9. Przyjaciele to skarb

174 13 1
                                    

Pov Veronica

Obudził mnie piekielny ból głowy. Wstałam z łóżka co było bardzo złym ruchem ponieważ od razu się przewróciłam. Drzwi do mojego pokoju się otworzyły. Harry przybiegł do mnie i pomógł mi wejść z powrotem na łóżko.

- Co się stało? - zapytał przejęty chłopak

- Zakręciło mi się w głowie. Strasznie mnie boli. Obudziłam cię? - chłopak usiadł obok mnie

- Nie, coś ty! Już wstałem z godzinę temu. Nie potrafię pogodzić się z tym, że tu jesteśmy. Kto by się spodziewał że będziemy mieszkać ze starym nietoperzem - zaśmiał się.

- Na pewno nie ja. Ale on nie jest taki zły jak myślisz, naprawdę. - zrobił kwasną minę. Widać, że nie zgadzał się z moim zdaniem ale nie chciał się ze mną sprzeczać

- Odpocznij. Głowa nadal cie boli? - przytaknęłam. Chwilę później do pokoju wszedł Snape. Popatrzył na mnie i podał mi fiolkę z eliksirem.

- Wypij! Poczujesz się lepiej - powiedział mężczyzna. Po raz pierwszy w życiu zobaczyłam go w czymś innym niż czarnej szacie. Miał na sobie ubraną zieloną koszulę w kratkę i niebieskie dżinsy. Razem z Harrym gapiliśmy się na niego - Można wiedzieć co robicie?

- Nic - odpowiedział zdezorientowany Harry

- Jak ty wyglądasz!? - wzięłam i wypiłam eliksir nie spuszczając wzroku z mężczyzny

- Tym razem co ci nie pasuje?

- Nic. Po prostu no wyglądasz jakby to powiedzieć - teatralnie udałam że myślę - jak normalny człowiek! Gdzieś idziesz?

-Nie. My idziemy. Przebierz się. Ty też Potter

- Dlaczego ja? - zapytał oburzony Harry

- Bo tak ci karzę - odpowiedział spokojnie Snape. Harry wyszedł obrażony z pokoju. - Jak się czujesz?

- Lepiej, dziękuję - uśmiechnęłam się - a gdzie idziemy?

- Pomyślałem, że chciałabyś odwiedzić swoją przyjaciółkę w szpitalu. - przypomniałam sobie o Sofii. W tej chwili niczego bardziej nie pragnęłam. Chciałam tylko znaleźć się przy niej. - I tak muszę dostarczyć eliksiry do szpitala więc pomyślałem że możesz przy okazji odwiedzić Andrade

-  A dlaczego Harry ma iść z nami? - zapytałam zaciekawiona

- On będzie dotrzymywał ci towarzystwa. - spojrzał na mnie - Nie musisz się mnie bać, nic ci nie zrobię

- Wiem i nie boję się! - zaprzeczyłam. Widziałam, że coś go trapi ale nie byłam pewna o co chodzi - Ufam Ci.

Siedzieliśmy krótką chwilę w milczniu. Po minucie powiedział że jak się przebiorę, mam zjeść śniadanie i na to mam tylko godzinę więc musiałam się pospieszyć.

Wszystkie moje rzeczy były w kufrze. Skoro i tak mam tu zostać na dłużej to się rozpakuję ale dopiero jak wrócę od Sofii. Ubrałam białą bluzkę i czarną spódniczkę. Włosy związałam z ciasny kok. Później poszłam szukać Kuchni. Po dziesięciu minutach znalazłam ją. Nie spodziewałam się, że Snape ma tak duże mieszkanie. Zrobiłam sobie kanapkę. Niedługo później Harry przyszedł do mnie.

- Serio jesz kanapkę? - popatrzyłam na niego zdziwiona - A co jeśli jest zatruta? - zaśmiałam się

- To bym już leżała martwa. Harry zrozum, że on nie chce nas zabić! Daj mu szansę. Zrób to dla mnie - przewrócił oczami i również sobie zrobił kanapkę

- Gotowi? - przytaknęłam - Teleportujemy się prosto do szpitala. - powiedział poczym podszedł i chwycił mnie za rękę. Popatrzyłam na Harrego i wyciągłam do niego rękę. Gdy ją chwycił teleportowaliśmy się.

Niechciana - Harry PotterOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz