26. Miłość i Wojna cz. II

131 10 2
                                    

Siedziałam na kamiennej imitacji łóżka w ciemnym, brudnnym i cuchnącym lochu już czwarty dzień. Co ja sobie w ogóle myślałam!? Że wejdę do komnaty i po prostu przebiję mieczem królową? Mogłam się domyślić, że to nie najlepszy moment. Chciałam mieć to już za sobą. Teraz rozumiem dlaczego Merlin chciał się jej już wcześniej pozbyć. Zawiodłam wszystkich. Przez moją bezmyślność tkwię tutaj w tym lochu. Nic już nie mogę zrobić. To koniec. Morgana wygrała.

Nagle usłyszałam cichy szept. Rozejrzałam się po pomieszczeniu jednak przez panujący tutaj mrok nikogo nie dostrzegam. Wstałam i podeszłam bliżej krat. Ponownie odezwał się ten głos. Ktoś wymawiał moje imię. Po chwili dwaj chłopcy stali już na przeciwko mnie.

- Harry! Arthur! - ucieszyłam się - Ale jak...przecież...dlaczego...?

- Wyciągamy cię stąd siostrzyczko. Alochomora - powiedział szybko celując różdżką w otwór na klucz a kraty natychmiast się otworzyły. Pobiegłam do bruneta i rzuciłam się mu w ramiona. Arthur patrzył na tą scenkę z lekką zazdrością ale później na jego twarzy zagościł ciepły uśmiech. Harry nałożył na naszą trójkę pelerynę niewidkę.

- Teraz trzeba obalić rządy Morgany. Roni, słyszeliśmy co się stało. Jesteś pewna, że ten miecz zdoła pokonać tą wiedźmę? - zapytał blondyn z nadzieją w głosie.

- Ja...- zawahałam się ale Wielki Smok twierdzi, że tylko on jest w stanie pokonać kobietę, która ogłosiła się królową. - Tak, jestem. Tylko jak go zabrać z rąk Morgany?

- Merlin już się tym zajął. Nie wiarygodne, że ten matoł jest jednym z najpotężniejszych magów świata. - oznajmił Arthur - ten Merlin...

- Musimy mu pomóc - powiedziałam stanowczo - tylko trzeba odnaleźć ten prawdziwy miecz. Patrick służy Morganie. Nie do pomyślenia, że wybrał stronę zła.

- To ty nie wiesz? - odezwał się zielonooki - On stał po stronie śmierciożerców od minionego lata. To właśnie on powiedział Voldemortowi gdzie się ukrywamy. Po raz pierwszy w życiu było mi żal Snape'a.

- O czym ty mówisz, Harry? - zapytałam zdumiona i jednocześnie zła.

- Voldemort nie źle się wkurzył na niego za to, że nas ukrywał. Gdy wrócił z jego kryjówki, wyglądał jak Remus po pełni. Pomfrey się nim zajęła - wyjaśnił i spojrzał na Arthura, który bawił się swoim sztyletem kompletnie nie słuchając jego opowieści. Harry przewrócił oczami - Dobra to teraz...

- Buu - Ktoś zdjął naszą pelerynę niewidkę. Wszyscy przerażeni obróciliśmy się i dostrzegliśmy Merlina śmiejącego się z nas a za nim Gajusza i Severusa.

- Na Merlina, MERLIN! - Krzyknęłam chłopak roześmiał się jeszcze głośniej. Po chwili przyszedł do nas sir Leon.

- Królu Arturze, Lady Veronico - ukłonił się przed nami i stanął obok mojego niedoszłego męża.

- Śmierciożercy, którzy pilnują wejść do zamku i Lochów już pogrążyli się w bezsennym śnie - powiedział Gajusz uśmiechając się chytrze i pokazał nam fiolkę ze śliwkowym płynem.

- Eliksir słodkiego snu? - zapytałam z uśmiechem. - Całkiem dobry pomysł.

- Lady Morgana - zaczął najwyższy brunet -   oddała miecz w ręce Czarnego Pana. On z kolei ukrył go gdzieś w naszym świecie.

- To trzeba go jak najszybciej odnaleźć! Bez niego nie pokonamy Morgany! - wbiegłam na schody prowadzące do wyjścia z tego średniowiecznego więzienia jednak silna ręka Severusa mnie powstrzymała.

- Mamy inny plan - powiedział i spojrzał na rycerza.

- Tak, Lady Veronico. Niektórzy zwolennicy Morgany i Czarnego pana nie są wobec nich lojalni i są po naszej stronie. Weszliśmy do kuchni i do jej kolacji dodaliśmy eliksir słodkiego snu. Wieczerzę poda Gwen. Morganna
Wyprała jej mózg za pomocą krzyków Mandragory, po których oszalała. Jednak ona nie wie, że Gajusz i Merlin
ją uzdrowili. Gdy królowa poprosi ją by skosztowała potrawy aby sprawdzić czy nie jest zatruta, Gwen skosztuje z odpowiedniej strony.

- Czemu zawsze omija mnie najlepsze? - zapytałam zawiedziona. Po chwili zdałam sobie sprawę, że Severus dalej trzyma moją dłoń. Nie chciałam, żeby ją zabrał więc splotłam nasze dłonie i podeszłam bliżej niego. Co prawda nie musieliśmy już udawać ale przy nim czułam się dobrze i co ważniejsze,  bezpiecznie. Mężczyzna na to lekko się uśmiechnął. - Czyli teraz czekamy aż Morgana zaśnie?

- Tak ale jedna osoba będzie musiała  pilnować jej. Na wszelki wypadek, gdyby się obudziła. W końcu eliksiry na starożytnych czarodziejów działają słabiej. - oznajmił Merlin. - Jedna osoba, która zna się na magii powinna tu zostać.

- Ja zostanę. - nikt nie zaprzeczył ale Severus ścisnął bardziej moją rękę - Tylko co zrobicie z tutejszymi śmierciożercami?

- Przeniesiemy ich tutaj - zaproponował Arthur. Nagle usłyszeliśmy bicie dzwonów.

- To nasz znak - powiedział Gajusz - Gwen wykonała swoje zadanie. Teraz kolej na nas.

Wszyscy biegiem wyszli z lochów. Merlin, Harry i Arthur zajęli się przenoszeniem i zabieraniem różdżek nie przytomnym sługusom Morgany. Ja i Leon przenieśliśmy brunetkę do jednej z najwyżej położonej komnaty w zamku. Z kolei Severus i Gajusz zabrali się za otwieranie portalu do mojego świata. Tak bardzo chciałabym już zobaczyć przyjaciół i rodzinę. Bardzo za nimi tęskniłam.

- Leonie - zwróciłam się do przyjaciela - powinieneś pójść z nimi.

- Ale przecież... - zaczął ale przerwałam mu jego wypowiedź. Wiem co by powiedział. Chciał mnie chronić, jak inni ale wiem, że bardziej pomoże im niż mnie. Jest bardzo dzielny, odważny i co najważniejsze, swoimi zdolnościami władania mieczem prawie dorównuje Arthurowi.

- Leonie, idź! - powiedziałam gdy położyliśmy Morganę na łożu i uśmiechnęłam się do niego. Chyba zrozumiał, że nie warto zaczynać dyskusji ponieważ pobiegł schodami w dół.

Siedziałam tu sama z nie przytomną królową. Kiedyś była taka dobra, nie groźna. Właśnie taką ją polubiłam. Gdym mogła jakoś ją zmienić, przekonać, że stoi po nie właściwej stronie...

- Nad czym myślisz? - zapytał cicho mężczyzna, który wszedł do pokoju. Odwróciłam się i spojrzałam zdziwiona w jego czarne oczy. - Chyba nie myślałaś, że zostawię Cię tutaj samą z nieobliczalną wiedźmą.

- Tak myślałam - przyznałam i wróciłam spojrzeniem do Morgany - Ona nie zawsze taka była. Zmieniła się pod wpływem swojej siostry. Gdyby jej nie poznała zapewne byłaby dalej sobą. Dobrą, kochającą wszystko i wszystkich Lady Morganą. - wtedy zaświtała mi w głowie pewna myśl - A co gdyby wymazać jej wspomnienia? Z Morgos, Cenredem z którym współpracowała i wszystkie inne, które spowodowały, że stała się zła.

- Naprawdę Tobie na niej zależy - pokiwałam głową - Można spróbować, jednak tak jak mówił Merlin, te zaklęcia mogą okazać się dość słabe na starożytnego czarodzieja.

- A gdybym ja spróbowała? Mój ojciec był właśnie takim czarodziejem. Jestem w polowie taka jak on. Kiedyś pewien druid, Sinan nauczył mnie zaklęcia wymazujące wspomnienia. Severusie, nie chcę, żeby ona zginęła. Zrobię wszystko, żeby ją ocalić.

- Zrób co uważasz za słuszne. - powiedział - Jeżeli Twój pomysł zadziała, zyskamy potężnego sojusznika.

Usiadłam na łóżku obok brunetki. Lewą rękę położyłam jej na czole a prawą na sercu. Zaczęłam w skupieniu powtarzać w kółko jedno i to samo zdanie. W głowie miałam wszystkie rzeczy, o których chciałam, żeby zapomniała. Nagle zerwał się potężny wiatr. Okna otwarły się z hukiem a ja czułam, że tracę kontrolę nad tym co robię. Silny podmuch wiatru przewrócił zapaloną świecę, która stała na szafce nocnej. Ona z kolei podpaliła baldachim. Severus natychmiast zareagował.

- Aquamenti - wypowiedział zaklęcie i z jego różdżki wyleciał strumień wody. Chcąc lub nie chcąc mnie i Morganę też nią oblał .

Po chwili poczułam się strasznie obolała. Nie myślałam trzeźwo. Było mi nie dobrze. Czułam jakbym miała zaraz zwymiotować, a na dodatek przed oczami zrobiło mi się ciemno. Nagle ciemność zastąpiły obrazy, które prawdopodobnie były wspomnieniami Morgany. To wyglądało jak film puszczony w bardzo szybkim tempie. Nie mogłam skoncentrować się na konkretnym obrazie. Wszystko działo się tak szybko. Gdy w końcu obrazy znikły poczułam, że opadam z sił. Pewnie upadłabym na podłogę gdyby nie silne ramiona mojego niedoszłego męża.

- Udało się? - zapytałam na wpół przytomna. Spojrzeliśmy na siebie a później na Morganę, która teraz wygładała znacznie młodziej i piękniej.

- Na to wygląda - odparł z podziwem mężczyzna.

Niechciana - Harry PotterOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz