☼ —— kłamca —— ☼
Tak jak obiecał Taehyun, tak się stało. Yeonjun napisał do chłopaków i teraz już wszyscy byli umówieni. Soobina i Hueninga troszkę to zaskoczyło, jednak kiedy zobaczyli swojego przyjaciela uradowanego, wszystko było już jasne. Tylko on jako jedyny z nich nie był tym zdziwiony, więc uznali, że nie ma czego się bać.
Spotkanie szybko nadeszło, a wszyscy mieli zjawić się w jednej z knajpek ze śmieciowym żarciem. Taki wybór był chyba najodpowiedniejszy. Luźna atmosfera, zwykłe, niezbyt formalne miejsce. Nie musieli siedzieć aż tak spięci, a przynajmniej Beomgyu. To wszystko jednak najbardziej podobało się Soobinowi, który mógł dać wymówkę swoim rodzicom, aby zjeść coś jego zdaniem porządnego.
Jako pierwsi zjawili się Yeonjun i Taehyun, a potem kolejno pozostali. Soobin i Beomgyu przyszli na końcu i to praktycznie w tym samym momencie.
Z trójki przyjaciół najbardziej rozgadany był Huening, którego co jakiś czas trzeba było uspokajać. Yeonjun też dużo mówił, ale nikomu raczej to nie przeszkadzało. Beomgyu też starał się odzywać. Chciał zrobić jak największe wrażenie i jednocześnie być wyluzowanym, lecz sam nie wiedział, czy aby na pewno dobrze mu to wychodziło. Tylko Taehyun, siedzący obok Yeonjuna, dawał mu znaki, że dobrze sobie radzi. Beomgyu znacznie to uspokajało.
Chłopcy dużo się naśmiali i pożartowali. Siedzieli tak razem dość długo, a ostatecznie po prostu poszli, sami nie wiedząc dokąd. Ostatecznie wylądowali w jakimś parku nad rzeką Han. Było to dość blisko domu Beomgyu. Chłopak często tu chodził z przyjaciółmi, więc to miejsce nie było dla niego czymś nowym.
— On nie jest wcale taki straszny — szepnął Beomgyu do Taehyuna. — I nie jest tak źle, jak myślałem.
— Mówiłem ci to od samego początku — odpowiedział równie cicho.
— Co tam szepczecie, gołąbeczki? — Między nimi pojawił się Yeonjun, obejmując ich obu.
Taehyun od razu zepchnął jego ramię, posyłając mu jedynie mordercze spojrzenie. Beomgyu nie miał odwagi wykonać żadnego ruchu. Po prostu pozwolił Yeonjunowi na to. Ten po pewnym czasie się opamiętał i ze wstydem zabrał rękę z chłopaka, przepraszając go. Wcale nie byłoby to takie złe, gdyby nie głośno śmiejący się Huening, który trząsł Soobinem z wrażenia.
W końcu nadeszła pora rozstania, co żadnemu z nich nie bardzo się podobało. Zwłaszcza biednemu Beomgyu, który czuł się tego dnia tak wspaniale.
— Musimy jeszcze kiedyś się umówić — powiedział na odchodne Taehyun.
— Dokładnie — poparł go Yeonjun. — Dlaczego nigdy się z wami nie zadawałem, choć chodzimy do tej samej szkoły trzeci rok?
Te słowa bardzo ucieszyły Beomgyu, który resztę drogi przebył cały w skowronkach. Wiedział, że za nic nie będzie mógł uspokoić tych pozytywnych emocji, dlatego tej nocy również nie zaśnie.
Kładąc się do łóżka, zauważył kilka SMS-ów od Taehyuna dotyczących dzisiejszego dnia. Gratulował chłopakowi świetnej gry aktorskiej i hamowania tych wszystkich uczuć. Beomgyu za to dziękował mu za pomoc, choć ciężko było wyrazić całą tę wdzięczność.
I tak obaj siedzieli, pisząc ze sobą do późnej godziny.
☼ ———— ☼
Nadeszła kolej Beomgyu. Chłopak wziął kulę do ręki, lekko się zamachnął, kucnął i rzucił nią. Ta pięknie turlała się po torze. Już miał nadzieję na zdobycie dużej ilości punktów, lecz nic z tego nie wyszło. Zbił tylko kilka kręgli. Nie przejął się tym jednak i tanecznym krokiem wrócił do pozostałych.
Na prowadzeniu natomiast byli Taehyun i Yeonjun, którzy szli prawie łeb w łeb. Na samym końcu był Huening, który twierdził, że po prostu miał zły dzień.
— Idę do toalety. Możecie za mnie rzucać. — Beomgyu machnął ręką.
Chłopak załatwił swoje potrzeby i akurat mył ręce, kiedy to drzwi nagle się otworzyły, a do środka wszedł Yeonjun. Beomgyu starał się nie zwracać na niego uwagi, jednak ten podszedł do niego i oparł się o umywalkę. Oboje stali tak, dopóki blondyn nie zaczął się denerwować, a ten drugi tego nie zauważył.
— Mam ważne pytanie — zaczął Yeonjun. — Nie bierz tego do siebie. Nie chcę być nieuprzejmy czy coś. Po prostu zastanawia mnie, czy między tobą a Taehyunem coś jest. Pytałem go, ale on mówi, że to nic takiego.
Beomgyu poczuł, jak jego serce na chwile się zatrzymuje. Od kilku spotkań robił wszystko, by zbliżyć się do ukochanego, a ten totalnie tego nie zauważał. Jednak to podejrzenie, że to właśnie Taehyuna i jego samego coś łączy, było ogromnym ciosem dla chłopaka. Nie chciał, żeby Yeonjun myślał w ten sposób.
— Co? — wydusił w końcu, jednak po chwili nabrał więcej pewności siebie. — Ja i on? Nie ma takiej opcji. Poza tym wątpię, by zależało mu na umawianiu się z chłopakami. Nie myśl, że między nami coś jest. Skąd w ogóle ci się to wzięło?
— Sam nie wiem. — Wzruszył ramionami. — Jakoś tak... Myślałem, że się umawiacie. Nie miałbym nic przeciwko, ale jeśli tak nie jest, to cóż...
— Nie mogłeś zapytać Taehyuna? — zapytał z oburzeniem. Aż sam zaskoczył się własną reakcją. — To twój przyjaciel, tak? Nie mógł ci powiedzieć?
— No niby tak, ale sytuacja jest naprawdę skomplikowana. Nie wiem jak mam ci to powiedzieć. Po prostu nie mogę. To zmieniłoby wszystko. Ale rozumiem, nie spotykacie się. Dotarło. — Uśmiechnął się lekko. — Pewnie masz jakąś na oku, co? — zmienił szybko temat.
Nie bardzo wiedział, co ma odpowiedzieć. Yeonjunowi na pewno chodziło o dziewczynę, więc nie było opcji na przyznanie się. Nie mógł też mu skłamać. Nie chciał go oszukiwać, bo wiedział, że i tak kiedyś o wszystkim się dowie.
— Tak, mam kogoś na oku — wyparował. — A ty? W końcu dużo dziewczyn ze szkoły na ciebie leci.
Yeonjun nie zdążył odpowiedzieć. W drzwiach nagle pojawił się Taehyun, dziwnie się im przyglądając. Beomgyu szybko odsunął się od chłopaka, który stał bliżej niż zwykle i spuścił wzrok. Stojący w progu chłopak tylko pokręcił głową i przypomniał im o grze. Yeonjun od razu wypadł z toalety, zostawiając za sobą zmieszanego Baeomgyu.
— Założę się, że wydarzyło się tu dość dużo. — Podszedł do chłopaka. — Co ci powiedział?
Ten tylko pokręcił z niezadowoleniem głową. Po tym, co wydarzyło się przed chwilą, nie miał ochoty na nic. Nie chciał wracać do dalszej gry, bo wiedział, że nie będzie mógł udawać. Jego wesoła natura odeszła, zostawiając za sobą pustkę na resztę wieczoru.
— Nic wielkiego — powiedziawszy to, ominął chłopaka.
Już miał ruszyć w stronę torów, kiedy poczuł ten sam dotyk delikatnej dłoni jak wcześniej na domówce, od której to wszystko się zaczęło. Z niezadowoleniem odwrócił się w stronę chłopaka. Spojrzał na niego ze zmarszczonymi brwiami. Nie chciał się w to dłużej bawić. Niemożliwe było, żeby Taehyun tak bardzo się nim interesował.
— Jesteś słabym kłamcą, Beomgyu.
— To ty jesteś słabym kłamcą! — Wyrwał rękę z uścisku. — Masz mnie za jakiegoś debila?! Czemu interesujesz się kimś takim jak ja? Czy coś ci to da? Nie. Dobrze wiesz, że Yeonjun jest hetero. Każdy to wie. Okłamujesz mnie, Taehyun. Nie chcę twojej pomocy. Poradzę sobie bez ciebie. Przynajmniej nie będziesz robił mi tych durnych nadziei.
Zdenerwowany chłopak wyszedł, zostawiając chłopaka samego. Taehyun nawet nie próbował go zatrzymać. Wiedział, że to tylko pogorszy sytuację. Poza tym nie miał zamiaru mu się spowiadać. Nie sądził, że sprawy tak bardzo się skomplikują, lecz żaden z nich nie mógł nic na to poradzić. Beomgyu dalej szalał za Yeonjunem, a Taehyun mógł im albo pomoc, albo przeszkodzić.
CZYTASZ
Our Summer - taegyu; txt
Fanfiction[zakończone] Próbujmy póki mamy szansę. Nie pozwólmy, aby przepadła bez śladu, a my żałowali do samego końca. Uwagi¡¡ 1. Wiek idoli i inne personalia zostały zmienione na potrzeby pracy. 2. Książka nie ma na celu obrażenia żadnego artysty. 3. Wszelk...