Stuk...
Puk...
Stuk...
Anie obudziło stukanie w szybę. Na początku pomyślała, że to ptak lub jakiś gryzoń, jednak po mocniejszym wybudzeniu się nie widziała tam żadnego zwierzęcia, a kamyki uderzające o okno. Z trudem wstała i opierając się o łóżko podeszła do okna. Przez szybę zobaczyła Billy'ego. Otworzyła okno i wychyliła się z niego.— Co się stało Billy? - powiedziała zaspana dziewczynka, starała się nie okazywać strachu przed nim. Na początku nie obawiała się go. Obrażał ją słownie i raz, gdyby nie Gilbert, mógł zrobić jej coś gorszego, ale jednak dziewczynka wierzyła, że nie jest zdolny do niczego groźniejszego, a jednak się myliła.
— Nawet nie próbuj powiedzieć Pannie Stacy, że to ja cię tam wepchnąłem, rozumiesz?! - mówił na tyle cicho, żeby nie obudzić pozostałych domowników Zielonego Wzgórza. W jego głosie słychać było gniew. Ania nie wiedziała co powiedzieć, patrzyła tylko na niego z szokiem i strachem wypisanym na twarzy. - Zapomniałaś języka, szkaradny kundlu? Spróbuj komuś powiedzieć, a studnia stanie się tym milszym wspomnieniem!Nie czekał na jej odpowiedź, uznał, że dziewczynka nie odważy się mu postawić i miał racje. Ania zaczęła w nim widzieć potwora takiego jakim były dziewczyny z sierocińca, ale on był chyba jeszcze gorszy. Dziewczynka jeszcze przez chwile stała i patrzyła na oddalającego się chłopca. Postanowiła nie robić mu na złość, nie wiedziała do czego jest jeszcze w stanie się posunąć.
Ta noc była dla Ani okropna, dopiero nad ranem udało jej się usnąć, nie było to problemem, bo i tak Maryla zabroniła jej iść do szkoły. Shirley spędziła ten dzień w łóżku, próbowała napisać opowiadanie lecz szło jej to opornie. Panna Stacy postanowiła, że z wyjaśnieniem sprawy poczeka, aż główny świadek i poszkodowany będzie w szkole. Po lekcjach Diana zaniosła podręczniki swojej przyjaciółce. Brunetka nie znała całej historii, ale współczuła swojej bratniej duszy, chciała z nią porozmawiać lecz, gdy weszła do jej pokoju dziewczynka spała, a Panienka Barry postanowiła jej nie budzić. Zostawiła jedynie książki na toaletce i udała się do domu.
🌻🌻🌻
Witajcie!
Kolejny rozdział (wiem, z długością przeszłam samą siebie) już za nami! Jak Wam się podoba?
Wydaję mi się, że z rozdziału na rozdział gubię tę sławną i wspaniałą aniowatość Ani :( Co o tym myślicie? Jak macie dla mnie jakiekolwiek rady, proszę podzielcie się nimi, żeby kolejne rozdziały były lepsze, niż ten zlepek słów, który powstał dotychczas.
Buziaczki! 🌻
CZYTASZ
Jestem przy Tobie moja Marcheweczko
Fanfiction„- Nie bój się, jestem obok. - powiedział szeptem, tak żeby tylko ona usłyszała choć nie było w ich pobliżu nikogo. Ania próbowała udawać, że nie usłyszała Blythe'a jednak znów, brunet wywołał uśmiech i lekki rumieniec na jej twarzy..." • • • Krótka...