Ruby od rana chodziła jak na szpilkach. Bardzo stresowała się dzisiejszym spotkaniem. Miała w planach podzielić się z przyjaciółkami wesołą nowiną, o której nikomu do tej pory nie mówiła. Blondynka założyła pudrową sukienkę z bufkami i spięła część włosów różową kokardą. Zeszła na dół i przygotowała stół w salonie, gdzie miało odbyć się przyjęcie. Rozłożyła ciasteczka i owoce na półmiskach. Teraz pozostało jej jedynie czekać na gości, którzy niedługo powinni przybyć.
****
Diana ubrana w piękną, granatową sukienkę, ozdobioną falbanami, zmierzała w stronę domu swojej bratniej duszy. Miały razem udać się na spotkanie u Ruby. Na farmie do jej uszu dobiegł znajomy głos.
— Bonjour Panienko Barry! - podszedł do niej spracowany chłopiec.
— Bonjour Jerry. Comment ça va?*
— Ca va bien, parce que tu es là. - powiedział z uśmiechem, co wywołało rumieniec na buzi Diany. Nim zdążyli cokolwiek więcej powiedzieć usłyszeli wesoły głos należący do równie wesołej postaci.
— Cześć Diano! Tak się cieszę, że jesteś! Mam nadzieję, że nie musiałaś długo czekać. - mówiąc to Ania przytuliła przyjaciółkę.
— Spokojnie, nic się nie stało. - Barry co chwile zerkała w stronę oddalającego się francuza.
— Idziemy?
— Tak, tak. Do widzenia Jerry! - pożegnała się z brunetem i ruszyły w stronę posiadłości Ruby.****
Gdy wszystkie dziewczynki były na miejscu, mama Ruby przyniosła herbatę, którą gospodyni rozlała do filiżanek stojących już wcześniej na stole. Nastolatki rozmawiały o błahostkach, gdy nagle blondynka poprosiła ich o chwile ciszy. Zebrała całą odwagę znajdującą się w jej drobnym ciele i odezwała się.
— Jesteście mi drogie, więc chciałam, żebyście dowiedziały się pierwsze. Ja i Moody jesteśmy parą. - powiedziała dumnie szczęśliwa dziewczynka. Wszystkich zaszokowała ta informacja, były pewne, że ich przyjaciółka jest zakochana w Blythe'cie. Pierwsza zabrała głos Ania.
— Jak do tego doszło? - powiedziała spokojnie, bez okazywania żadnych emocji.
— Na wycieczce. Trochę porozmawialiśmy i jakoś tak samo wyszło.
— To wspaniale Ruby, ale co z Gilbertem? - zapytała zdziwiona Janka.
— Oh Gilbert... to już przeszłość! Diano, miałaś racje, ja tak naprawdę nigdy go nie kochałam, to było tylko zauroczenie, do którego przywykłam. - Barry uśmiechnęła się gdy usłyszała jej słowa, była dumna, że wreszcie to sobie uświadomiła. - Aniu, możesz go sobie wziąć, nie musisz się martwić, że będę zła.
— Ja i Gilbert się tylko przyjaźnimy, spokojnie. - odpowiedziała z zakłopotaniem. Była szczęśliwa, cieszyła się szczęściem przyjaciółki i tym, że ona też może być, jednak szybko przypomniała sobie jak potraktowała chłopca ostatnim razem. Przecież, teraz na pewno jej nie zechce. Kto w ogóle pokochałby taką rudą sierotę.
— Aniu, nie oszukuj się. - powiedziała spokojnie Diana.
— Widziałam, jaki był przy Tobie szczęśliwy, wczoraj, tam na łące. - Gillis zjadła winogrono i uśmiechnęła się do rudowłosej.
— Po prostu, opowiedział śmieszny żart, więc był rozbawiony. - próbowała tłumaczyć się Ania.
— Aniu, wszystkie widzimy jak on na Ciebie patrzy, a Ty nie pozostajesz mu dłużna. - Diana naprawdę chciała, żeby jej Bratnia Dusza wreszcie zrozumiała, to co ona wiedziała od początku.
— Na przykład wtedy, gdy walnęłaś go tabliczką. - zaśmiała się Tillie.
— Albo przed jego wyjazdem!— Shirley spojrzała zdziwiona na przyjaciółkę, przecież oprócz niej i Gilberta nikogo tam nie było... i oprócz Jerry'ego... - Jerry wszystko mi opowiedział. - dopowiedziała jakby czytała jej w myślach.
— Gdy wyciągnął Cię ze studni, nic dla niego nie istniało, oprócz Ciebie! Tak się przejął i zdenerwował, że uderzył Billy'ego na oczach Panny Stacy! - mówiła Janka, wspominając okropny uczynek swojego brata. Dziewczynki po kolei wymieniały sytuacje, w których nastolatkowie okazywali sobie dyskretnie uczucia. Nie dały nawet dojść do głosu Pani Zielonego Wzgórza. Po kilku minutach przekonywania nastała cisza, którą przerwał po chwili głos Ani.
— Kocham Gilberta Blythe'a! - powiedziała dziewczynka, sama nie dowierzając swoim słowom.
— Wreszcie to zrozumiałaś! - skomentowała dumna z siebie gospodyni.
— Przepraszam Ruby, ale muszę już iść! - rudowłosa wstała z krzesła i zaczęła zmierzać w kierunku drzwi.
— Co się stało? - zapytała zdziwiona Tillie.
— Muszę przeprosić Gilberta! Byłam dla niego okropna! - mówiła pospiesznie dziewczyna. Liczyła, że jej przyjaciółki nie będą złe, że wyszła w trakcie spotkania.
— To biegnij! - odpowiedziała Ruby, po chwili wszystkie życzyły powodzenia wybiegającej już Shirley.🌻🌻🌻
*
— Dzień dobry Panienko Barry!
— Dzień dobru Jerry. Jak się masz?
— Bardzo dobrze, ponieważ jesteś obok.🌻🌻🌻
Witajcie!
Mam nadzieje, że czekacie z niecierpliwością na kontynuacje! Chciałabym Was poinformować, że... zbliżamy się do końca! Nie jestem pewna, jak to rozdzielę, ale wydaje mi się, że będą jeszcze tylko dwa rozdziały! Ale obiecuję, finał będzie satysfakcjonujący...
Buziaki! 🌻
CZYTASZ
Jestem przy Tobie moja Marcheweczko
Fanfiction„- Nie bój się, jestem obok. - powiedział szeptem, tak żeby tylko ona usłyszała choć nie było w ich pobliżu nikogo. Ania próbowała udawać, że nie usłyszała Blythe'a jednak znów, brunet wywołał uśmiech i lekki rumieniec na jej twarzy..." • • • Krótka...