02.

186 17 14
                                    

chapter two: fajne kolory

Z niecierpliwością czeka, aż zadzwoni telefon. Fioletowy ogarnia jej wizję ze strachu.

Peter zatrzymywał napad w pobliskim banku. Zawsze wysyłał jej SMSa, zanim przebierze się w normalne ciuchy i dzwoni, gdy będzie gotowy. Szczerze?. Naprawdę nie musiał tego robić, ale nalegała tak bardzo, że w pewnym momencie stało się to rutyną. Ostatecznie chciała go po prostu widzieć, żeby upewnić, że jest bezpieczny.

A jeśli cokolwiek w kontekście, w którym widzi fiolet, jest dziwne — to strach, przed straceniem bratniej duszy.

Przegląda Instagrama, odwracając swoją uwagę od myśli, które ją niepokoją. Telefon nagle wyłącza się, a na ekranie pojawia się zdjęcie Petera. Zrobiła je, gdy nie patrzył. Wsuwał do ust gigantyczny kawałek pizzy. Nienawidził tego zdjęcia, twierdząc, że jest okropne.

Dla niej było urocze.

Odbiera szybko telefon.

— Halo?. Peter?. — pyta. Czekała dłużej niż się spodziewała.

— Harriet?. Wszystko w porządku?. — pyta Peter, wyraźnie zaskoczony jej panika.

Wzdycha i zamyka oczy, próbując się uspokoić.

— Tak, w porządku. Po prostu denerwuje się, kiedy nie dzwonisz po takich akcjach.

— Zapewniam, że właśnie wróciłem bezpiecznie do domu. Wszystko poszło dobrze, rabusie są już w odpowiednich rękach.

— Dzięki Bogu. — wzdycha z ulgą. Purpurowy wyblakł do jasnego turkusowego koloru.

Peter chichocze do słuchawki.

— Martwisz się o mnie. Nawet Ned nie martwi się o mnie tak bardzo jak ty 

— Jesteś jednym z moich najlepszych kumpli. Zależy mi na tobie. — mówi mu, będąc szczęrą i mając nadzieję, że poczuje się zmuszony do powiedzenia jej tego samego. W głębi siebie jednak żałuję, że nie ma pojęcia co do niego odczuwa i, że jest jego bratnią duszą.

Robi to, co robi najlepszy przyjaciel.

— Tak. — słychać jego głos z zawahaniem. — Jesteś także jedną z moich najlepszych przyjaciółek.

Jej wizja zmienia kolor na żółty.

— Cóż. — kontynuuje Peter. — Robi się późno. Myślę, że powinnaś się już położyć. Oczywiście z myślą, że twój Spider-Man z sąsiedztwa po raz kolejny odwalił kawał dobrej roboty. — dodał. Można było prawie zobaczyć jego zadowolny wyraz twarzy. 

— Jasne. Chcę z Tobą porozmawiać dłużej. — mówi żartobliwie.

— Zawsze tak mówisz. — śmieje się Peter. — Jutro będzie ciężko dzień. Mamy test z angielskiego i wiesz..będę próbował porozmawiać z Liz.

Natychmiast marszczy brwi na wspomnienie Liz, a wizja zmienia kolor na zielony. Peter nie przestał o niej mówić od czasu, gdy pojawiła się w szkole dwa tygodnie temu.

To nie tak, że miała wobec niej złe uczucia. W rzeczy miała okazję ją poznać. Pewnego dnia poszła do szkoły i zobaczyła jak Peter rozmawia z Liz, jego twarz praktycznie się świeciła, a ciało pochylało w jej stronę. Kiedy zbliżała się do ich dwójki, Peter rzucił na nią okiem i z radością przedstawił ją dziewczynie, która sprawiała, że widziała zielony.  Była bardzo przyjazna, nawet komplementowała jej wygląd. Więc nie miała powodu, aby jej nienawidzić. Nie mniej jednak, za każdym razem, gdy Liz się pojawiała jej wizja zmieniała się na zieloną i czuła, że żołądek robi fikołka.

Sunflower | Peter Parker✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz