Misja

1.3K 91 40
                                    

Stoimy stwarzając wrażenie zamrożonych w czasie. Czekamy tylko aż ta niewidzialna sciana zniknie i przepuści nas razem do naszej przyszłości.

Minęło kilka miesięcy. Chociaż wiedzieliśmy, że coraz bardziej zbliżamy się do wojny chcieliśmy zachować jakieś pozory normalności. Poza wszelkimi spotkaniami zakonu feniksa i opracowywaniem planów nie rozmawialiśmy o tym co ma się wydarzyć. Syriusz i James często mieli do wykonania misje o których ja i Lily nie wiedzieliśmy za dużo, nie chcieli żebyśmy się o nich martwili co oczywiście nie zadziałało. James ucieszył się z wiadomości o ciąży swojej żony i latał wokół niej wykonując wszystko co powiedziała. Łapa śmiał się z niego, chociaż wszyscy wiedzieli, że on był dokładnie taki sam. Razem z Lily siedzieliśmy na kanapie w ich domu pijąc gorącą czekoladę o którą poprosiła Jamesa. Woleliśmy spędzać czas razem żeby na wszelki wypadek móc się obronić.

-Iiii hooop, iiii hoop- krzyczał radośnie Syriusz gdy podrzucał naszego syna. Rigel śmiał się głośno, a na twarzy miał wielki uśmiech.

-Tylko go nie upuść- upomniałem go. Cieszyłem się, że możemy być tu razem i przez chwilę nie myśleć o niczym. Syriusz położył Rigela na podłodze, a ten zaczął raczkować w moją stronę. W ostatniej chwili jednak zmienił swój zamiar i skręcił do Lily. Niestety na jego drodze znalazł się stół. Dziecko zaczęło głośno płakać. Natychmiast się podniosłem i wziąłem go w swoje ramiona próbując go uspokoić.

Jak zwykle spokój nie mógł trwać zbyt długo. Kominek nagle zapłonął zielonym ogniem i z płomieni wyszedł uśmiechnięty Dumbledore. Jego uśmiech znikł w chwili gdy został przewrócony przez Jamesa niosącego tort na który Lily miała ochotę. Tort spadł na szaty dyrektora brudząc je białym kremem. Gdy Rigel zobaczył zawstydzoną twarz Jamesa od razu przestał płakać i z powrotem zaczął się glośno śmiać.

-Do twarzy panu w bieli- teraz nie tylko Rigel się śmiał, ale nasza cała trójka.

-Dziękuję- odchrząknął wstając z ziemi. Rzucił na siebie zaklęcie czyszczące i jeszcze jedno, które sprawiło, że ciasto znowu było w jednym kawałku, a na jego twarzy znowu pojawił się uśmiech- Widzę, że korzystacie z wolnego czasu. Ale koniec pogaduch przyszedłem tutaj w innej sprawie. Remusie... Czy mógłbym z tobą porozmawiać?

-Oczywiście- pocałowałem Rigela w czoło i podałem go Lily. Poszedłem za Dumbledorem do innego pokoju dopóki nie zamknąłem za nami drzwi wzrok Syriusza cały czas mnie śledził.

-Piękna dziś pogoda- powiedział podchodząc do okna- idealna na spacer. Może..

-Wiem, że nie o tym chciał pan porozmawiać- wtrąciłem się.

-Masz rację- westchnął. Odwrócił się patrząc na mnie- Mam dla ciebie misję. Nie będę ukrywać, że bardzo zależy mi na tym żebyś wykonał swoje zadanie jak najlepiej. Za niedługo będzie wojna, i to od ciebie teraz zależy jak duże będziemy mieć szanse na powodzenie.

~~~

Gdy wychodziliśmy z pokoju otwierające się drzwi uderzyły Jamesa i Syriusza który najwyraźniej próbowali podsłuchiwać. Czarodziej szybko opuścił dom i wtedy przyjaciele od razu się na mnie rzucili.

-O czym rozmawialiście?- zapytał Rogacz kładąc ręce na moich ramionach.

-Nic takiego. Po prostu mam misję- wzruszyłem ramionami. Ruszyłem w kierunku drzwi chcąc ubrać kurtkę.

-Czekaj, czekaj, czekaj- zawołał za mną Syriusz- Nie możesz tak po prostu wyjść- stanął przede mną- Gdzie idziesz?

-Na misję.

-Okej, jaką?- dopytywał, nie pozwalając mi dojść do drzwi. Westchnąłem.

-Muszę iść porozmawiać z wilkołakami- zmarszczył brwi- muszę przekonać ich żeby podczas wojny stanęli po naszej stronie.

-Idę z tobą. Nie pozwolę ci samemu spotkać się z takimi..

-Nic mi nie będzie. Nie jestem taki słaby jak ci się wydaje.

-Nigdy tego nie powiedziałem- założył ręcę na piersi i niechętnie się odsunął przepuszczając mnie. Pożegnałem się z nimi i wyszedłem. Wiedziałem jak ważna jest moja misja i, że nie mogę zawieść.

Spojrzałem jeszcze raz na dom i aportowałem się do lasu blisko kryjówki wilkołaków.

Bez ciebie || WolfstarOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz