𝟛.

1.4K 151 48
                                    

—— nieśmieszny żart ——

Chłopcy patrzyli na niego z szeroko otwartymi oczami. Już na samym początku tak ich zaskoczył, że uważnie słuchali do samego końca. Nawet nie ośmielili się mu przerwać.
Beomgyu natomiast opowiadał, jakby oszalał. Buzia mu się nie zamykała, a wszystko mówił na jednym wdechu, dopiero co jakieś czas robiąc przerwę na głębszy oddech. Gestykulował przy tam tak mocno, że wszyscy ludzie zatrzymywali się, aby choć chwilę pooglądać zamaszyste ruchy chłopaka. Idealnie wyrażał swoje niekontrolowane emocje, które sprawiały, że miał ochotę krzyczeć, płakać i śmiać się jednocześnie. Tak źle z nim było. W końcu jednak skończył i rzucił się na ławkę, wpadając między swoich przyjaciół. Schował twarz w dłoniach, nie chcąc więcej patrzeć na otaczający go świat.

— Nie okłamujmy się, ta sytuacja jest niezbyt przyjemna — zaczął delikatnie Soobin. — Jednak z twojej opowieści wnioskuję, że ten chłopak chciał ci pomóc. Nie powie o niczym Yeonjunowi. Tego to ja jestem prawie pewny. I może ci się to nie spodoba, ale popieram jego stronę. Beomgyu, ty nawet nie spróbowałeś!

— Właśnie — wtrącił się Huening. — Jeśli nie chcesz na razie spotykać się z Yeonjunem, to napisz do tego Tae coś tam, coś tam. To jego najlepszy przyjaciel i na sto procent wie o nim bardzo dużo. Korzystaj, póki możesz, bo jeszcze ten twój kochaś znajdzie sobie jakiegoś innego przystojniaka.

Beomgyu posłał mu niezbyt przyjemne spojrzenie. Rady jego kumpli wydawały się okropne, jednak jednocześnie najbardziej prawdziwe i szczere, jakie mógł otrzymać. Wiedział, że musi spróbować. Nie mógł od tak oduroczyć się w Yeonjunie, a tylko złamane serce jego zdaniem mogło cokolwiek zdziałać.

— Więcej pewności siebie, chłopie. — Soobin poklepał go po plecach. — To na ciebie leci połowa lasek z naszego rocznika. Czemu niby masz se nie poradzić z chłopakiem? Potraktuj to jako wyzwanie czy coś w tym stylu. Będzie łatwiej. Uwierz, że się uda.

— Najwyżej dostaniesz kosza — dodał Kai, lecz chyba zupełnie niepotrzebnie.

Nagle Beomgyu wstał z ławki. Skrzyżował ręce na piersi i uważnie zaczął przyglądać się przyjaciołom. Ci tylko spojrzeli po sobie zdziwieni zachowaniem chłopaka.

— Macie rację. Czas na pokonanie strachu i ostateczne uwiedzenie go moim urokiem osobistym!

————

Chłopak jeszcze tego samego dnia napisał do Taehyuna. Jednak kiedy wysłał pierwszego SMS-a, od razu wszystkiego pożałował. Zaczął kompletnie wariować, a tamci musieli go ponownie uspokajać. Nie chcieli oglądać jego kolejnego napadu szału. Ostatecznie chłopak odpisał i dopiero wtedy Beomgyu zapanował nad sobą i usiadł z powrotem przy kuchennym stole. Przyjaciele stali tuż nad nim, radząc mu, co ma odpisać. Wszystko to zakończyło się tak: obaj chłopcy mieli się ze sobą spotkać i razem coś wymyślić.

— Ciekawe, dlaczego chce mi pomagać... — westchnął.

— Są dwie opcje — zaczął Huening. — Pierwsza, Yeonjun może i jest popularny, ale nie może se nikogo znaleźć, więc jego przyjaciel mu pomaga. Druga to taka, że spodobałeś się temu tamtemu i teraz próbuje cię wyrwać.

— Jest jeszcze trzecia opcja — powiedział Soobin. — Ale niezbyt was zadowoli. — Taehyun może sobie robić żarty z ciebie, Beomgyu. Pewnie wie wszystko o Yeonjunie, więc raczej sam wiesz... Ale nie twierdzę, że to jest prawdziwa wersja! Ja tylko tak rzuciłem! Nie bierz tego do siebie! — Widząc zdruzgotaną minę przyjaciela, od razu starał się wyjść z bagna, w które sam wlazł.

Beomgyu tylko położył się na stole, nie chcąc nawet patrzeć na swoich przyjaciół. W ostatnim czasie jego uczucia robiły z niego zupełnie innego człowieka. Soobin i Huening również to zauważyli. Ich kolega dawno na nich porządnie nie nakrzyczał i nie rwał się już do innych chłopaków. Stracił też dużo pewności siebie, którą przed tem emanował na wszystkie strony. Teraz stał się jakby słabszy, a przynajmniej na takiego wyglądał.

Przyjaciele siedzieli razem, rozmawiając o tym wszystkim, dopóki nie zaczęło się ściemniać. Na Soobina i Hueninga przyszedł czas i musieli zostawić jasnowłosego samego. Tak też się stało. Beomgyu cały wieczór przeleżał u siebie w pokoju. Dopiero kiedy jego rodzice wrócili z pracy, mama zagoniła go do umycia się i spania. Jednak on nie mógł zasnąć. Kręcił się i kręcił do naprawdę później godziny. Do późniejszej niż zwykle. Ostatecznie udało mu się zapaść w sen, lecz był on bardzo niespokojny.

————

Chłopak siedział i ze zdenerwowaniem ruszał nogami. Powoli zaczynał myśleć, że to wszystko było najgorszym pomysłem, jaki mógł wybrać i nie powinien słuchać się tych dwóch durniów. Mógł zrobić tak, jak chciał na początku, czyli nic. Według niego danie sobie spokoju było bardziej czasochłonne, aczkolwiek mniej stresujące. Jednak teraz było już za późno. Siedział tu, gdzie siedział. Kilka razy nawet myślał o ucieczce i wymyśleniu jakiegoś głupiego powodu, dla którego musiał to zrobić. Niestety to nie wchodziło w grę. Zbyt bardzo się bał, żeby teraz zwiać.

— Hej — usłyszał.

Beomgyu od razu wyprostował się, stając przed chłopakiem.

— Cześć.

— Wiedziałem, że zmienisz zdanie — powiedział, siadając na ławce. — Twoi koledzy cię namówili?

Trafił w dziesiątkę. Beomgyu od razu wiedział, że Taehyun jest bystrzejszy niż większość chłopaków w ich wieku, dlatego starał się nie mówić nic głupiego ani nieodpowiedniego.

— Tak — wydusił z siebie, siadając obok niego. — Dlaczego chcesz mi pomóc? Zastanawia mnie, czy robisz sobie ze mnie żarty, czy może raczej masz w tym jakiś inny interes – wypalił, po chwili żałując tego trochę.

Taehyun tylko lekko się uśmiechnął, co lekko zbiło Beomgyu z tropu.

— Nie mylisz się — przyznał mu rację. — Nie robię sobie z ciebie żadnych żartów, ale zależy mi na dwóch rzeczach. — Spojrzał Beomgyu prosto w oczy. — Yeonjun jest dobrym chłopakiem, sam pewnie to wiesz. Nigdy nikogo nie miał, a chciałbym, żeby w końcu sobie kogoś znalazł. Niezależnie jakiej płci będzie ta osoba. Strasznie mi przeżywa, że jest sam. A jeśli chodzi o drugą sprawę, Yeonjun cały czas zaprzecza, że woli chłopaków, jednak mam co do tego pewne wątpliwości. Nigdy nie wspominał mi, żeby jakaś mu się podobała, dlatego chcę to sprawdzić.

Beomgyu nie bardzo wiedział co o tym wszystkim sądzić. Nasunęło mu się jedno bardzo ważne pytanie, lecz zanim je zadał, Taehyun zdążył rozwiać jego wszelkie wątpliwości.

— Nie będzie mi przeszkadzało, jeśli kogoś sobie znajdzie. Możesz mi nie wierzyć, ale nasza przyjaźń nie jest tak silna, jak kiedyś. — Wzruszył ramionami. — Podejrzewam, że ty go nie zranisz. Pewnie nie miałbyś na to serca. Ale przejdźmy do sedna. Z góry zakładam, że nie uda ci się go zwyczajnie dokądś zaprosić? — zapytał, a Beomgyu pokiwał przecząco głową — To umówmy się najpierw wszyscy razem. Ty weźmiesz swoich kumpli, żebyś nie czuł się niezręcznie. Ja mogę sprawić jakoś, że to sam Yeonjun zaprosi was na spotkanie.

Propozycja chłopaka bardzo uszczęśliwiła Beomgyu. Jego humor nagle się poprawił i miał ochotę wyściskać Taehyuna za to, lecz powstrzymał się przed tym. Nie zmieniało to faktu, że był mu niezwykle wdzięczny. Dziękował mu za to długo, ale ten tylko wzruszał ramionami. Dla niego to nie była żadna przysługa, tylko interes. Beomgyu ani trochę to nie przeszkadzało. Taehyun dał mu nową nadzieję, kiedy mówił, że nie jest pewny co do orientacji swojego przyjaciela.

Wkrótce skończyły się tematy miłości i chłopcy zaczęli dyskutować o wszystkim innym. Beomgyu opowiadał chłopakowi o swoich przyjaciołach, o ich wspólnej relacji, o szkole, o ocenach, o tym, jak chce spędzić wakacje. Taehyun również mówił o sobie, lecz nie tak dużo. On wolał słuchać i zadawać pytania. Jednak najważniejsze było, że chłopcy zaczęli się dogadywać i ich wspólnie spędzony czas nie był stracony.

Our Summer - taegyu; txtOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz