Ból zawładnął moim ciałem. Nie potrafiłem oddychać. Moja głowa opadła bezwładnie. Nie było już ciebie, nie było też mnie. Nasze wspólne wspomnienia rozmyła gęsta mgła. Nie potrafimy już wrócić do tego co było dawniej.
Przygotowywałem właśnie dom na wizytę moich rodziców. Gdyby ktoś zechciał mi pomóc szło by mi zapewne dużo szybciej. Tymczasem Syriusz siedzi na górze w naszej sypialni, a ja stoję w kuchni robiąc obiad. Zbliżała się pełnia więc mój słuch i węch był wyostrzony. Usłyszałem cichy pisk dbiegający z góry. Szybko tam ruszyłem i z rozmachem otworzyłem drzwi. Zobaczyłem Syriusza siedzącego na ziemi, a w jego rękach spoczywał Rigel.
-Co się stało?- zapytałem podchodząc bliżej.
-Pomóż mi. Trzyma mnie za włosy- faktycznie w lewej piąstce trzymał garść jego włosów. Patrząc na minę męża nie mogłem się powstrzymać i wybuchnąłem śmiechem. Patrzył na mnie tak jakby stało się coś najgorszego na świecie. Zmierzył mnie karcącym spojrzeniem.
-Chyba lubi twoje włosy- usiadłem naprzeciwko niego.
-Każdy je lubi, ale nie każdy chce mi je wyrwać- miał pochyloną głowę bo mały zaczął go ciągnąć- Może coś zrobisz?- Wyciągnąłem ręce w jego kierunku.
-Puść tatusia- wziąłem go na ręce starając się bezurazowo usunąć włosy z ręki dziecka.
-Nareszcie- weschtnął i przeczesał włosy palcami.
-Właśnie pokonało cię dziecko. Jak się z tym czujesz?- wyciągnąłem pięść w jego stronę udając, że trzymam mikrofon.
-Nie pamiętam takiej sytacji- wstał z ziemi i wyszedł z pokoju gdy ktoś zapukał do drzwi. Usłyszałem głos moich rodziców. Podniosłem się z podłogi i odetchnąłem. Nie spodziewają się, że już za chwilę zobaczą wnuka.
-Gdzie jest Remus?- zapytała moja mama. W tym samym momencie wyszedłem z pokoju i stanąlem przed rodzicami. Ich oczy zrobiły się wielkie ze zdziwienia. Od ostatniego razu gdy się widzieliśmy minęło kilka miesięcy. Po chwili rzucili się na mnie oplatając mnie rękami. Mama zabrała mi syna z rąk i nie zwracając na nikogo uwagi ruszyła do salonu, a tata odwrócił się do Syriusza i poklepał go po ramieniu. Czarnowłosy uśmiechnął się do niego.
-Zrobiłem obiad- oznajmiłem ruszając z powrotem do kuchni.
-Czemu nic nie powiedziałeś?- zatrzymał mnie głos kobiety. Siedziała na kanapie zabawiając wnuka- Żyłam w nieświadomości, że jestem babcią. Tak sie nie robi.
-Przepraszam- powiedziałem wyciągając gotowe jedzenie z piekarnika.
-Więc to jest Rigel- Lyall wszedł z Syriuszem do pomieszczenia i usiadł obok swojej żony- Muszę cię przeprosić Syriuszu- zaczął- Gdy dowiedziałem się, że Remus jest w ciąży. Wciąż to do mnie nie dociera. Gdy dowiedziałem się, że spodziewa się dziecka byłem zły. Uważałem to za coś nie normalnego. Takie rzeczy się nie zdarzają. Musiałem się z tym oswoić.
-Nic się nie stało..
-Tato- powiedział mężczyzna. Syriusz popatrzył na niego zdziwiony.
-Tato- dokończył swoje zdanie i przytulił go. Uśmiechnąłem się szeroko na ten widok.
-Pokaż mi tu mojego wnuka- z uśmiechem podszedł do żony biorąc na ręce dziecko. Byłem pewny, że w jego oczach pojawiły się łzy szczęścia. Tak samo jak ja był pewien, że przez moją przypadłość nigdy nie będę w związku i nigdy nie będę miał dzieci. Syriusz podszedł do mnie od tyłu.
-Mówiłem, że cię lubi- szepnąłem wpatrując się w szczęśliwą rodzinę.
-Czy coś się nie przypala?- zapytał, a ja rzuciłem się w stronę kuchni.
-Czy w tym domu naprawdę nie da się zrobić niczego co nie wywoła pożaru?- wyłączyłem piekarnik.
-Spokojnie, da się zjeść- czarnowłosy przyszedł mi z pomocą.
-Ty byś zjadł wszystko co przynajmniej odrobinę przypomina jedzenie.
-Wszystko co przygotujesz mi smakuje, a przynajmniej tak mówię- zaśmiał się i pocałował mnie w skroń.
~~~
-Jak wam się żyje?- Hope zadawała pytania cały czas trzymając Rigela w swoich ramionach. Uwielbia dzieci, już widzę jak przychodzi do nas kilka razy w tygodniu i pyta w czym pomóc.
-Dobrze, teraz jeszcze lepiej- odpowiedział Syriusz.
-Jest taki piękny. Syriuszu niezprzeczalnie przejął twoje geny- zachwycała się bobasem.
-Czy to ma być jakaś aluzja w moją stronę?- zapytałem unosząc brew do góry.
-Oczywiście, że nie. Jak będziecie potrzebować pomocy to zawsze możecie na mnie liczyć. Zajmę się nim z przyjemnością- jeszcze długi czas trzymała go na rękach, odłożyła go dopiero gdy zasnął.
-Czemu tak bardzo chciałeś żeby mój ojciec cię lubił?- zapytałem gdy już sobie poszli. Mężczyzna spojrzał na mnie z nieodgadnionym wyrazem twarzy.
-Chciałem mieć rodziców. Nie tylko portret mojej matki. Chciałem ojca, który nie jest wypatrzony w czarną magię tak bardzo, że nie zauważa własnych dzieci- teraz zrozumiałem. Zrozumiałem, że wszystkie złe wspomnienia nie opuściły jego głowy. Wciąż to przeżywa.
-Chodź tu- przyciągnąłem go do siebie oplatając rękami jego ciało- Masz rodziców. Masz ojca. Takiego na jakiego zasługujesz.
CZYTASZ
Bez ciebie || Wolfstar
FanfictionDruga część "Ten jedyny" Walczyłem. Walczyłem do samego końca. Czekałem na ciebie, czekałem na nas. Wierzyłem, że pewnego dnia powrócisz, a z tobą i on.