6. Pary

227 15 2
                                        

Pov Draco

Właśnie rozpoczęła się lekcja eliksirów z Gryffonami. W tym roku szóste i piąte klasy mają łączone zajęcia. Dyrektor tak zażądził ale nie powiedział dlaczego. Moim zdaniem chodzi o to, że w tym roku bardzo mało osób przybyło do Hogwartu. Zgaduję, że w następnym roku szkolnym przybędzie jeszcze mniej.

Przebiegłem wzrokiem po klasie. Zauważyłem Claudię siedzącą w ostatniej ławce z Erykiem, Alexą i Veronicą. Nie mam pojęcia dlaczego tak bardzo się przyjaźnili. Kiedyś Claudia mówiła mi, że Eryk podkochuje się w Pansy. Była od niego rok starsza i no powiedzmy, że wolała dziewczyny. Ławkę bliżej siedział bliznowaty ze swoimi pogłupawymi koleżkami. Ja Siedziałem z Diabłem, Teodorem i Dominikiem Black. Dominik przez trzy lata uczęszczał do Dumstrangu. Jednak razem ze swoją matką przeprowadzili się do Angli. Trafił do Slytherinu. Pomimo tego, że jest on starszy chodzi z nami do klasy. Ma młodszego brata Eryka, tego co zakochał się w Pansy.

Mój ojciec chrzestny właśnie zaczął objaśniać jak przygotować jakiś tam eliksir. Wybaczcie nie słuchałem. Siedziałem i udawałem, że uwarznie słucham a naprawdę rozmyślałem o przeszłości. Chciałbym, żeby moja przyjaciółka tu była. Niestety, była Krukonką. Nagle głos Snape'a ocudził mnie.

- No więc teraz dobiorę was w pary. Ślizgoni razem Gryfonami. - po jego słowach rozległy szmery i pomruki. Od jakiegoś czasu nie miałem nic do tego domu. Miałem tam kilku... no znajomych. Niestety nie mogłem się z nimi zadawać. Muszę utrzymać pozory. - Odejmuję Gryffindorowi dziesięć punktów za przeszkadzanie na lekcji.

- To nie fair! - odezwała się Veronica. Nie mogłem się nie uśmiechnąć. Naprawdę uwielbiałem kiedy się złościła. Wtedy tak uroczo marszczyła nosek. Zdziwiło mnie zachowanie Snape'a. On już powinien zdążyć załatwić jej szlaban i odjąć kolejne dziesięć punktów a tym czasem on przyglądał jej się uważnie. Założyłem ręce oczekując na rozwinięcie się wydarzeń.

- Nie fair powiadasz? To może dwadzieścia punktów i szlaban dla Ciebie i Pana Pottera. - Harry obrócił się i spojrzał z nienawiścią najpierw na swoją siostrę a później na nauczyciela ale siedział cicho - Czy teraz uważasz, że jest sprawiedliwie, panno Potter?

- Blake - powiedziała przez zaciśnięte zęby. Ona naprawdę nienawidziła jak ktoś mówił do niej nazwiskiem jej biologicznych rodziców. Sam oberwałem kilka razy za to, że nazwałem ją Potter.

- Jeszcze ma ktoś coś do powiedzenie? - wszyscy milczeli. Kątem oka zobaczyłem jak Claudia, Alexa i Eryk patrzą ostrzegawczo na Verkę - Świetnie, więc tak Zabini i Weasley, Granger i Parkinson, Malfoy i Potter - już mi serce stanęło ale Snape popatrzył się na Claudię i Verkę. Odetchnąłem z ulgą

- Nott i młoda Weasley, Dominic Black i Sikorska, Andrade i Eric Black - wymienił jeszcze kilka nazwisk ale to ostatnie połączenie mnie najbardziej zszokowało - Malfoy i Potter

Znów serce mi stanęło. Dobra trzeba zachować pozory. Jak już wszyscy byliśmy podzieleni to podeszłem do Pottera.

- No co Potter! Nie cieszysz się, że jesteś ze mną w parze? - uśmiechnął się złośliwie

- Zamknij się Malfoy! - powiedział cały czerwony ze złości

Wszyscy otworzyli książki i zabrali się do pracy.

- Emm Potter ma być 5 listków irysu a nie 4! - zauważyłem

Harry podniósł jeszcze jeden listek i wrzucił go do kociołka.

- Lepiej?! - powiedział Harry

- Lepiej a teraz skórka pomarańczy a potem korzenie mandragory - znów zwróciłem mu uwagę. Naprawdę czytanie nie boli. Ale nie powiedziałem mu o tym bo nie chciałem się sprzeczać. Gdy chodziłem z Veronicą nawet dobrze mi się rozmawiało z nim. Oboje interesowaliśmy się Quidditchem, kibicowaliśmy tym samym drużynom i rozmawialiśmy dużo o przeszłości. Wtedy gdy kumplowałem się z Gryffonami, Ślizgoni mnie nie nawidzili. Lecz gdybym mógł powrócić do tamtych czasów przyjaźni z Gryffonami i mieć ślizgonów za wrogów to bym powrócił.

Niechciana - Harry PotterOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz