Rozdział 39: Prawdziwe Oblicze

137 18 3
                                    

Zaczęło lać jak z cebra i z każdym nadchodzącym dniem  padało coraz więcej. Choć susza się skończyła i zboża z powrotem urosły, to ziemia piła deszczówkę jak spragnione zwierzę. Większość targów postawiono prawie od razu, a inne stawiane były w ciągu następnych dni. W pałacu wszystko zaczęło wracać do normy - Odyn czuł się lepiej niż wcześniej, a Thor i Loki także.

Pewnego wieczoru do sali tronowej wszedł Lodowy Olbrzym. Thor zdziwiony niezapowiedzianą wizytą giganta, aż wstał ze swojego tronu. Natomiast Loki zmaterializował w dłoni srebrny miecz i stanął na schodach, by ewentualnie bronić króla oraz ukochanego. Olbrzym zmierzył obu mężczyzn niemawistnym wzrokiem, po czym z wyraźną niechęcią ukląkł na jedno kolano i po chwilo powstał.

- Oj król kazał przekazać wiadomość do króla Asgardu i ciebie zdrajco. - powiedział niebieskoskóry, palcem pokazując na Lokiego, który tylko w odpowiedzi uniósł wyżej ostrze. - Jeśli ten szczur nie wróci do Jotunheim w ciągu doby, będzie wojna.

- Czemu z tak błachego powodu król Jotunów grozi nam wojną? - spytał blondyn, schodząc po schodach do bruneta i obejmując go w tali. - Loki jest obywatelem Asgardu, nie Jotunheim. Przekaż prosze Laufey'owi, że nie oddam swojego poddanego, a także doradcy, tylko dlatego, że on tego ode mnie rząda.

Olbrzym mruknął coś niezrozumiale pod nosem.

- Będzie wojna synu Odyna. Drugiej szansy nie będzie.

Zaraz po tym wyszedł w asyście całego oddziału asgardzkich strażników gotowych, by zacząć się bronić. Niedługo potem zniknął za tajemnymi wrotami do jego kraju. Przekazał swojemu władcy słowa Thora, na co ten omal nie skrócił go o głowę.

Thor tymczasem głęboko się zastanawiał nas słowami posłańca. Nieważne, którą opcję by wybrał i tak dojdzie do nieszczęścia - jeśli spełni rządania Laufey'a, ten zmusić go na rzucanie zaklęć, które osłabią Asgard - jeśli jednak nie spełni jego wymafań, dojdzie do wojny. Musiał podjąć decyzję. Nie chciał oddawać Lokiego, ale nie chciał też wojny.

- Loki, pomóż. Nie wiem co robić. - powiedział niebieskooki po godzinach zastanawiania się. - Nie chce cie oddawać temu potworowi.

- Wiem, ale jako król musisz dbać o swoje królestwo. - odpowiedział mu brunet niemal od razu. - Ja dam sobie radę.

Thor wyglądał w tej chwili jakby miał zacząć płakać jak nagle dziecko.

***

Decyzja była trudna do podjęcia, jednak zawsze nadzieja na dobre zakończenie umiera jako ostatnia. Loki miał plan, ale obawiał się, że coś może pujść nie tak. Uważał, że za bardzo ryzykuje, lecz na tego jedynego warto.

Razem z Thorem przekroczyli Brifrost, po czym gdy tylko wylądowali na ziemi Jotunów natychmiast Heimdall stracił icj z oczu. Lodowaty wiatr uderzył ich w twarze niczym z pieści. Skóra Lokiego zaczęła robić się niebieska i zaczęły pojawiać się na niej srebrne wzory, oczy zapłonęły rubinowym ogniem, a paznokcie całkiem z czerniały. Brunet zakrył swoją twarz chustą, najszczelniej jak to tylko było możliwe. Nie chciał, aby Thor go takim widział.

- Loki, co się stało? - spytał blondyn.

- Nie patrz na mnie, jestem potworem. - powiedział brunet. - Nie powinieneś mnie takiego widzieć. Nie potwora jakim jestem na prawde.

- Widziałem wielu Jotunów i z całą pewnością nikt nie all w sobie tyle uroku i dobra co ty. Nie chowaj się za chustą, bo nie ma się czego bać.

510 SŁÓW

Książę Z JotunheimOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz