Uczucie niepewności chłonęło Nilesa, kiedy siedział na tylnym siedzeniu obok Gavina, w samochodzie porucznika. Mieli po raz drugi tego dnia odwiedzić Martinę, a to na pewno nie wpłynie dobrze na jej psychikę. Dlatego martwił się. Mimowolnie.
I nie wiedział czy był zły z tego powodu, czy cieszył się, że przynajmniej coś czuł. Wyglądał przez okno, gdzie panował dzień, jak co dzień, słońce świeciło wysoko na niebie, częściowo przysłonięte przez chmury. Siedział zaraz za Connorem, więc nie mógł na niego bezpośrednio spojrzeć. Chciał się upewnić, że wszystko było dobrze, bo na razie poziom jego stresu wynosił trzydzieści sześć procent i podnosił się za każdym razem, gdy dostrzegał za oknem jakiegoś androida.
Do świadka wydarzenia ze sklepu dojechali dosyć szybko, bo już po około dziesięciu minutach. Hank zaparkował przy chodniku przed niewielkim domem, który wyglądał na naprawdę zadbany i jego sąsiedztwo wydawało się spokojne, następnie wszyscy wysiedli z pojazdu i ruszyli do drzwi frontowych. Dzwonek rozbrzmiał, gdy Connor nacisnął przycisk przy framudze.
Drzwi otworzył młody mężczyzna, który na widok oficerów uniósł brwi i przyjrzał się ich twarzom. Na pewno rozpoznał Andersona i Connora.
— Porucznik Anderson, detektyw Reed, Connor i Niles od DPD — prawie wyrecytował Hank.
— Coś się stało? — spytał zdezorientowany świadek.
— Chcieliśmy się dowiedzieć więcej na temat androida, którego pan dziś widział — wyjaśnił porucznik.
Mężczyzna tylko skinął głową i wpuścił wszystkich czterech policjantów.
— Pamięta pan może coś szczególnego, co przykuło pana uwagę w androidzie? — zapytał Connor, gdy stali w korytarzu.
Przechodzenie do salonu czy gdziekolwiek dalej mijało się z celem, potrzebowali tylko paru informacji. Zza rogu wyłoniła się młoda dziewczyna, która spojrzała na oficerów z lekkim zaciekawieniem.
— Dzień dobry...? — powiedziała cicho, najwidoczniej speszona.
— Katy, wróć do pokoju — powiedział świadek, którego Niles zidentyfikował jako Warren Gott.
Dziewczyna, która na jego słowa skinęła głową i wróciła z powrotem gdziekolwiek była wcześniej, była jego młodszą siostrą.
Warren spojrzał z powrotem na Connora, który zadał wcześniejsze pytanie. Posłał im też przepraszający uśmiech.
— Wydaje mi się że miał niebieską czapkę z daszkiem, spod której wystawało jego LED.
— A ogólny ubiór? — tym razem spytał Hank.
Gott musiał się chwilę zastanowić. Zmarszczył brwi, myśląc.
— Miał na sobie brązowy płaszcz poplamiony krwią — wydusił w końcu.
Nikt nie musiał notować zeznania, androidy zapamiętały od razu każdy szczegół tej rozmowy. Zaoszczędzali dzięki temu czas.
— Dobrze, dziękujemy i przepraszamy za ponowne najście — powiedział porucznik, ruszając w stronę wyjścia.
Warren skinął głową i odprowadził ich ten niewielki kawałek.
Chwilę później byli w drodze do szpitala, w którym powinna znajdować się Martina Harper. Niles zerknął na Gavina, który był w widocznie podłym humorze i chciał coś zrobić, żeby jego partner czuł się lepiej. Jednak nie wiedział co, poza tym Reed nie doceniłby jego starań.
Detektyw odwrócił głowę w jego stronę i prychnął, widząc wzrok androida.
— Znowu mnie skanujesz, puszko? — spytał w taki sposób, by ci na przednim siedzeniu nie zaczęli się interesować.
CZYTASZ
Zamiennik [RK1700] -PL-
FanfictionConnor wyprostował się i spojrzał wprost na Nilesa. - Nic więcej nie mów. Nie mów już nic o tym, że mam zostać wyłączony. Wiesz, jak bolesne jest słuchanie tego typu rzeczy? Przyszedłeś tu i prosto z mostu oznajmiłeś mi, że stracę wszystko, co zyska...