Ania wreszcie mogła znów udać się do szkoły. Nadal nie mogła nadwyrężać kostki, więc Cuthbertowie pozwolili jej pojechać konno. Przy budynku, który był celem jej podróży przywiązała konia i kulejąc udała się w kierunku przyjaciół. Była ubrana w nową sukienkę, którą uszyła jej Maryla, była zdecydowanie ładniejsza niż jej stare sukienki. Diana widząc nowy strój Ani, pochwaliła go i stwierdziła, że Ania bardzo dobrze wygląda w tym kolorze. Dziewczynki usiadły w swojej ławce i rozmawiały o wszystkim. Panna Stacy postanowiła zabrać się za rozwiązanie wtorkowej sprawy dopiero później, wiedziała, że dzieci zaaferowane tymi wszystkimi wydarzeniami nie będą w stanie uważnie słuchać na lekcji, więc normalnie poprowadziła lekcje matematyki i geografii, dopiero potem skupiając się na wypadku.
— Posłuchajcie, chciałabym poruszyć temat wypadku, który wydarzył się przedwczoraj Ani. Niech każdy kto cokolwiek wie na temat wypowie się, jeśli nie chce mówić na forum klasy, może zgłosić się do mnie po lekcji. To... kto pierwszy chciał by zabrać głos? - zaczęła nauczycielka. Wszyscy spodziewali się, że Ania zacznie opowiadać, tak jak to miała w zwyczaju lecz ona siedziała w milczeniu.
— Ja bym chciał. - zgłosił się chłopak z kręconymi włosami i podniósł się z swojej ławki. - Jak wszyscy wiemy Ania, poszła po wiadro, którego zapomnieliśmy wziąć z szkoły. Gdy skończyłem pierwsze zadanie udałem się do Panny Stacy i ustaliłem z nią, że pójdę poszukać zaginionej. Po drodze widziałem wiele osób z naszej klasy, każdy wykonywał swoje zadanie. Podszedłem bliżej studni i usłyszałem wołanie Ani, dobiegające z wnętrza studni. Zapytałem się co się stało, a ona odpowiedziała, że wepchnął ją tam Billy Andrews. - w klasie można było usłyszeć ciche rozmowy pomiędzy niektórymi uczniami, wszyscy byli ciekawi jak zakończy się cała afera. Natomiast sam oskarżony był niewzruszony, był pewny, że rudowłosa zaprzeczy wszystkiemu. - Z pomocą Moody'ego wyciągnąłem Anie, okazało się, że jedynie skręciła kostkę, choć wszyscy wiemy, że mogło być znacznie gorzej. Później przybyliście wy i resztę już znacie. - Gilbert usiadł z powrotem na swoje miejsce. Co chwile zerkał na Anie, która wydawała się nieobecna, jej wzrok skierowany był w dół, na dłonie, które niespokojnie przebierały palcami. Chłopiec widział, że jest z nią coś nie tak, ale wierzył, że po prostu dalej ją trzymają emocje po wypadku, w końcu Ania była bardzo emocjonalną osobą.
— Dziękuję Gilbercie. To może Billy? Przedstaw proszę swoją wersje. - zarządała nauczycielka.
— To nie ja ją wepchnąłem. - Chłopak niechętnie wstał. Mówił to spokojnie i jakby od niechcenia, wyglądał jakby w ogóle nie przejął się sytuacją. - Wykonywałem zadanie tak jak wszyscy. Gdy skończyłem przybiegła Ruby i powiedziała, że Anna jest w studni. Poszedłem razem z całą klasą zobaczyć co się stało i tyle.
— Dziękuję Billy. Siadaj. Aniu, może teraz Ty opowiesz co się stało? - zapytała delikatnie Muriel, kiedy Andrews usiadł. Ania jednak nie zareagowała.
— Aniu. - szepnęła Diana i szturchnęła przyjaciółkę. Shirley dopiero po chwili spojrzała na nauczycielkę i na otaczających ją uczniów.
— Ee... więc... poszłam po wiadro. Na studni zobaczyłam słowika. Zaczęłam się mu przyglądać i nagle ktoś wepchnął mnie do studni. Nie wiem kto to był, zobaczyłam tylko czyjeś spodnie. - Ania mówiła po cichu, jąkając się i robiąc liczne przerwy, co było do niej nie podobne. Pannę Stacy zdziwiła długość jej wypowiedzi, ale postanowiła nie komentować apatycznego zachowania uczennicy. Przez cały czas Gilbert i Diana przyglądali się z zdziwieniem poszkodowanej.
— Według wersji Gilberta powiedziałaś mu, że to Billy Andrews wepchnął Cię tam, więc jak było?
— Powiedziałam tak, ponieważ tak mi się w pierwszej chwili wydawało i byłam w szoku. W takiej sytuacji byłabym w stanie pomylić kota z kaczką. Po czasie, gdy mogłam dłużej pomyśleć o tym wszystkim, mogę stwierdzić, że nie wiem kto to był. - mówiła dziewczynka, sama nie wierząc, że potrafi tak dobrze kłamać. Przez chwile przez jej głowę przewijała się myśl, żeby powiedzieć całą prawdę, ale za bardzo się bała.
— Widzę, że nie uda się nam szybko rozwiązać tej sprawy. Jak ktoś przypomniałby sobie cokolwiek, proszony jest o zgłoszenie się do mnie. Koniec lekcji, możecie iść do domu.Ania jak najszybciej wyszła przed szkołę i wsiadła na konia, przez ten pośpiech prawie zapomniała kapelusza. Wiedziała, że Gilbert i Diana zasypią ją pytaniami, a nie potrafiłaby kłamać im prosto w oczy. Odjechała nim ktokolwiek zdążył ją zatrzymać. Gnała szybciej niż wiatr, męcząc tym samym biedną Belle. Choć wiedziała, że jej przyjaciele nie mieli szansy jej dogonić i tak się tego obawiała.
🌻🌻🌻
CZYTASZ
Jestem przy Tobie moja Marcheweczko
Fanfiction„- Nie bój się, jestem obok. - powiedział szeptem, tak żeby tylko ona usłyszała choć nie było w ich pobliżu nikogo. Ania próbowała udawać, że nie usłyszała Blythe'a jednak znów, brunet wywołał uśmiech i lekki rumieniec na jej twarzy..." • • • Krótka...