Loki stał oszołomiony przez dłuższą chwilę, a tuż u jego stóp leżało martwe ciało Laufey'a, pozbawione głowy. Krew wylewała się na podłogę, spływała po schodach po drodze brudząc swoim szkarłatnym kolorem buty księcia Jotunheim.
Wszystkie oczy były zwrócone na niego. Jotuni oraz król Asgardu patrzyli z szokiem na to co właśnie miało miejsce. Loki w końcu po kilku dłużących się chwilach puścił miecz, z którego jeszcze ściekała czerwona ciecz. Po pomieszczeniu przebiegł dźwięk upadającego metalu, a chwilę głośne, ciężkie westchnięcie.
- Puśćcie go. - rozkazał po chwili Loki.
Jotuni, który trzymali Thora, wymienili się spojrzeniami, po czym niechętnie puścili syna Odyna. Loki spojrzał na nich kątem oka, co wystarczyło, aby tamci zrozumieli, że mają opuścić salę.
Brunet odwrócił się i zszedł po schodach, po czym ze łzami w oczach mocno przytulił blondyna. Ten po chwili odwzajemnił uścisk, zaczynając głaskać ukochanego po plecach.
- Bogowie, co ja zrobiłem? - powiedział czerwonooki, niemalże płacząc. - Zabiłem go.
- Broniłeś się, a on zasłużył na śmierć. - odparł Asgardczych, chcąc dodać kochankowi otuchy.
Loki odsunął się nieco.
- Śmierć nigdy nie jest sprawiedliwym wyrokiem. Laufey może i zachowywał się jak potwór, ale nawet on nie zasłużył na taką karę.
- Prawda, ale teraz Jotunheim pozostaje bez króla.
- Jako syn Laufey'a i jego oprawca powinienem przejąć koronę, ale...nie chce tego.
***
Niedługo po śmierci i pogrzebie króla tyrana, Loki ogłosił iż Jotunheim pozostanie światem neutralnym i zostanie włączone do sojuszu z pozostałymi królestwami. Niedługo po tym brunet wrócił do Asgardu.
Ten dzień był wyjątkowo nudny, a wręcz rutynowy. Miło było mi wrócić za dnia do roli doradcy króla, a w nocy jego kochanka. Po zakończeniu wszystkich obowiązków, Loki udał się do swojej komnaty. Jak co dzień stanął na balkonie, z uśmiechem wpatrując się w zachodzące za horyzontem słońcem i wciąż pełne życia miasto.
Drzwi do pokoju nagle się otworzyły, a do środka wszedł szeroko uśmiechnięty Thor. Brunet odwrócił się, obrażając blondyna spojrzeniem swoich zielonych tęczówek. Niebieskooki stanął przed ukochanym i spojrzał mu w oczy. Po chwili ukląkł na jedno kolano, a z kieszeni wyciągnął czerwone pudełeczko ze złotym pierścieniem z zielono-błękitnym kryształem. Loki zrobił krok w tył, zakrywając usta dłońmi.
- Loki, ukochany. Klęczę tu przed tobą, aby wyznać ci jak bardzo cie kocham, jakie smutne i puste było by moje życie bez ciebie oraz aby spytać się ciebie, czy uczynisz mi ten zaszczyt i wyjdziesz za mnie?
Do oczu bruneta napłynęły łzy, które po chwili spłynęły po policzkach. Zielonooki rzucił się ukochanemu na szyją, omal go nie przewracając.
- Tak, tak, sto razy tak. - odpowiedział w końcu.
414 SŁÓW
Musicie mi wybaczyć, ale to jest ostatni rozdział tej książki. Jutro pojawi się epilog.
CZYTASZ
Książę Z Jotunheim
FanficKONTYNUACJA,, CZAROWNIKA Z ŻELAZNEGO LASU " Zło zostało przepędzone, a to wszystko dzięki Lokiemu. Młody czarownik i jego przyjaciele świętują najdłuższy dzień roku, wszystko co dobre szybko się kończy - Asgardowi grozi kolejne niebezpieczeństwo. Ty...