Rozdział 10

295 21 31
                                    

Cisza, która o poranku była błogosławieństwem, niestety musiała zostać przerwana. W końcu praca nie mogła czekać. Dlatego Hank wstał z grymasem na twarzy, chociaż kto tak się nie budził, gdy miał masę obowiązków tego samego dnia? Mężczyzna opuścił swój pokój, by wejść do kuchni i zrobić śniadanie, jednak jego wzrok przykuło coś zupełnie innego. Miał świadomość, że Niles zostanie na noc, ale widok, który zastał, był niecodzienny. Głowa Connora była swobodnie opuszczona w dół podczas stazy, w której się znajdował, jego dłoń zanurzona w sierści Sumo, za to Niles swoją głowę ułożył wygodnie na jego ramieniu, niewinnie dotykając małym palcem tego należącego do Connora, widocznie zadowolony z siebie.

Hank pokręcił głową, po czym chwycił dwie patelnie, zaszedł androidy od tyłu i zaczął bezlitośnie i niemiłosiernie głośno uderzać dnami patelni o siebie. Normalni ludzie by wyskoczyli z siebie na taką pobudkę, jednak Connor jedynie uniósł głowę, Niles zajrzał do tyłu, zabierając dłoń i głowę z ramienia Connora, a Sumo zaszczekał wściekle.

- Hank! - zawołał Connor, wyciągając rękę w jego stronę i zabierając mu jedną patelnię.

- Okej, skoro już wszyscy wstali, możemy się zacząć szykować do pracy - powiedział Hank, zabierając z powrotem patelnię i chowając obie, by następnie przyszykować sobie śniadanie.

Connor wstał z kanapy, widocznie nawet nie zdając sobie sprawy z tego, w jakiej pozycji znajdował się razem z Nilesem, zanim został wybudzony ze spoczynku w tak brutalny sposób, następnie chwycił swoją białą koszulę i jakieś jeansy, i poszedł się przebrać. Niles natomiast spojrzał w dół na czarną koszulkę, którą Connor mu pożyczył.

Kiedy android opuścił łazienkę, spojrzał na Nilesa i widząc, że obserwuje czarną bluzkę na sobie, zaśmiał się cicho.

- Zatrzymaj ją - powiedział, podchodząc do niego.

Wtedy Hank z kanapką w dłoni podszedł do nich i obserwował ich przez chwilę.

- Gdzie wasze świecące cośki? - spytał, mrużąc oczy.

Connor uniósł brwi, sięgając do swojej skroni.

- Pozbyliśmy się ich wieczorem - odparł Niles, widząc minę drugiego androida.

Hank przez chwilę skakał wzrokiem między nimi. Byli teraz uderzająco podobni, rozróżniał ich jedynie po ubiorze i po ciemniejszych włosach Nilesa. Ich oczy nie były pierwszym, co się zauważało.

Connor dzisiaj postanowił zostawić marynarkę, Niles zrobił to samo. Hank przebrał się i ruszyli do departamentu, wszyscy trzej.

· · ·

- Przez chwilę nie wiedziałem kto jest kim - powiedział Gavin, kiedy Niles usiadł przy swoim biurku. - Poza tym, czemu, do cholery, przyjechałeś z Andersonem?

Niles włączył swój terminal, nie spiesząc się z odpowiedzią.

- Connor zaprosił mnie do siebie i pozwolił zostać na noc.

Wtedy Gavin prawie zakrztusił się kawą, którą właśnie popijał. Spojrzał na androida, marszcząc brwi.

- I wspólnie pozbyliście się swoich LED, jak romantycznie - powiedział, a sarkazm przesiąkał jego słowa.

- Nic się nie wydarzyło, detektywie - odparł Niles, przewracając oczami. - Rozmawialiśmy. Tylko.

Tym razem Reed przewrócił oczami, układając nogi na biurku i ponownie unosząc kubek z kawą do ust, by się napić. Przewijał akta sprawy, którą prowadził i zastanawiał się.

Zamiennik [RK1700] -PL-Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz