𝟚.

1.7K 157 228
                                    

—— kaloryfer i niezręczne pytania ——

    Chłopcy siedzieli na ławce, zajadając się obiecanymi przez Beomgyu lodami. Humor najbardziej dopisywał Hueningowi, który ciągle wiercił się i wiercił.

    Totalnie zapomnieli o zaistniałej sytuacji, lecz Soobinowi wcześniej ciężko było opanować tych dwóch pozostałych, którzy nie mogli się uspokoić. Beomgyu zbyt długo lamentował, chociaż sam na początku stwierdził, że nie będzie o tym rozmawiać. Huening za to cały czas namawiał ich na lody i ostatecznie udało mu się wybłagać. Rana jasnowłosego została zatamowana i już nic nie zagrażało jego życiu ani zdrowiu.

    — W zeszłym roku nie było czegoś takiego, co nie? — Soobin wskazał na otoczenie.

    — Nie, ale spoko, że to zrobili, bo normalnie tu w okolicy nic się nie dzieje — odpowiedział Beomgyu.

    Dzień mijał im mozolnie. Chłopacy kręcili się to tu, to tam. Chodzili bez celu, ciesząc się swoim towarzystwem i ignorując wszelkie złe myśli. Cudownie im było być zwykłymi nastolatkami, którzy nie muszą udawać kogoś na siłę, by komukolwiek się podobać.

    — Chłopaki! — wykrzyknął Beomgyu. — Jedna laska z naszej klasy organizuje jutro imprezkę! Zaprasza wszystkich!

    Przyjaciele spojrzeli na niego z zażenowaniem. W przeciwieństwie do swojego towarzyskiego kolegi chłopcy nie przepadali za tego typu imprezami. Zawsze, kiedy razem na taką szli, dla jednego z nich źle się to kończyło. Po jakimś większym incydencie obiecywali sobie, że już koniec z takimi domówkami, jednak Beomgyu i tak namawiał ich na kolejną.

    — No tak. Wy pewnie macie już jakieś plany. — Wywrócił teatralnie oczami. Stał chwilę w ciszy, jednak nie mógł im pozwolić ujść na sucho. — Proszę was. Będzie super. Nie wierzcie mi?

    — Beomgyu, nie wiem jak ci to powiedzieć — zaczął niepewnie Soobin — ale chcesz tam iść z wiadomego powodu.

    — Co masz na myśli? — Udawał nieświadomego.

    — On ma na myśli, że zamierzasz wpakować nas w kolejne gówno dla swojego kochasia — wyjaśnił Huening.

    Blondyn tylko prychnął i pokręcił z niezadowoleniem głową, udając, że nie wierzy w słowa swoich przyjaciół. Nie miał zamiaru przyznawać im racji za nic w świecie, lecz ci nie musieli uzyskiwać jego potwierdzenia, bo doskonale znali prawdę.

————

    — Zasada numer jeden, nie pijcie dużo, a najlepiej to wcale. Zasada numer dwa, nie wchodźcie nikomu w drogę i nie wdawajcie się w bójki. Zasada numer trzy, nie bierzcie nic od podejrzanych typów — mówiąc ostatnie zdanie, Beomgyu spojrzał wymownie na Kai'a, a ten tylko uśmiechnął się niewinnie. — I proszę was, jeśli jakimś cudem uda mi się z nim pogadać, bądźcie ze mną i pilnujcie, żebym nie palnął jakiejś gafy. Wy też nie mówcie niczego głupiego.

    Chłopcy przekroczyli próg gigantycznego domu koleżanki z klasy i już na samym wejściu wpadli na obściskującą się parę. Ani jedni, ani drudzy nie zwrócili zbytnio na siebie uwagi. Troje przyjaciół ruszyło w głąb budynku. Widok już rozkręconej imprezy nie za bardzo spodobał się Soobinowi i Hueningowi, jednak Beomgyu od razu ruszył pewnym siebie krokiem w poszukiwaniu Yeonjuna, zostawiając przyjaciół samych.

    — Założę się, że wpadnie na niego przez przypadek, kiedy nas przy nim nie będzie, a potem będzie na nas wyzywał, że go nie pilnowaliśmy — powiedział Soobin.

Our Summer - taegyu; txtOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz