The night is ours
You're wide awake
And I'm the same
Darling, you're not the only oneSam Fender - You're not the only one
***
– To mój – wyrwałem się ze snu, kiedy po raz kolejny do moich uszu dotarł irytujący dźwięk powiadomienia o wiadomości. Przetarłem oczy i po omacku zacząłem szukać mojego telefonu gdzieś na szafce nocnej po lewej stronie, ale okazało się, że leżał pod poduszką Clarka.
– Twoja mama – odparł, podając mi urządzenie do ręki, po czym ziewnął przeciągle.
– Napisała, żebym odebrał ją za godzinę ze zmiany – powiedziałem, po przeczytaniu smsa i westchnąłem, zerkając na Clarka, który obserwował mnie zaspanym wzrokiem – Więc muszę się zbierać, żeby zdążyć wrócić do domu i wziąć mój samochód – wyjaśniłem.
– Skomplikowany proces – roześmiał się i przysunął bliżej mnie, aby przytulić się do mojego ramienia swoim ciepłym ciałem – Nie lepiej będzie, kiedy pojadę z tobą ją odebrać i podrzucę was do domu? – zaproponował, a ja wywróciłem oczami.
– Lepiej się wyśpij.
– Reece, serio mówię. Chyba nie spadnie ci korona z głowy jak pozwolisz mi dać Ci choć jedną przysługę? – zapytał, podnosząc się do siadu – Ja już się wyspałem – przeczesał dłonią swoje potargane włosy i zeskoczył z łóżka.
– Niech będzie jak chcesz – uległem, a Clark uśmiechnął się zwycięsko.
– Weźmiemy auto mojego ojca – oznajmił, odsłaniając rolety, które wpuściły do środka trochę promieni słońca.
– W porządku – zgodziłem się, zatapiając głowę w miękkich poduszkach, podczas gdy Andre udał się do łazienki.
Po kilku minutach, kiedy zdążyliśmy się ogarnąć, zeszliśmy na dół w celu zjedzenia jakiegoś przyzwoitego śniadania, które przywróciłoby nas do życia po wczorajszej imprezie. Tym razem jednak nie byliśmy w domu Clarka jak zwykle sami, bo już od progu kuchni usłyszeliśmy czyjeś kroki i zapach parzonej kawy.
Clark złapał mnie za rękę i pewnym krokiem zaciągnął do środka i mimo, że w ciągu tej jednej sekundy zestresowałem się wizją bezpośredniego spotkania z jego rodzicami, to nie było już odwrotu.
– Hej, mamo – powiedział pod nosem Andre, znajdując się razem ze mną za kuchennym blatem, po którego przeciwnej stronie stała tyłem do nas ciemnowłosa kobieta około metra siedemdziesięciu, ubrana w jeansy i czarną marynarkę.
– Hej – odparła nieco niewyraźnie, nawet nie obracając się w nasza stronę i w pośpiechu wsypała do swojego kubka kawy dwie łyżeczki cukru.
Clark zacisnął wąsko swoje usta i westchnął, a kiedy kobieta spojrzała na nas w końcu zapytał.
– Potrzebuję auta – powiedział zachrypniętym głosem.
Matka Clarka wyglądała na strasznie zmęczoną. Jej twarz była pozbawiona jakiegokolwiek koloru i miała nieprzyjazny wyraz. Ciemne, ściągnięte wąsko brwi i mocno zaciśnięta szczęka ostrzegały o złym humorze.
– Nie przedstawisz mnie koledze? – zapytała, po chwili upijając łyk gorącej kawy ze swojego kubka. Pewnie to po niej Clark odziedziczył miłość do kofeiny.
– Reece, to moja mama Josefine – powiedział, a ja wyciągnąłem dłoń w jej kierunku, którą uścisnęła na dosłownie ułamek sekundy.
– Dzień dobry, miło mi Panią poznać – powiedziałem, uśmiechając się do niej, czego niestety nie odwzajemniła.
CZYTASZ
Far From Perfect
Teen FictionI part of Trilogy Perfect to nie miłość jest grą to my zrobiliśmy grę z miłości. Świat z każdym dniem diametralnie się zmieniał My się zmienialiśmy. Nie byliśmy tacy sami jak przedtem. Z każdym dniem byliśmy coraz dalej od ideału, który sobie wyma...