Prolog

479 30 1
                                    

,,Jeśli chcesz poznać człowieka, patrz jak traktuje podwładnych, a nie równych sobie'' – J.K. Rowling ,,Harry Potter i Czara Ognia''

Jotunheim - kraina śniegu i wiecznego mroku. Śnieg zalegał wszędzie, a lód skuwał skały zamykając w mroźnym uścisku. Przez panujący wokół mrok, nie dało się zobaczyć nic więcej niż na odległość nie więcej niż jeden krok, a temperatura zdecydowanie nie zachęcała do spacerowania w samej koszuli czy sukni.

Choć mogłoby się wydawać iż jedynym problemem tego świata były mało wiosenne warunki pogodowe, tak na prawdę to było nic. Prawdziwym kłopotem było brak źródła mocy - bez Szkatuły Wiecznej Zimy planeta powoli się rozpadała, podobnie jak świątynia oraz pałac króla Laufey'a.

Wewnątrz pałacu znajdowały się korytarze o lodowych ścianach oraz nierównych popękanych, kamiennych i nierównych podłogach. Pomieszczeń jak to w pałacu było wiele, a większość komnat wyglądała podobnie - każde jednak mogło przypominać celę więzienną z szafą i łóżkiem. Owe więzienia jednak znajdowały się pod zamkiem.

Sala tronowa była jednym z tych wyjątkowych pomieszczeń, które w niczym nie przypominać więziennej celi. Była duża i nie posiadała sufitu. Na filarach błękitnym płomieniem paliły się pochodnie, natomiast na samym końcu znajdował się tron. Na tronie zasiadał król mroźnego królestwa - Laufey. Okrutny, nieznający litości król, którego nie obchodziło nic prócz utrzymania się u władzy i podbicie bądź znaczne osłabienie pozostałych królestw Ygddrasilu.

Swojej wspaniałej żony Ili nie traktował poważnie, nawet gdy na świat przyszedł ich jedyny syn Loki. Laufey jedna wybrał podboje zamiast rodziny. Ruszył na wojnę z Midgardem, aby być panem świata ludzi. Po stronie śmiertelników stanął jednak Asgard, przez co wojna przeniosła się z czasem do Jotunheim i zagroziła poddanym króla. Laufey przegrał wojnę, a źródło mocy planety zostało mu odebrane. Od tamtego dnia planeta powoli umiera.

***

Loki przez jakiś czas dorastał pod czujnym okiem matki, ponieważ ojca nie interesował jego los, do pewnego momentu. Laufey pewnego razu odkrył, iż chłopiec posiada wielka moc. Niemal natychmiast przyszedł mi do głowy pomysł, jak pozbawić swojego głównego wroga wszystkiego.

Moc Lokiego rosła z jego wiekiem, choć ku zdziwieniu matki była zbyt duża. Chłopiec uczył się pilnie i z wielką chęcią zgłębiał każde tajniki magii. Pamiętał każde zaklęcie, urok i klątwę. Laufey kazał rzucać mu je rzucać, dość często, na każde królestwo. Był jednak tylko dzieckiem niemal nieświadomym potęgi swojej mocy oraz zła jakie wyrządza  przez ojca. Wszystko jednak do pewnego momentu.

W końcu do Lokiego wszystko dotarło, zaczął mieć, że przez to co robił cierpieli niewinni ludzie. Wreszcie postanowił przeciwstawić się ojcu.

- Co to ma znaczyć?! - ryknął król, natychmiast zadając chłopakowi cios w policzek.

- Nie będę już się ciebie słuchał! - odparł Loki, gdy chwila oszołomienia minęła. - Wcześniej  nie rozumiałem ile zła i cierpienia każesz mi rozsiewać. Teraz jednak to rozumiem!

- Nie obchodzi mnie to! Masz w tej chwili rzucić klątwę na Odyna!

Loki nie odpowiedział, ani się nie ruszył. W jednej chwili brak odpowiedzi od syna Laufey potraktował jako odmowę i stracił cierpliwość. Chwycił chude ramię syna i nie myśląc wiele, rzucił nim o ścianę. Brunet z impetem uderzył o lodową ścianę, po czym upadł na nierówną podłogę. Spadłby na niego cios, gdyby Ila nie odciągnęła Laufey'a od niego. Oślepiła go prostym zaklęciem, po czym pomógłszy wstać Lokiemu, uciekła z nim z pałacu. Laufey natomiast wysłał za nimi straż.

***

Biegli długo przez zaspy śnieżne, aż w końcu stanęli. Przed nimi rozciągała się głęboka przepaść. Niedaleko jednak znajdowało się przejście, do którym istnieniu wiedziała tylko Ila. Znajdował się on w jakby norze, do której nie zmieściłby się dorosły człowiek. Tylko Loki mógł przejść przez portal. Ila kazała mu tam wejść.

- Musisz uciekać Loki, słyszysz? - rzuciła białowłosa, kładą dłonie na błękitnych policzkach Lokiego

- A co z tobą mamo? Nie możesz przecież tu zostać. On cię zabije. - mówił chłopak, a w jego głosie słychać było wielki smutek.

- Nic mi nie będzie. Idź już, proszę. Pamiętaj będzie dobrze.

Czarnowłosy chłopiec zgodnie z poleceniem matki wskoczył do nory. Nie przeszedł jednak przez portal. Kobieta natomiast ze swojej energii w postaci zielonej aury zmaterializowała w swojej dłoni miecz. Słudzy Laufey'a otoczyli ją ze wszystkich stron.

- Brać ją! - krzyknął jeden.

- Proszę bardzo, ale mojego syna nie dostaniecie! - odkrzyknęła, zaczynając odpierać ataki Jotunów.

Cały oddział na nią ruszył. Kobieta nie miała z nimi szans, a mimo to dzielnie walczyła. Polega jednak szybko, od ostrza wbitego w plecy w miejsce serca.

- Nie...! - krzyknął chłopca odbił się echem po okolicy i jamie, w której się ukrył.

Jeden z wojowników chciał wyciągnąć chłopaka, jednak ten przerażony ześlizgnął się w dół nory i przeszedł przez portal, gdzie po drugiej stronie oślepiło go słońce. Był w Asgardzie.

727 SŁÓW

Tak więc serdecznie zapraszam do drugiej części ,,Czarownika z Żelaznego Lasu''
Wszystkim dobranoc i buziaki

Książę Z JotunheimOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz