Rozdział 1

12 1 1
                                    

- Kolejny dzień pracy- powiedziałem na głos do siebie. Nie za bardzo lubię swoją pracę. Siedzę i wypożyczam książki, mało zarabiam i do tego ta nuda. Praca bibliotekarza mnie nie uszczęśliwia. No, ale nigdzie indziej mnie nie chcieli przyjąć. Pewnie dlatego, że mam skończone jedynie gimnazjum. Dobrze, że przynajmniej mam tam kolegę. Mamy o czym gadać więc aż tak bardzo mi się nie nudzi. No, ale dość myślenia. Trzeba się zebrać do pracy bo mnie wyleją.
Ubrałem się jak zwykle w dżinsy i koszule i wyruszyłem do miejskiej biblioteki.

Na miejscu spotkałem Wojtka.
- Siema, jak tam?- spytał mnie
- A weź, tak mi się nie chce tu pracować- odpowiedziałem
- Ciesz sie, że w ogóle masz jakąś pracę bo inaczej byś był bezdomny- stwierdził
- W sumie racja, dobra chodźmy już- powiedziałem i razem weszliśmy do środka.
Usiadłem na swoim miejscu i wyjąłem telefon. Dobrze, że chociaż mogę go używać w pracy. Bez niego była by straszna nuda.

Po godzinie przyszła jakąś młoda dama. Gdzieś w moim wieku.
- Dzień dobry, chciałabym to wypożyczyć- powiedziała wskazując na książę
- Dobrze, ma pani kartę?- spytałem standartowo
- Tak- odpowiedziała
- Imię, nazwisko- powiedziałem
- Izabella Marcyś- powiedziała. Poszukałem i znalazłem jej kartę.
- Dużo pani czyta- stwierdziłem
- Owszem, lubię czytać- powiedziała
- Ceni się to, mało osób w tych czasach czyta- powiedziałem
- Nie zgodzę się z panem, znam bardzo dużo osób które czytają- powiedziała. Zdziwiłem się, ale nic nie powiedziałem. Po prostu wypożyczyłem jej książkę i poszła.

Po dwunastu godzinach pracy nareszcie mogłem razem z Wojtkiem wrócić do domów. Zaprosiłem go jeszcze na piwko.

O dwudziestej drugiej rozeszliśmy się do domów. Idąc sam rozmyślałem co by było gdybym skończył chociaż zawodówkę. Jaką mógłbym mieć pracę. Po kilku minutach myślenia nie udało mi się znaleźć odpowiedzi. Jednakże zauważyłem, że ktoś całą drogę idzie za mną. Były dwa wyjścia, albo mnie śledzi, albo po prostu idzie w tą samą stronę. Ja wolałem być jednak ostrożny i zamiast wybrać krótszej drogi która prowadziła przez ciemne zaułka wybrałem dłuższą przez ulicę.
Po kilku minutach byłem niedaleko domu, a ten gość dalej szedł za mną. Na szczęście nic mi się nie stało. Jednakże zauważyłem, że gdy wszedłem do domu to ta osoba zawróciła, a po chwili podjechał samochód i zabrał go ze sobą. Czyli wiedziałem, że on mnie śledził, tylko po co?.
Nie chciało mi się o tym myśleć. Wolałem jednak iść spać by rano mieć jak wstać do tej pracy.
Umyłem się, przebrałem się i poszedłem spać.

Po przebudzeniu od razu wstałem i uszykowałem się do pracy. Droga do pracy mi zajmuje dziesięć minut. Nie długo.

W pracy jak zwykle nuda. Większość czasu na telefonie spędziłem. Raptem pięć książek wypożyczyłem i trochę pogadałem z Wojtkiem. Powiedziałem mu też o wczorańszym zdarzeniu. O tym, że ktoś mnie śledził. Stwierdził, że nie ma się czym przejmować. Pomyślałem, że ma rację lecz będę uważał na siebie.
Po pracy od razu wróciłem do domu. Byłem strasznie głodny bo zapomniałem wziąć ze sobą jedzenia do pracy.
W domu zjadłem coś i uszykowałem się do snu. Przed położeniem się do łóżka spojrzałem jeszcze przez okno. Zauważyłem, że ktoś tam stał i patrzył się ciągle na okno z którego wyglądałem. Pomyślałem, że to może być ta sama osoba co wczoraj. Oj będę ostrożny teraz. Bo to się powoli robi straszne. Po chwili patrzenia na tą osobę widziałem, że zaczął odchodzić. Tak samo ja zrobiłem. Odszedłem od okna i położyłem się w łóżku i poszedłem spać.

KillerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz