Chcę poczuć twoją miłość. Chcę poczuć ciebie. Tylko zatopić się w twych miękkich włosach i zapomnieć o wszystkim innym. Potrzebuję twojej bliskości, choćby na parę sekund. Zanim umrę muszę usłyszeć twój śmiech. Zanim zniknę na zawsze.
Minęło kilka wspaniałych dni, które spędziliśmy głównie na odpoczywaniu. Mój mąż opiekował się mną jak nigdy przedtem. Czasami aż za bardzo, co doprowadzało mnie do szału. Gdyby mógł to przykułby mnie do łóżka, żebym się "nie przemęczał".
Przyglądałem się Syriuszowi zakładającemu ubranie. Do południa leżeliśmy a łóżku, a teraz przypomniał sobie, że ma coś ważnego do załatwienia. Oczywiście nie chciał mi zdradzić co twierdząc, że to niespodzianka. Podszedł do mnie i pocałował mnie w czoło.
-Wrócę za niedługo- powiedział i ruszył do wyjścia. Prawie codziennie towarzyszyły mi poranne nudności. Powoli zaczynało mnie to denerwować.
Założyłem szlafrok i zszedłem na dół. Byłem głodny więc otworzyłem lodówkę i wyciągnąłem z niej wczorajszą kolację. Gofry zjadłem z moją ulubioną czekoladą. Nie zaspokoiło to mojego apetytu, postanowiłem zrobić obiad. Syriusz nie zjadł śniadania więc jak wróci to na pewno będzie głodny. Jestem lepszym kucharzem od niego więc to ja przejąłem tę rolę. Naszła mnie ochota na kurczaka. Zgodnie z przepisem przygotowałem go i włożyłem do piekarnika. Nudziło mi się, a pierwszy raz od dawna nie chciało mi się czytać. Nie miałem nic do roboty. Chciałem z kimś porozmawiać, a jedyną osobą króra przyszła mi do głowy była Walburga. Ruszyłem schodami na górę kierując się w stronę obrazu. Miałem z nią dobry kontakt. Traktowała mnie jak drugiego syna.
-Witaj Remusie. Jak się czujesz?- zapytała uśmiechając się na mój widok. Stanąłem kilka kroków przed obrazem wpatrując się w piękną kobietę.
-Dobrze, dziękuję- także się uśmiechnąłem.
-Wiem, że dręczy cię myśl o rodzicielstwie- spojrzałem na nią unosząc brew- To, że jestem tylko na płótnie nie znaczy, że nie widzę co tu się dzieje. Zdążyłam już cię poznać i mogę śmiało stwierdzić, że nadajesz się do tej roli. Nie masz się czym martwić.
-Boję się, że przez moją chorobę coś mu się stanie- zacząłem bawić się palcami u rąk.
-Jest to możliwe, ale nie możemy myśleć pesymistycznie. Uśmiechnij się, będzie dobrze- spuściłem głowę. Chciałem jeszcze coś powiedzieć gdy piekarnik dał o sobie znać. Natychmiast pobiegłem na dół nie chcąc później jeść spalonego jedzenia.
~~~
Usłyszałem dźwięk otwieranych drzwi wejściowych. Popatrzyłem w ich stronę. Czarnowłosy, z białą torbą w ręce, podszedł do mnie radosnym krokiem.
-Wróciłem i mam prezenty- powiedział uśmiechając się szeroko.
-Zrobiłem obiad- wskazałem głową w stronę kuchni. W całym domu unosił się zapach jedzenia. Pocałował mnie i podniósł torbę do góry.
-Później zjemy. Najpierw to- złapał mnie za rękę i zaczął ciągnąć w stronę schodów.
-Co tam masz?- zapytałem, ale odpowiedziała mi cisza. Po chwili stanęliśmy przed drzwiami za które nigdy nie zaglądałem. Chłopak wyciągnął z kieszeni srebrny klucz i otworzył zamek. Popchnął drzwi i przede mną ukazał się pusty pokój. Wszystkie ściany były białe, ale sufit przypominał nocne niebo, dokładnie takie samo jakie można zobaczyć w Wielkiej Sali w Hogwarcie- Co to za pokój?- wpatrywałem się w zjawiskowy sufit.
-To będzie pokój naszego dziecka- przytulił się do mnie od tyłu, kładąc swoją głowę na moim ramieniu- Kupiłem meble- kochałem patrzyć jak się stara. Jest idealny.
-Pokaż- odwróciłem się w jego stronę z uśmiechem. Na środku pomieszczenia postawił torbę i rzucił na nią zaklęcie. Ze środka zaczęły wylatywać kolejne przedmioty takie jak łóżeczko, szafka na książki czy ogrom różnych zabawek.
-Podoba ci się?- zapytał rozkaładając ręce.
-Bardzo- tak go sobie wyobrażałem. Rozglądnąłem się jeszcze raz po pokoju. Mój wzrok padł na czerwony materiał- To mój koc?- zapytałem wyciągając go z białego łóżeczka. Pokiwał głową. Uśmiechnąłem się i odłożyłem go na miejsce.
-Idziemy jeść?

CZYTASZ
Bez ciebie || Wolfstar
FanfictionDruga część "Ten jedyny" Walczyłem. Walczyłem do samego końca. Czekałem na ciebie, czekałem na nas. Wierzyłem, że pewnego dnia powrócisz, a z tobą i on.