Spotkanie

2.2K 148 124
                                    

Miliony gwiazd na niebie, a żadna nie świeci tak jasno jak ty. Jesteś moją własną gwiazdą. Tą na którą mogę patrzeć już zawsze. Tą która zawsze mnie wysłucha. Tą którą tak bardzo kocham.

Na dworze robiło się coraz zimniej. Przez szybę razem z Rigelem obserwowaliśmy spadające płatki śniegu. Chłopiec urósł przez te kilka miesięcy, a jego włosy zrobiły się dłuższe. Coraz bardziej przypominał Syriusza. Uśmiechnąłem się do niego i pocałowałem go w czoło. Postanowiłem zejść na dół gdzie mój mąż robił obiad. Uparł się, że chce zrobić mi przyjemność. Po cichu zakradłem się do niego od tyłu i gdy dotknąłem jego ramienia odwrócił się z prędkością światła prawie uderzając mnie wałkiem do ciasta.

-Nie strasz mnie- był cały w mące.

-Czy ty robisz ciasto na obiad?

-Może- uśmiechnął się promienie przytulając mnie i syna, którego wciąż trzymałem w rękach.

-Teraz jestem cały brudny- spojrzałem w dół na moje ubranie, które było teraz w białym proszku.

Wziął mąkę na palec i ubrudził mi nos. Otworzyłem usta żeby coś powiedzieć, ale wtedy mnie pocałował. Odsunąłem się od niego gdy usłyszałem, że ktoś używa kominka.

-Cześć to ja- krzyknął James- Nie gotowi?

-Na co?- zapytałem ścierając proszek z nosa.

-Przecież za chwilę jest spotkanie zakonu.

-Zapomniałem- pokręciłem głową- Ale nie mam z kim zostawić Rigela.

-Weźcie go. Dumbledore na pewno nie będzie miał nic przeciwko- szybko się przebraliśmy i aportowaliśmy się.

~~~

-Czemu jesteśmy tutaj?- zapytałem gdy zamiast pojawić się przed zamkiem pojawiliśmy się przed jakimś dużym, starym domem.

-Dumbledore kazał przyjść dzisiaj tutaj. To dom Weasleyów- dawno się nie widzieliśmy. Zwykle mijaliśmy się na spotkaniach nie zamieniając ze sobą ani słowa. Molly to miła kobieta, która uwielbia dzieci, z tego co wiem to ma już czwórkę, a jej mąż Artur pracuje w ministerstwie Magii i jest wprost zauroczony mugolskimi wynalazkami. Ruszyliśmy w stronę drzwi. James popchnął je lekko, a one z cichym skrzypnięciem pokazały nam wnętrze. Było tu bardzo dużo rzeczy, ale nie było to przytłaczające raczej przytulne. Rudowłosa kobieta uśmiechnęła się i przytuliła nas na przywitanie.

-Juz jesteście? Dumbledore się trochę spóźni, ale nie martwcie się. Jesteście głodni? Właśnie skończyłam robic obiad- w tej chwili zobaczyła Rigela spoczywającego w ramionach Syriusza- A kto to jest? Jaki słodki.

-To mój syn- powiedział jak zwykle dumny czarnowłosy.

-Masz syna? Ale przecież- spojrzała na mnie.

-To wymaga dłuższej rozmowy Molly- uśmiechnąłem się lekko- Potem o tym porozmawiamy- Syriusz podał kobiecie dziecko na co ucieszona udała się od razu do salonu. Usiadła na brązowej kanapie zabawiając malucha.

-Ile ma?- zapytała nie mogąc oderwać wzroku od dziecka. Każdy tak na niego reagował. Miał w sobie jakąś aurę, która wszystkich hipnotyzowała.

-Sześć miesięcy- nie mogliśmy dłużej rozmawiać bo przez kominek wszedł dyrektor, a za nim nasz stary przyjaciel Severus Snape. Gdy tylko nas zobaczył skrzywił się jeszcze bardziej, o ile było to w ogóle możliwe. Syriusz starał się zachować spokój. Nie ufał mu ani trochę i nie chciał spędzać z nim czasu. Przypomniało mi się, że nie podziękowałem mu za eliksir tojadowy, który jak się dowiedziałem robił dla mnie.

-Severusie- podszedłem do niego. Odwrócił się w moją stronę z grobową miną i uniósł brew do góry. Był odrobinę niższy niż ja co na pewno go denerwowało.

-Czego chcesz Lupin?- warknął cicho.

-Chciałbym ci podziękować za robienie dla mnie eliksiru. Był mi bardzo potrzebny w tamtym okresie więc dziękuje- uśmiechnąłem się wiedząc, że docenia moje podziękowania, nawet w najmniejszym stopniu.

-Nie miałem wyjścia- skrzyżował ręce- Po co był ci ten eliksir? Wiem, że pełnie nie są zbyt przyjemne, ale jakoś do tej pory dawałeś sobie radę.

-To nie twój interes Smarku. Zostaw mojego męża i idź się bawić eliksirami- Syriusz złapał mnie w tali złowrogo patrząc na swojego dawnego nieprzyjaciela.

-Jak widzę nie wyrosłeś jeszcze z tego dziecinnego zachowania, ale czegoż to innego mógłbym się po tobie spodziewać- nie chcąc słuchać ich idiotycznych sprzeczek usiadłem przy stole, a zaraz potem nie wiadomo skąd Molly przyniosła mi jedzenie.

W tym czasie do nory przyszli inni czarodzieje. Między innymi Lily, Frank i Alice Longbottom, Minerva McGonagall i Artur Weasley.

-Severusie, czego się dowiedziałeś?- starszy czarodziej zapytał z poważną miną, co jak na niego było dość niespotykane.

-Czarny pan dowiedział się o przepowiedni. Szuka dziecka, które urodzi się pod koniec lipca. Chce je jak najszybciej zgładzić. Śmierciożercy szukają kobiety, która ma wydać to dziecko na świat.

-Jak dowiedział się o przepowiedni?

Spotkanie trwało jeszcze przez długi czas. Lily z niewiadomych mi powodów bardzo zbladła i cała się trzęsła. Uspokajałem ją, a ona mnie objęła. Czułem jak jej łzy moczą mi ubranie.

James i Syriusz dostali zadanie, wiedziałem tylko, że pod wpływem eliksiru wielosokowego mają iść do ministerstwa. Martwiłem się o nich, ale nie dałem tego po sobie poznać.

Lily zapytała czy mogłaby dziś spać na Grimmauld Place, oczywiście się zgodziłem. Pożegnaliśmy się i już po chwili byliśmy w domu. Rigel zasnął w moich ramionach więc zaniosłem go do kołyski i przykryłem czerwonym kocem. Uśmiechnąłem się na widok zabawki w postaci czarnego psa.

Wróciłem do salonu i przytuliłem roztrzęsioną przyjaciółkę.

-Co się stało?- nie odpowiedziała- Lily?

-Remusie, a jeśli... a jeśli ta przepowiednia- przerwała i ponownie zaniosła się płaczem. Dałem jej czas. Nie odzywałem się tylko gładziłem jej plecy. Odetchnęła głośno i łamiącym się głosem zaczęła mówić- Obiecaj, że nikomu nie powiesz.

-Obiecuję.

-Bo ja... Jestem w ciąży. A jeśli przepowiednia mówi właśnie o moim dziecku? Jeśli to je chce zabić ten beznosy idiota? Remusie co mam robić?

-J-jesteś w ciąży?- uśmiechnąłem się szeroko w ogóle nie zwracając uwagi na dalsza część jej wypowiedzi- To wspaniale.

-To nie jest wspaniałe. Jeśli on chce je zabić, to najpierw zabije mnie- taką Lily właśnie znam.

-Cii. To jeszcze nie jest pewne. Na pewno nic mu nie grozi. Będzie dobrze- poczekałem aż uspokoi swój oddech- Zdajesz sobie sprawę, że musisz powiedzieć Jamesowi, prawda?- spojrzała na mnie i pokiwała lekko głową- Czyli tym razem to ja zostanę wujkiem?

Bez ciebie || WolfstarOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz