𝟙𝟝.

1.1K 119 83
                                    

—— rodzice wiedzą ——

    Beomgyu nacisnął ikonę słuchawki, a następnie przyłożył telefon do ucha. Rozległ się sygnał, lecz nikt nie odbierał przez dłuższy czas. Po kilku próbach blondyn już chciał dać sobie spokój, jednak w końcu z komórki dobiegł dobrze znany mu głos.

    — Halo?

    — Czemu nie odbierasz?

    — Czemu szepczesz?

    — Moja mama ma dziś wolne i jak usłyszy, że z kimś gadam, to będzie podsłuchiwać. Jest trochę wścibska — wyjaśnił. — Dobra, po prostu chciałem, żebyś przyszedł do mnie na imprezę dziś wieczorem. Jak mój tata wróci z pracy, to wychodzi z mamą do znajomych i nikogo nie będzie w mieszkaniu.

    — Chwila, jaka impreza? Kto tam będzie?

    — Ja, ty, żarcie i gry — powiedział, po czym spotkał się z głuchą ciszą. — Proszę, przyjdź. Pokażę ci jak gram na gitarze. Przyjdź, przyjdź, przyjdź...

    Chłopak zgodził się, choć przyznał, że według niego to nie był najlepszy pomysł. Beomgyu jednak nie chciał słuchać narzekań kolegi, dlatego, kiedy tamten przyjął zaproszenie, od razu się rozłączył. Po tym cierpliwie czekał do samego wieczora, żeby w końcu móc pożegnać się z rodzicami, którzy nawet nie zwrócili uwagi na syna. Dobrze wiedzieli, że jest aniołkiem, dlatego nie bali się zostawić go samego w domu. On może i nie organizował nigdy imprez ani nie zapraszał podejrzanych ludzi, lecz dziś miał zupełnie inne plany.

    Kiedy Beomgyu usłyszał dzwonek, od razu rzucił się pędem w stronę korytarza i z prędkością światła dopadł drzwi. Tak jak się spodziewał, to był Taehyun.

    — Czy coś się tu paliło? — zapytał, czując przykry zapach.

    — To tylko moja pizza. — Beomgyu pokiwał głową z udawanym uśmiechem. — Spokojnie, nie zjemy jej. Lepiej jakąś zamówić, niż zjeść tego potwora.

    Jasnowłosy faktycznie zamówił nową pizzę, bo ta, którą sam zrobił, wyglądała, jakby nie miała wyglądać. Oczywiście nie zabrakło innych słodkości. Zebrało się ich naprawdę dużo, bo Taehyun również coś przyniósł. Nie sądzili, że uda im się wszystkiego zjeść, jednak bez przysmaków nie mogło się obejść. Oprócz jedzenia nie zabrakło również gier i głupich docinek. Było ich to pierwsze porządne spotkanie. Beomgyu jak dotąd na gry umawiał się tylko ze swoimi przyjaciółmi.

    Ostatecznie skończyło się to na rozmowach. Taehyun siedział po turecku na łóżku blondyna, gdy ten zwyczajnie leżał sobie, miętosząc poduszkę. Jakże miło im było razem. Naśmiali się i wygadali za wszystkie czasy.

    — Jesteś zmęczony? Kto normalny zasypia o tej porze? — Szatyn popatrzył z niedowierzaniem na ziewającego Beomgyu, na co tamten tylko machnął ręką.

    — Ja zasypiam zawsze i wszędzie — odpowiedział ledwie słyszalnie.

   Blondyn już zamykał oczy, kiedy ktoś nim potrząsnął.

    — Idę do domu, dobrze?

    — Nie, zostań jeszcze trochę. Mamy mnóstwo czasu — wymamrotał.

Our Summer - taegyu; txtOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz