarkę.
- Myśli pani, że stała mu się krzywda? - to było pytanie, które najbardziej nurtowało Rosie w tym moemencie.
- Miejmy nadzieję, że nie - westchnęła kobieta. - W tej sytuacji z laboratorium i faktem, że mieszkamy bardzo blisko niego Hopper pewnie nie chciałby, żebyś mieszkała sama. Więc pomyślałam sobie, żebyś mieszkała u nas. To tylko kilkaset metrów dalej od twojego domu. Co ty na to?
- Pewnie, z chęcią zamieszkam z wami - odpowiedziała uśmiechając się Rosie. - Przynajmniej na jakiś czas. Ma pani pomysł, jak można go znaleźć?
- Myślałam, że ty to zrobisz... No wiesz, siłą umysłu - odpowiedziała kobieta.
- Faktycznie, przecież ja to mogę zrobić - powiedziała Rosie uderzając się lekko otwartą dłonią w czoło. - Możemy nawet teraz - pobiegła szybko do pokoju Mike'a po jakiś materiał do zawiązania na oczach.
- Rosie, co ty robisz? - zapytał chłopak opierając się o framugę drzwi i obserwując jak dziewczyna przetrząsa jego szafę.
- Musimy znaleźć Hoppera - powiedziała znajdując krawat chłopaka i w przejściu całując go przelotnie w policzek. Usiadła na podłodze w salonie i zawiązała materiał na oczach. Skupiła całą swoją uwagę na Jimie i po chwili ujrzała go siedzącego w jakimś wozie. - Widzę go - powiedziała do Joyce i Mike'a wpatrujących się w nią wyczekująco. - Siedzi w jakiejś furgonetce. Siedzą z nim jacyś mężczyźni, wszyscy w mundurach i z bronią.
- O mój boże - powiedziała Joyce zakrywając sobie usta.
- Ci mężczyźni mówią po rosyjsku - kontynuowała Rosie. - Mówią coś o... Kamczatce? Nie jestem pewna - powiedziała zdejmując krawat z oczu. - Chyba go tam wiozą.
- Na Kamczatkę? Przecież to drugi koniec globu - zauważył Mike na co Rosie tylko wzruszyła ramionami.<>
siematrzeci dzisiaj, rozkręcam się haha
mam nadzieję, że wam się podoba
buziaki!
<>
CZYTASZ
-ð©ð€ð¬ð£ ð€ð ð©ð§ð€ðªðð¡ððš. ð¬ðððð¡ðð§
Fanficâââ ð©ð€ð¬ð£ ð€ð ð©ð§ð€ðªðð¡ððš. hawkins jest miasteczkiem w którym od 83' roku stale dziejÄ siÄ dziwne rzeczy. niewielka grupa przyjacióŠ...