I. Początek

889 25 11
                                    

Znając przyszłość jaką nadejdzie...co byście zrobili?

Drogą która jest poprowadzona przez las powoli przetacza się samochód, kierujący samochodem rozgląda sie z miną która widziała za dużo jak na człowieka.

Rozgląda sie jak by poszukiwał kogoś lub czegoś. Zatrzymał pojazd który wyglądał jak pospawany z trzech różnych marek. Najbardziej błyszczący element to znaczek od pojazdu. Na masce świeciło sie GMC to był element który błyszczał się jak psu jaja.

Osobnik który wysiadł z składaka był wychudzony od razu widać, że jadał za mało jak na osobę jego postury. Podszedł do paki od samochodu sięgnął po kusze i udał sie w stronę lasu. Mężczyzna o rozmiarach pożądanego chłopa czyli 180 cm wzrostu 60 w pasie, delikatnie jak pantera poruszał sie między drzewami z kuszą wycelowaną w powietrze. Kierował sie w stronę wiszącego na linie zająca który sie szamotał. Facet wyciągnął młotek i znokałtował zająca jednym uderzeniem. Rozwiązał uszatego i udał sie do kolejnej pułapki. Pozbierał wszystkie zdobycze które złapał, na plecach miał ze dwa zające, wiewiórki trzy oraz borsuka z który był największą zdobyczą.

Mężczyzna doszedł do stojącego ba uboczu Drogi pikapa, rzucił zdobyczą na pake i udał się do kabiny od kierowcy, odpalił silnik i ruszył przed siebie.

Samochód był typowym złomem, wkabinie kierowcy nie było za dużo udogodnień tylko ogrzewanie działało co i tak nie do końca porządnie. Sprawny byl tylko jeden nawiew z czterech na dodatek najdalej położony od kierowcy. W zimę było ciężko z zagrzaniem samochodu. Po 20 min jazdy w końcu dojechał do obozu wysiadając z samochodu Podszedł do niego chłopak który wyglądał na 16-to latka.

-Witaj z powrotem Cornell'u. I jak dzisiejsze polowanie?- spojrzał na mężczyznę z ciekawością- co takiego dziś na kolację?

-No dziś to będzie to co zawsze. Ale na piątek mam coś lepszego- poczym chwycił za kark nie przytomnego lub raczej już martwego borsuka.

Widząc jak chłopak wyciąga ręce po borsuka odsuwa się i mówi

- Nie, ty go nie dostaniesz po ostatnim nie dam ci nic do ręki, tez chcemy coś zjeść w piątek. -spojrzał rozbawiony na chłopaka widząc jego wściekłą minę zaśmiał sie jeszcze głośniej.

Pozbierał wszystkie zdobycze z samochodu i zniósł je do spiżarni. Dom w którym mieli schronienie był duży ale wyglądał na stary.

Z Cornell'em mieszkał tam wspomniany chłopak. Szesnasto letni chłopiec miał na imię Michael i byl podobnej postury co Cornell, ale niższy o dziesięć centymetrów.

Z nimi mieszkał jeszcze jeden mężczyzna. Od niedawna jest w grupie Cornell'a i Michael'a. Był to David mężczyzna z wieku Cornell'a. 20-to latek o długich szatynowych włosach z lekkimi blond pasemkami. Oczy szarawe z domieszką niebieskiego. Byl wyższy od Cornell'a o głowę prawie.

- Gdzie jest David- pyta się Michael'a

- W garażu, próbuje uruchomić tego Chevroleta którego przytargał wczoraj z polowania. Byłeś niespełna rozumu kiedy pozwolileś przytargać ten wrak? - spytał z miną pokerzysty.

- David mówił ze go da sie naprawić tylko musiał skombinować części. Dla tego też go pod cholowałem. Po za tym przyda sie cieplejsze auto na zimę jak nie tą to następną.

Michael uniósł brew co miało pewnie znaczyć ' No niech ci bedzie ,. Cornell poszedł do garażu pogadać z David'em. Wchodząc do garażu poczuł zapach spalonej gumy co sie wiązało ze złymi myślami.

- Co tu sie spaliło

- Potrzebowałem troche miedzi do zlutowania więc tak troche przypaliłem gume od kabli - wypowiedział to z uśmiechem na twarzy nie patrząc na Cornell'a.

- A ruszy to w tym roku czy nie?

- Jeśli znajdziesz mi w najbliższym miasteczku nowy gaźnik i świece to spokojna twoja rozczochrana.

- Jutro z Michael'em pojade poszukać. W miasteczku widziałem tam mechaniczny więc pewnie coś znajde. Za godzinę przyjdź na kolację będzie chleb i mięso z zająca twoje ulubione danie- powiedział to sarkastycznie, ale David'owi nie było do śmiechu.

Co wieczór chłopaki jedli tylko zające.

Kiedyś udało się złapać im dzika, zerwał sie i uderzył Cornell'a w noge co nie skończyło się dobrze dla jego kolana.

Spuchło niemiłosiernie ale dało sie chodzić, ale uciec przed Niekontrolowanym było trudno.

Cornell widział kilka razy Niekontrolowanego. Było to pięć razy lecz z bliska widział go tylko raz. Niekontrolowany to zmutowana wersja człowieka. Człowiek jest świadomy czym się stał, ale nie ma kontroli nad swoim ciałem. Jest odporny na ciosy i strzały z broni. Dwa lata temu spuścili atomòwke na Mexyk. Każdy osobnik który byl w rażeniu przeżył. Działa na nich prąd, ale na krótko.

Są trzy kategorie tego czegoś i te trzy kategorie są niebezpieczne. Pierwszą z nich jest Mięśniak. Ten osobnik jest najbardziej odporny na uderzenia, na prąd i ogółem wszystko. Potrafi przywrócić drzewo średniej grubości. Nie dość że jest napakowany to jeszcze wielki na dwa metry więc nie da się go nie zauważyć.

Drugą wersją jest zwykły Niekontrolowany. Jest to człowiek będący obudowany skorupą jak u żułwia ale na całym ciele. Nie należy do szybkich ale jednak trzeba się bać. No i gwóźdź programu... Sprinter. Jest chudy szybki i niełatwo przed nim uciec. Jedyna rzecz dobra jest taka, że można go zranić bronią, ale to go tylko spowalnia. Naboje nie docierają do narządów wewnętrznych więc skurwysyn i tak cie bedzie gonić. Główna wada tych wszystkich skurczybyków jest taka ze kiepsko skaczą. Potrafią skoczyć wyżej niz ławka ale nie wyżej jak średniej wielkości płotu. No Mięśniak ma to gdzieś on po prostu przez to wszystko przebiega.

Pierwszy rozdział kruciutki ale jak nazwa wskazuje. To dopiero początek :D
Dużą mam wyobraźnię ale narazie pierwszy rozdział zakończy się opisem potworów. Czekajcie cierpliwie a będzie wam dane.

Survive in hellOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz