Wyjście

2K 166 91
                                    

Zapadając w sen widziałem twoją twarz tak blisko mojej, ale gdy się obudziłem ciebie nie było. Zniknąłeś, przepadłeś. Szukam cię w swoich snach, ale nie mogłem cię znaleźć. Rozpłynąłeś się w powietrzu. A ja? Pozwoliłem ci na to i to był mój największy błąd.

Stałem przed lustrem oglądając się z każdej strony. Dłońmi jeździłem po już całkiem pokaźnym brzuchu, który nie przypominał nawet tego sprzed kilkunastu tygodni. Tuż za mną stał brunet, którego wzrok czułem na sobie.

-Uważasz, że jestem gruby?- zapytałem nagle dalej patrząc w swoje odbicie.

-Jesteś piękny- objął mnie od tyłu i schował swoją twarz w zagłębieniu mojej szyi. Zaczął przygryzać lekko moją skórę.

-Ale ja się pytam czy jestem gruby- odwróciłem się w jego stronę.

-No trochę tak- zmarszczyłem brwi i założyłem ręce na piersi.

-Aha?

-No przecież żartuję- pokręcił głową- No już, nie gniewaj się- zrobił krok w moją stronę, ale się odsunąłem. Możliwe, że mi się wydawało, ale poczułem kopnięcie. Syriusz patrzył na mnie zdziwiony. Dotknąłem jeszcze raz brzucha i poczułem kolejny ruch.

-Chyba mnie kopnęło- spojrzałem w dół. Otworzył szeroko oczy i uśmiechnął się. Uklęknął przede mną przykładając obie ręce w okolicy mojego pępka.

-Jeszcze raz. Też chcę to poczuć- powiedział cicho.

-Przecież ja tego nie kontroluje. Nie denerwuj mnie- wywróciłem oczami. Wpatrzył się we mnie czekając. Dziecko po raz kolejny postanowiło się poruszyć, a Syriusz pisnął zadowolony. Nie mogłem się nie uśmiechnąć na widok jego szczęśliwej miny. Był w prawdziwej euforii. Nigdy nie widziałem go aż tak szczęśliwego.

~~~

-Na pewno nie chcesz iść z nami?- zapytał po raz kolejny zakładając właśnie swoją ulubioną skórzaną kurtkę.

-Na pewno. Przeczytam kilka książek. Dawno już nic nie czytałem, a poza tym co niby miałbym tam robić? Pilnować żebyście nie wypili za dużo? I tak byście mnie nie posłuchali- rozsiadłem się w fotelu- Gdzie tak właściwie idziecie?

-Do klubu- uśmiechnął się tajemniczo.

-Jakiego klubu?- uniosłem brew do góry.

-Pamiętasz to niezbyt przyjemne miejsce gdzie musiałeś po mnie przyjść na wieczorze kawalerskim?- złapałem się za głowę przypominając sobie jak wściekła była wtedy Lily.

-To był cmentarz, ale tak. Pamiętam- zaśmiał się.

-To nie daleko tego jest mugolski klub. Podobno mają dobrą muzykę- raczej alkohol pomyślałem.

-Nie chcę żeby Lily się martwiła. Zachowaj resztki rozumu i odprowadź Jamesa. Oboje wiemy, że potrafi się zgubić- pocałował mnie w czoło i wyszedł. Przygotowałem sobie kilka książek, których jeszcze nie miałem okazji przeczytać.

Zajęło mi to dużo czasu więc gdy skończyłem na dworze było już ciemno. Nie byłem zmęczony więc postanowiłem zaczekać na męża. Znudzony wpatrzyłem się w dwa pierścionki spoczywające na moich palcach. Pierwszym był pierścionek zaręczynowy, a drugim złota obrączka, na której widniało imię mojego ukochanego. Usłyszałem dźwięk rozbijanego szkła. Natychmiast wstałem z fotela i po zrobieniu kilku kroków zobaczyłem Syriusza obmacującego ścianę. Pod jego nogami leżał rozbity wazon.

-Ł-ładnie dziś w-wyglądasz- jąkał się. Złapałem się za skronie. Oczywiście mnie nie posłuchał.

-Zawsze musisz się upijać?- zapytałem biorąc go pod rękę- Niestety musisz sam dojść na górę bo z takim brzuchem na pewno ci nie pomogę.

-N-nie jestem- miał czkawkę- p-pijany- zatoczył się i prawie upadł.

-Ta jasne. A ja jestem wróżką- powoli, trzymając się barierki wchodził po schodach. Asekurowałem go, ale gdyby jakimś przypadkiem spadł to bym go nie złapał. Jakimś cudem udało mu się wyjść na górę.

-G-gorąco tutaj- w pokoju ściągnął koszulkę, a ja zobaczyłem coś czego wcześniej na pewno nie miał.

-Co to jest?- zapytałem dotykając, opuszkami palców, jego pleców.

-Założyłem s-się z Jamesem, że zrobię t-tatuaż- zmęczony padł na łóżko.

-Już nigdy nie puszczę cię samego gdziekolwiek- jeszcze raz spojrzałem na tatuaż przedstawiający wilka. Podobał mi się.

-Dobrze mamo- mruczał jeszcze coś pod nosem aż w końcu zasnął.

Bez ciebie || WolfstarOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz