Oh, fuck your feelings
Truth is only hearsay
We're just left to decay
Modernity has failed usAnd I'd love it if we made it
Yes, I'd love it if we made it
1975 - love it if we made it
***
Trybuny na stadionie wypełnione były po brzegi przez uczniów Conaway High i licealistów z Moordale High, którzy byli naszymi dzisiejszymi przeciwnikami i przyjechali aż z Medford, aby zagrać o mistrzostwo stanu. Ostatnie chwile przed pierwszym gwizdkiem spędzaliśmy w szatni omawiając po raz setny naszą taktykę na dzisiejsze spotkanie.
– Macie myśleć, przede wszystkim logicznie myśleć, żeby oni ogłupieli, jasne? – wrzasnął trener, gromiąc nasz zespół wzrokiem.
– Musimy być szybsi od nich – stwierdziłem, zerkając przelotnie na Dylana, któremu pot spływał z czoła, lekko rozmazując białe i niebieskie paski w barwach herbu szkoły, które namalowały każdemu z nas cheerleaderki za pomocą farbek plakatowych.
– Rezerwowi! – wrzasnął, patrząc na ustawionych przy szafkach trzech chłopaków, w tym Clarka, którzy słuchali go z uwagą – Macie być gotowi w każdej chwili. Doszły mnie słuchy, że nasi dzisiejsi przeciwnicy nie patyczkują się w grze, toteż możemy spodziewać się kontuzji – ostrzegł nas.
– Już czas na nas – powiedziałem, zerkając na zegarek wiszący na białej ścianie, który dawał znać, że powinniśmy wychodzić już na stadion.
Zaczęliśmy ustawiać się do wyjścia, wydając z siebie ostatnie okrzyki napędzające nas do gry, kiedy poczułem jak ktoś szturcha mnie w ramię.
– Radzę ci uważać na ich rozgrywającego, niezłe ma przyłożenie na takich jak ty, jeśli wiesz co mam na myśli, kapitanie – powiedział, uśmiechając się szyderczo pod nosem Jason, po czym walnął mnie z otwartej dłoni w plecy i pobiegł do przodu, a wtedy całe skupienie i opanowanie wyparowały ze mnie w jednej sekundzie i poczułem jakbym tracił grunt pod nogami.
– Wszystko okej? – zapytał Clark, nachylając się w moją stronę, ale ja odepchnąłęm go z całej siły na ścianę, nie panując już nad nerwami.
– Wychodź – syknąłem do niego i zacząłem biec w stronę murawy.
Jak na złość na niebie przybyło pełno ciemnych chmur i powitała nas lekka mżawka i wrzask kibiców chowających się pod kapturami lub parasolami. Murawa zrobiła się wilgotna i śliska. Wiedziałem, że dzisiaj nie będzie nam łatwo.
Podbiegłem do sędziego stojącego na środku boiska.
– Losujemy – powiedział stoickim głosem mężczyzna po pięćdziesiątce z wąsem, na którego koszulce wisiała plakietka z napisem ''sędzia główny".
– Niech zaczynają słabsi – wtrącił się chłopak o latynoskiej urodzie, który ubrany był w bordowe barwy Moordale, a na ręce miał opaskę kapitana.
– Więc piłka wasza – uśmiechnąłem się nieszczerze.
– Jeszcze się przekonamy, Holland – odpowiedział mi tym samym wyrazem.
– Można? – sarknął sędzia, wzdychając, na co przytaknęliśmy. Rzucił monetą, która wylosowała orła, co oznaczało, że połowę zaczynają gospodarze.
– Gratuluję – parsknął Jenner, jak odczytałem z jego koszulki.
– Chcesz dodać coś jeszcze? – zaśmiałem się.
CZYTASZ
Far From Perfect
Teen FictionI part of Trilogy Perfect to nie miłość jest grą to my zrobiliśmy grę z miłości. Świat z każdym dniem diametralnie się zmieniał My się zmienialiśmy. Nie byliśmy tacy sami jak przedtem. Z każdym dniem byliśmy coraz dalej od ideału, który sobie wyma...