Rozdział 37: Naprawianie Błędów

129 17 0
                                    

Po posiłku wszyscy zebrali się w sali tronowej, na osąd syna Laufey'a. Król zasiadał na swoim złotym tronie, obok niego jego matka - królowa Frigga. Loki natomiast stał przy podeście, wpatrując się w władcę z ukrytymi pod maską obojętności delikatnym smutkiem i ogromną ulgą. Obaj przez dłuższą chwilę patrzeli sobie w oczy, próbując z nich coś wyczytać. Na te chwile musieli się do siebie zwracać oficjalnie.

- Loki, synu Laufey'a wyrządziłeś Asgardowi wiele krzywd, za które musisz odpowiedzieć. - przeniósł Thor, przerywając panującą w wielkiej sali ciszę. - Wiem jednak z pewnego źródła, że Twoje czyny nie były wykonywane przez ciebie dobrowolnie. Biorąc te informację pod uwagę, skazuję cię na prace w mieście do odwołania. Czy masz jakieś pytania?

Brunet pokręcił jedynie głową na zaprzeczenie.

- Tak, więc naprawianie swych czynów zaczniesz o następnego tygodnia.

Po tych słowach król stuknął końcem włóczni w podest, dając tym samym znak strażnikom, by odeszli. Kiedy drzwi zamknęły się za ostatnim gwardzistą, Thor jak i Loki odetchnęli z ulgą. Blondyn wstał ze swojego tronu, po czym zszedł po schodach do bruneta i zamknął go w niedźwiedzim uścisku.

- Prace w mieście tak? - spytał czarnowłosy, gdy niebieskooki go puścił. - Czy ty aby przypadkiem nie wymyśliłeś tego na poczekaniu?

- Nie, skądże. - odparł ten jakby bez przekonania i krótko pocałował kochanka w usta. - To najłagodniesza kara jaką mogłem wymyśleć. Gdybym nie musiał to niedawał bym Ci żadnej kary.

- Wiem, ale jesteś królem i musisz być uczciwy wobec wszystkich podwładnych.

Thor tylko mruknął coś pod nosem, po czym cmoknął kochanka w czoło. Ten uśmiechnął się bardziej i w odpowiedzi, pociągnął blondyna za sobą za drzwi sali tronowej.

- Myślę Thor, że mógłbym zacząć naprawiać swoje błędy jeszcze dziś, zaczynając od zdjęcia klątwy z Odyna i odczynienie zaklęć nieurodzaju oraz suszy. - powiedział po chwili czarownik, trochę ze spuszczoną głową.

- To bardzo dobry pomysł. - odpowiedział król. - Ale potem zaczniemy się szykować na rozmowę z Laufey'em.

- Nim się nie da rozmawiać. Go trzeba załatwić raz a dobrze.

Niebieskooki westchnął ciężko. Był świadom, że Laufey będzie chciał wywołać wojny jeśli nie dostanie tego czego chce - w tym przypadku Lokiego z powrotem. On jednak nie zamierzał drugi raz stracić ukochanej osoby.

- Nawet jeśli zagrozi nam wojną, nie zamierzam cię mu oddawać. - powiedział. - Kocham cię ponad wszystko.

- I ja ciebie także, jednak znam swojego ojca wystarczająco, aby wiedzieć co zdobi. Pomyśl o tym.

- Pomyślę, obiecuję.

- Dobrze, a teraz posprzątajmy bałagan jaki narobiłem.

Po tych słowach obaj poszli do komnaty Odyna. Loki usiadł na krawędzi łóżka starca i położywaszy swoją dłoń na jego, zaczą szeptać słowa w nieznanym Thorowi języku. Kiedy skończył, wstał powoli, mówiąc:

- Powinien się obudzić jeszcze dziś.

Blondyn skinął głową. Loki uniósł ręce ponad swoją głowę i nie czekając głośno powtarzał fornułę zaklęcia, które unicestwi unieurodzaj oraz suszę w Asgardzie. Kończąc, usiadł odruchowo z powrorem na krawędzi łóżka Odyna.

- Loki, nic ci nie jest?- spytał nieco zaniepokojony Thor.

- Nie, ale skoro nie straciłem przytomności podczas zaklęcia to chyba już jutro Asgard wróci do dawnego stanu.

- Jesteś niesamowity.

- Wiem. Tylko teraz muszę odpocząć.

493 SŁOWA

Książę Z JotunheimOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz