- Vera gdzie ty byłaś!? Wiesz jak się martwiłem! - krzyczał Harry. Znajdowaliśmy się w Norze. Dumbledore ogłosił spotkanie zakonu. Tym razem również ja miałam w nim uczestniczyć. Wszyscy chcieli wiedzieć jakim cudem przeżyłam i gdzie przez prawie tydzień byłam. Już miałam odpowiedzieć bratu gdy Molly zawołała nas do pokoju gościnnego.
Dyrektor zaczął od opowiedzenia wszystkim tego co widział w szpitalu. Sofia siedziała między nami już całkowicie zdrowa i przysłuchiwała się temu wszystkiemu z zaciekawieniem. Gdy Dumbledore zapominał o czymś, Harry i McGonagall dopowiadali. Później wszyscy szeptali między sobą. Wiedziałam, że uważali mnie za beztalencie jednak zrobiło mi się przykro. Zaczęłam tęsknić za głupim Merlinem, Arthurem, za rycerzami i całym dworem królewskim. Oni mnie doceniali i przy nich czułam się potrzebna.
- Veronico opowiesz jak Tobie się udało uzdrowić Sofię? Oraz powiedz nam proszę, gdzie się podziewałaś przez cały ten czas? - Dziesiątki par oczu było skierowanych w moją stronę. Zastanowiłam się chwilę jak ubrać to w słowa. Nagle naszła mnie myśl, że ta wiedza może być dla nich niebezpieczna. Jednak wiedziałam, że nawet jakbym powiedziała prawdę to mi nie uwierzą.
- Byłam w średniowiecznej krainie gdzie mieszka legendarny król Arthur, wielki czarnoksiężnik Merlin oraz inni wielcy Czarodzieje, rycerze i tak dalej i tak dalej. A zaklęcia uzdrawiającego nauczył mnie stary smok. - wszyscy wybuchneli śmiechem. Tylko Severus był jak zawsze poważny. - Mówię prawdę.
Tak jak myślałam. Nie uwierzyli mi. Cóż, to ich strata. Ja nie bardzo wiem jak ich przekonać.
- Teraz musimy znaleźć miejsce gdzie będziesz bezpieczna Veroniczko - nienawidzę tego zdrobnienia - u Severusa nie możesz być. To zbyt niebezpieczne.
- Znam jedno miejsce gdzie będę bezpieczna. Tam Voldemort nigdy mnie nie znajdzie - pewna siebie zabrałam głos.
- Mówisz o tym całym zamku? Vera proszę, dorośnij! - pogodziłam się z myślą, że ludzie mi nie wierzą ale, żeby mój własny brat!? Było mi naprawdę przykro. Wszyscy uznali mnie za kłamcę. Dumbledor tylko spojrzał na mnie i poprosił abym po spotkaniu została i z nim na osobności porozmawiała. Zgodziłam się.
Po godzinie wszyscy wrócili do domów a ja zostałam z dyrektorem sam na sam w pokoju.
- Veronico, powiedz mi proszę czy jesteś absolutnie pewna, że w tym miejscu Voldemort cię nie znajdzie - zaczął Dumbledore spokojnym głosem.
- Tak. - powiedziałam stanowczo. Byłam pewna swego. Osobiście jednak chciałabym spędzić trochę czasu z Harrym. W Camelocie bardzo mi go brakowało.
- W takim razie będziesz mogła się tam udać. Gdy Voldemort zginie wrócisz. To najrozsądniejsze wyjście.
- W porządku. Kiedy miałabym wyruszyć?
- Możliwie jak najszybciej. - Do pokoju wszedł mój brat. Dyrektor porzegnał się z nami i zostawił nas samych. Harry ciągle pytał się o prawdziwy powód mojego zniknięcia. Czemu on nie mógł zrozumieć, że mówiłam prawdę!? Trochę się posprzeczaliśmy. Byłam na niego zła więc wyszłam z pokoju. Nie chciałam marnować naszego czasu na sprzeczki i awantury jednak to on je zaczynał. Weszłam do kuchni. Przy oknie stał zamyślony Snape. Podeszłam do niego nie pewnie.
- Przepraszam - powiedział patrząc na pola znajdujące się za oknem.
- To nie twoja wina! Ale jak Voldemort dowiedział się, że przebywam u Ciebie? I najważniejsze pytanie co ze ślubem? - Spuścił głowę i oparł się bokiem o ścianę. Wyglądał bardzo uroczo.
- Ktoś przekazał Czarnemu Panu informacje na temat twojego pobytu. Nie wiem kto ale dowiem się tego. A w kwestii ślubu - zamilkł. Przez jakiś czas nie odzywał się. Potem podniusł głowę i w końcu się odezwał - Nie musisz się martwić ponieważ go nie będzie.
CZYTASZ
Niechciana - Harry Potter
FanficVeronica to nastolatka o ciężkiej przeszłości. Dziewczyna staje przed trudnym wyborem. Mając na celu ochronę rodziny zgadza się na niecodzienny układ. Wszystko się zmienia gdy pewien nieznajomy ratuje jej życie. Dzięki temu dowiaduje się całej praw...