𝟡.

1.1K 128 94
                                    

—— eksperyment ——

    Beomgyu zrobił to, choć wiedział, że nie powinien. Dostał jednak pozwolenie od swoich przyjaciół, a mimo to nie chciał iść bez nich. Rzadko kiedy bywał gdziekolwiek sam, ale tamci uparli się, mówiąc mu o wielkiej okazji, jaką była właśnie owa domówka.

    Koledzy ze szkoły przywitali go radośnie, tym samym zapraszając do zabawy. Ucieszyło go to, gdyż nawet nie pamiętał, kiedy ostatni raz spędzał czas w taki sposób, oczywiście nie wspominając nic o ostatniej imprezie, na której to tyle się wydarzyło. Blondyn już chciał pogrążyć się w stanie szczęśliwości, dołączając do rozbawionego towarzystwa, jednak przypomniał mu się prawdziwy powód, dla którego tu przyszedł. Tańce i wygłupy musiały poczekać. Najważniejszy dla niego był...

    — Taehyun! — Podbiegł do opartego o ścianę chłopaka. — Gdzie jest Yeonjun?

    — A może najpierw byś się przywitał? — Posłał mu kpiące spojrzenie, jednak nawet nie dał blondynowi czasu na żadną odpowiedź. — Pewnie w kiblu. Przynajmniej tak mi mówił, jak odchodził. Możesz iść go podglądać, jeśli chcesz.

    Beomgyu tylko prychnął, choć pomysł chłopaka wydał mu się naprawdę kuszący. Na szczęście nie miał na tyle odwagi, by móc go zrealizować. To by było co najmniej dziwne.

    Po chwili tuż obok nich pojawił się Yeonjun, który widząc nowo przybyłego, od razu uśmiechnął się od ucha do ucha. Nie zdążyli jednak porozmawiać, bo najwięksi imprezowicze od razu porwali ich do zabawy. Ledwie się zaczęło, lecz po chłopakach należących do grupy tych popularnych (w tym dobrym słowa znaczeniu) można było spodziewać się wszystkiego. Oni już od samego początku świetnie się bawili, więc dlaczego inni nie mogli? Tylko Taehyun nie miał ochoty na uczestniczenie w tym. Jego najciężej było wyciągnąć do tak zwanych „hulanek". Zresztą nikogo zbyt bardzo to nie dziwiło, każdy dobrze znał chłopaka jako tego spokojnego, wiec nie próbowano niczego na siłę. Jedyną atrakcją dla Taehyuna było oglądanie wygłupów swoich kolegów. Co jakiś czas podchodziły do niego zainteresowane nim dziewczyny, ale on najzwyczajniej w świecie je zbywał. Od razu pokazywał im brak chęci do jakiegokolwiek bliższego poznania się. To było totalnym przeciwieństwem zachowania Beomgyu, który może i wolał chłopaków, jednak zawsze znalazł czas, aby poflirtować z przypadkowymi dziewczynami.

    Impreza trwała w najlepsze. Wszyscy dobrze się bawili, a że była już późniejsza godzina, każdy troszeczkę wypił. Nawet Beomgyu, który przeważnie stronił od alkoholu, skusił się na co nieco. Za to Yeonjun wraz z kolegami nie powstrzymywali się od niczego. Zabawa była zabawą, a oni byli już w takim wieku, kiedy to nie mogło obejść się bez wypicia choć jednego najmniejszego łyka. Jednak właśnie to uczyniło tę imprezę huczniejszą, a ludzi na niej bardziej wyluzowanych.

    Beomgyu właśnie stał oparty o blat kuchenny, flirtując jednocześnie z dziewczyną z innej klasy. Kilka łyków palącego napoju od razu dodało mu pewności siebie, dlatego nawet zastanawiał się, czy nie odważy się tego wieczoru porozmawiać w ten sam sposób z Yeonjunem. Oczywiście okazja na spróbowanie jeszcze nie nadeszła, choć blondyn tak bardzo jej wyczekiwał.

    Nagle do kuchni wpadło dwóch chłopaków – jeden roześmiany, ledwie utrzymujący się na nogach, a drugi z wielkim grymasem wymalowanym na twarzy, próbujący utrzymać przyjaciela.

    — Przepraszam, że przeszkadzam, piękna damo, lecz teraz to my musimy porozmawiać z tym przystojniakiem — wymamrotał niezrozumiałe Yeonjun.

    Dziewczyna tylko się oburzyła i wyszła z kuchni w poszukiwaniu innych chłopaków do podrywu.

    — Czemu każda impreza z nim zawsze musi się tak kończyć? — Taehyun pokiwał z niezadowoleniem głową, pomagając przyjacielowi usiąść na krześle. Szatyn, chcąc sprawdzić godzinę, sięgnął do kieszeni, lecz jego ręka spotkała się z pustką. — Zostawiłem telefon w toalecie. Zaraz wracam. Tylko pilnuj go, błagam. — Posłał Beomgyu poważne spojrzenie, a ten tylko machnął ręką na znak, że to drobiazg.

    I w końcu nadarzyła się ta okazja – został sam na sam ze swoim obiektem westchnień. Czekał na ten moment już od pierwszego napicia się. Był przekonany, że uda mu się, jednak zanim zrobił jakikolwiek krok w tę stronę, Yeonjun już stał przy nim, podtrzymując się ręką o blat. Stał tak blisko Beomgyu, jeszcze bliżej niż wtedy na kręglach. Blondyn czuł emanujące od chłopaka ciepło oraz jego cuchnący alkoholem oddech. To drugie totalnie mu nie przeszkadzało.

    — Myślisz, że moglibyśmy spróbować? Tylko raz — szepnął Yeonjun. — Nikt nie musi wiedzieć.

    Serce Beomgyu mocniej zabiło. Miał wrażenie, jakby to był sen, przepiękny sen, z którego później się wybudzi, powracając do rzeczywistości. Bał się, choć również bardzo tego chciał. Marzył o tym momencie od początku szkoły średniej, a teraz jak za sprawą czarodziejskiej różdżki, szansa przybyła do niego sama. Nie był zmuszony do robienia tego wielkiego, strasznego kroku, bo to właśnie Yeonjun wszystko uczynił. Blondyn nie zastanawiał się, co chłopak tak naprawdę zamierzał przez to przekazać. W tamtym momencie nie za bardzo go to obchodziło.

    — Nikt nie musi wiedzieć — powtórzył za nim.

    — Chcesz tego, Beomgyu? — zapytał, łapiąc go za brodę, tym samym delikatnie podnosząc jego głowę do góry. Wyższy chłopak sprawił, że oboje teraz patrzyli sobie w oczy, a ich wargi prawie się stykały.

    — Chcę.

    Nie musiał dwa razy powtarzać, żeby Yeonjun zrozumiał. Nachylił się na tyle, by jego usta wreszcie mogły złączyć się z tymi blondyna. Dla Beomgyu to był ogromny szok, jednak kiedy dotarło do niego, co tak właściwie się stało, odważył się jeszcze bardziej i położył dłoń na policzku ukochanego – najpierw jedną, następnie drugą. Yeonjun za to pogłębił pocałunek, przybliżając się do blondyna.

    A temu wszystkiemu przyglądał się pewien chłopak.

Our Summer - taegyu; txtOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz