Chapter fifth : time in family

168 14 2
                                        



                                    ╓─────────────────────╖

                                    ╓─────────────────────╖

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

                                   ╙─────────────────────╜


( Pov Hope )


- Co dzisiaj robimy ? -  Pytam się mojej matki .


Rozmawiałyśmy o szkoleniu przez jednego z nich. Od miękkiego do mocnego. Luke robił to przez trzy lata, ale nie we właściwy sposób .


Udałyśmy się na otwartą przestrzeń .


Ostatnio nie jestem w stanie utrzymać kontroli na dystans; Mój gniew łatwo wywołać , ale jest trudny do opanowania .


- Zobaczymy, jaką masz kontrolę - stoi przede mną - Zaczniemy powoli i będziemy wzrastać. W porządku?


Bierze patyk i rzuca go w moim kierunku; Łapię ją, układając ręce 3/4 z każdej strony końca. Pamiętam lekcje Aleca i Izzy kilka tygodni po naszym spotkaniu .


Zadaje pierwszy cios: - Wykorzystaj swoją percepcję ruchów przeciwnika - Zwraca cios. Przechwytuje niewielkie ruchy i dźwięki twojego ciała podczas ruchu .


- Nie możesz, jeśli próbuję nie obciąć mojej głowy 


- Nie myśl o tym za dużo. - Unikam ciosu wirującego wokół mojej osi. -  Niech twoje ciało cię prowadzi. Masz przewagę nad przeciwnikiem - ciosy stają się silne i stałe. Twoje zmysły są bardziej rozwinięte .


Innymi słowy:  Odwracam  pręt  na kilka minut, gdy badając jej ruchy, i powalam ją . Szybko ustawiam pręt między jej nogami i uderzam go w stopy. Siada i uśmiecha się dumnie .


- moja córka. -Bierze pręty i utrzymuje je na miejscu.  - Powinnyśmy kontynuować ? -  Kiwam entuzjastycznie głową .



———————————————


Nadszedł czas obiadu. Na stole podawano szeroki wybór potraw; wszyscy zajmujemy odpowiednie miejsce i zaczynamy opowiadać, jak minął nasz dzień .


- Jak poszło ? - Pyta Rebekah .


Blondynka wyciąga w moją stronę miskę ziemniaków i jajko. Chwytam trochę i serwuję wraz z kawałkiem mięsa .


- Bardzo dobrze -  mówię, nalewając sałatkę. Kładę go z boku obok ziemniaków i mięsa. Pukanie, które robił przy każdym posiłku. Było całkiem fajnie .


- Cieszę się, że to słyszę, ponieważ jutro będzie moja kolej -  krzyczy Klaus, odcinając kawałek mięsa. -  Mam nadzieję, że jesteś gotowa .


- Jest bardziej niż gotowa - mówi mama. - uwierz mi .


- Ona jest Mikaelson, oczywiście że tak. - Mruga do mnie i oboje się uśmiechamy .


- Czy wiesz coś o Garroway ? - Pyta Elijah .


- Nie przeczę . Po śmierci Jocelyn zniknął .


- Rozumiem twój ból - mówi Rebekah.  - Ale ma stado do opieki .


- Pójdę do nich jutro wcześnie -mówię i kroję trochę mięsa. -  Zobaczę, że mają się dobrze i poproszę, by znaleźli Luka.


- Byłabyś świetną alfą. - Z dumą unosi brodę .



———————————————


Słyszę pukanie do drzwi dekoncentruje mój spokój; Otwierają się  drzwi i wchodzi przez nie Klaus. Zamyka drzwi i idzie w stronę mojego łóżka. Oboje siadamy.


- Dzisiaj był najlepszy dzień w moim życiu - wyznaję. - Dziękuję Ci.


Nie powinnaś  dziękować kochanie  - odpowiada Klaus. -  My dziękujemy za przyjęcie nas od pierwszej chwili .


- Nie obchodzi mnie, co zrobiłeś ani co o tobie mówią - wyjaśniam. - Jestem dumna z tego, że jestem twoją córką i noszę nazwisko Mikaelson. - Oboje się uśmiechamy. -  czy jest moment, kiedy zabijasz kogoś za pierwszym razem ? Ponieważ nigdy tego nie zapomnę .


- Nie -wyznaje . Ale ty też nie powinnaś tego robić . To czyni cię tym, kim jesteś teraz, kobietą, która określi, kim będzie. Ta osoba nie będzie ostatnia - gładzi mnie po włosach.  - Ale nigdy nie zapominaj o  tym kim jesteś .


Przytulam go mocno: Dzięki - Całuje mnie w czoło - Kocham cię tato 


- A ja ciebie Hope - mówi radośnie .

Power | A.L. || R.S. |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz