Chłodne powietrze otuliło twarz Connora, kiedy opuścił departament policji. Narzucił na siebie swój ciemny płaszcz, poprawił kołnierzyk i włożył dłonie do kieszeni. Niles stał obok i obserwował okolicę z uwagą. Hank poklepał Connora po plecach i powiedział mu ciche "powodzenia", przez które android spojrzał na niego z konsternacją i spowodował tym śmiech mężczyzny. Anderson wsiadł do swojego samochodu i odjechał, zostawiając Connora z Nilesem.
Podążyli tą samą drogą, co ostatnio, zachód słońca komplementował ich twarze, dodając ciepłego odcienia. Niles cieszył się towarzystwem Connora, nawet jeśli widział, że ten nie podzielał jego entuzjazmu.
Pogoda nie miała znaczenia dla androidów, jednak świeże, wilgotne powietrze było przyjemne i nadawało specyficzny klimat.
- Wiem, że nie zaczęliśmy naszej znajomości za dobrze - zaczął Niles - ale chciałbym to naprawić, tylko powiedz mi jak.
Connor podniósł wzrok.
- Nie wiem, Nines. Nie wiem, czy będę potrafił się z tobą zaprzyjaźnić.
- Postaram się to zmienić.
Connor pokręcił głową. Nie wiedział, czy w ogóle chciał przyjaźni z Nilesem. Android jednak wydawał się mówić szczerze, co powiodło Connora do pytania, które w nim siedziało od paru dni. Nie wiedział tylko, czy mógł je zadać.
- Nines... Wybacz, że o to spytam, ale czy przebiłeś czerwoną ścianę?
Obaj stanęli w miejscu na pustej ścieżce w parku. Przyglądali się sobie przez chwilę w milczeniu. Niles pokręcił głową niepewnie.
- O to chodzi? Chcesz, żebym został defektem? - spytał, przechylając głowę w bok.
- Tego nie powiedziałem.
Connor odwrócił wzrok, krzyżując ramiona na piersi. Nie patrzył na drugiego androida, bo nie chciał, żeby zobaczył wyraz zawodu na jego twarzy. Tak, chciał, żeby przejrzał na oczy, żeby w końcu zaczął czuć. Chociaż nikt nie mówił, że jeszcze niczego nie czuje, Connor także od początku pokazywał emocje, nawet jeśli były zaprogramowane. To, że później nie były tylko kodami, to inna sprawa. Niles był w podobnej sytuacji i jego uczucia mimo, że mogły wydawać się szczere, nie do końca takie były.
Android wyciągnął dłoń w stronę Connora, odsłaniając biały metal pod spodem.
- W takim razie pomóż mi przebić tę ścianę, CyberLife już nie może ci zagrozić - powiedział, zmuszając go, by spojrzał mu w oczy.
Starszy z nich zmarszczył brwi, spoglądając mu w twarz, po czym niepewnie chwycił jego przedramię, również odsuwając sztuczną skórę.
- Jesteś tego pewny? Nie chcesz tego zrobić sam?
Niles pokręcił głową.
- Będę szczęśliwy, jeśli mi w tym pomożesz.
Zimne szare oczy napotkały te przyjazne, brązowe.
I różnica wzrostu wcale nie była taka duża, w rzeczywistości prawie jej nie było.
Connor zwrócił wzrok na ich ręce, czując jakby patrzenie w oczy było zbyt intymne.
Połączył się z nim i trwało to może parę sekund, zanim przełamał ścianę Nilesa. Wtedy puścił jego przedramię, jednak on dalej go trzymał i przesunął dłoń wyżej, na ramię. Connor patrzył tylko na poczynania androida, na chwilę panikując i nie czując się bezpiecznie. Niles przyciągnął go do siebie delikatnie, obejmując go. Kompletnie zaskoczył tym gestem Connora, który z głową ponad jego ramieniem, patrzył przed siebie, stojąc sztywno. Nie wiedział, co miał zrobić, w jego głowie trwał dylemat. Odwzajemnić czy pozostać obojętnym?
CZYTASZ
Zamiennik [RK1700] -PL-
FanfictionConnor wyprostował się i spojrzał wprost na Nilesa. - Nic więcej nie mów. Nie mów już nic o tym, że mam zostać wyłączony. Wiesz, jak bolesne jest słuchanie tego typu rzeczy? Przyszedłeś tu i prosto z mostu oznajmiłeś mi, że stracę wszystko, co zyska...