Rozdział 23

113 9 3
                                    

Nastolatka przykuta do stołu drżała z emocji, nieprzystosowana do tego, co się wokół niej działo. Prawie jakby pokrywała ją tarcza, która nie przepuszczała żadnego dźwięku. Connor i Hank w pokoju obserwacyjnym obserwowali androidkę, zastanawiając się jak skutecznie podejść do takiej postawy.

Łzy na jej policzkach były efektem nadmiernego stresu, ciemne loki zakrywały jednak jej twarz, dlatego można było je zobaczyć jedynie siedząc naprzeciw niej. Jej matka przyjechała do stacji, kiedy instruktorka tańca zadzwoniła i wyjaśniła sytuację. Kobieta była roztrzęsiona, czekając na zewnątrz aż skończą przesłuchanie. Nerwowość nie pomagała w tej sytuacji i Connor w końcu zdecydował ponownie wejść do pokoju przesłuchań.

Skinął do Hanka, wychodząc i podchodząc do drzwi obok, następnie położył dłoń na panelu, żeby wejść do środka. Dziewczyna podniosła na niego wzrok, pełny bólu i przerażenia.

Uchyliła usta, jakby chciała coś powiedzieć, jednak zamknęła je od razu, przyglądając się Connorowi, który właśnie siadał przy stole. Zmarszczyła brwi i odwróciła głowę w bok, chowając się przed analizującym spojrzeniem.

Milczenie trwało tylko chwilę, zanim Connor odezwał się spokojnie.

— Musisz nam wyjaśnić, co się stało.

Zacisnęła jedynie usta w cienką linię.

— Na pewno pamiętasz, co powiedziałaś w studiu — naciskał, pochylając się do przodu. — Im dłużej milczysz, tym gorzej dla ciebie. — Chwila zawahania, zanim znowu zaczął pewnie mówić. — Wspomniałaś, że ci dokuczała, że cię biła. Chciałaś się zemścić, tak?

— Nie... — wyszeptała, i może Connor by nie wyłapał tego słowa, gdyby nie był androidem.

— W takim razie co się stało? Zaszła za daleko? Wszystko wskazuje na atak w amoku, ale potrzebujemy twojego zeznania, żeby znać przebieg wydarzeń.

— Nie chcę — odpowiedziała zwyczajnie, głośniej niż poprzednio.

Connor pokręcił głową z dezaprobatą, odchylając się ciężko na krześle do tyłu. Zaczął stukać palcami o blat stołu, zastanawiając się nad kolejnymi słowami, nad kolejną próbą przekonania.

Może powinien zacząć pokazywać współczucie, sympatię? Jej psychika nie była inna niż ludzkiej nastolatki, nie różniła się prawie niczym i to sprawiło, że komentarze na jej temat na pewno na nią działały trafiały do jej głowy z siłą większą niż by sobie życzyła.

— Mogę... — zaczęła mówić. — Mogę pokazać — wyszeptała, zwracając wzrok na dłoń Connora, którego palce zatrzymały się na jej słowa i przestały niecierpliwie stukać o blat.

— Na pewno? — upewnił się, unosząc brwi.

Wyprostował się na krześle i patrzył na dziewczynę oczekująco. Przytaknęła w odpowiedzi i wyciągnęła jedną z dłoni ostrożnie w jego stronę, odsuwając sztuczną skórę.

Connor sięgnął do jej przedramienia, tworząc połączenie i otrzymując wspomnienia Amelie.

Było tam mnóstwo smutku i rozczarowania. Wrzaski były pełne wściekłości, prześmiewania.

• • •


— Nigdy nie będziesz wystarczająco dobra — szydziła dziewczyna, lekceważący uśmiech obecny na jej twarzy.

— Zamknij się — usłyszał nienawistną odpowiedź, jakby sam ją wypowiedział. Nie pasował jedynie damski głos. Mimo to, wszystko widział oczami Amelie i nie opuszczało go wrażenie, że to jego perspektywa.

Zamiennik [RK1700] -PL-Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz