Cisza, która o poranku była błogosławieństwem, niestety musiała zostać przerwana. W końcu praca nie mogła czekać. Dlatego Hank wstał z grymasem na twarzy, chociaż kto tak się nie budził, gdy miał masę obowiązków tego samego dnia? Mężczyzna opuścił swój pokój, by wejść do kuchni i zrobić śniadanie, jednak jego wzrok przykuło coś zupełnie innego. Miał świadomość, że Niles zostanie na noc, ale widok, który zastał, był niecodzienny. Głowa Connora była swobodnie opuszczona w dół podczas stazy, w której się znajdował, jego dłoń zanurzona w sierści Sumo, za to Niles swoją głowę ułożył wygodnie na jego ramieniu, niewinnie dotykając małym palcem tego należącego do Connora, widocznie zadowolony z siebie.
Hank pokręcił głową, po czym chwycił dwie patelnie, zaszedł androidy od tyłu i zaczął bezlitośnie i niemiłosiernie głośno uderzać dnami patelni o siebie. Normalni ludzie by wyskoczyli z siebie na taką pobudkę, jednak Connor jedynie uniósł głowę, Niles zajrzał do tyłu, zabierając dłoń i głowę z ramienia Connora, a Sumo zaszczekał wściekle.
- Hank! - zawołał Connor, wyciągając rękę w jego stronę i zabierając mu jedną patelnię.
- Okej, skoro już wszyscy wstali, możemy się zacząć szykować do pracy - powiedział Hank, zabierając z powrotem patelnię i chowając obie, by następnie przyszykować sobie śniadanie.
Connor wstał z kanapy, widocznie nawet nie zdając sobie sprawy z tego, w jakiej pozycji znajdował się razem z Nilesem, zanim został wybudzony ze spoczynku w tak brutalny sposób, następnie chwycił swoją białą koszulę i jakieś jeansy, i poszedł się przebrać. Niles natomiast spojrzał w dół na czarną koszulkę, którą Connor mu pożyczył.
Kiedy android opuścił łazienkę, spojrzał na Nilesa i widząc, że obserwuje czarną bluzkę na sobie, zaśmiał się cicho.
- Zatrzymaj ją - powiedział, podchodząc do niego.
Wtedy Hank z kanapką w dłoni podszedł do nich i obserwował ich przez chwilę.
- Gdzie wasze świecące cośki? - spytał, mrużąc oczy.
Connor uniósł brwi, sięgając do swojej skroni.
- Pozbyliśmy się ich wieczorem - odparł Niles, widząc minę drugiego androida.
Hank przez chwilę skakał wzrokiem między nimi. Byli teraz uderzająco podobni, rozróżniał ich jedynie po ubiorze i po ciemniejszych włosach Nilesa. Ich oczy nie były pierwszym, co się zauważało.
Connor dzisiaj postanowił zostawić marynarkę, Niles zrobił to samo. Hank przebrał się i ruszyli do departamentu, wszyscy trzej.
· · ·
- Przez chwilę nie wiedziałem kto jest kim - powiedział Gavin, kiedy Niles usiadł przy swoim biurku. - Poza tym, czemu, do cholery, przyjechałeś z Andersonem?
Niles włączył swój terminal, nie spiesząc się z odpowiedzią.
- Connor zaprosił mnie do siebie i pozwolił zostać na noc.
Wtedy Gavin prawie zakrztusił się kawą, którą właśnie popijał. Spojrzał na androida, marszcząc brwi.
- I wspólnie pozbyliście się swoich LED, jak romantycznie - powiedział, a sarkazm przesiąkał jego słowa.
- Nic się nie wydarzyło, detektywie - odparł Niles, przewracając oczami. - Rozmawialiśmy. Tylko.
Tym razem Reed przewrócił oczami, układając nogi na biurku i ponownie unosząc kubek z kawą do ust, by się napić. Przewijał akta sprawy, którą prowadził i zastanawiał się.
CZYTASZ
Zamiennik [RK1700] -PL-
FanfictionConnor wyprostował się i spojrzał wprost na Nilesa. - Nic więcej nie mów. Nie mów już nic o tym, że mam zostać wyłączony. Wiesz, jak bolesne jest słuchanie tego typu rzeczy? Przyszedłeś tu i prosto z mostu oznajmiłeś mi, że stracę wszystko, co zyska...