05; Glad to be

1.6K 129 66
                                    

"She Glad"

»»————- ♡ ————-««


Dłoń (y/n) uderzyła o wyłącznik budzika, który dzwonił nieubłaganie od dziesięciu minut. Zmusiła się do wstania z ciepłej pościeli, która kusiła by zostać w niej aż do południa.

Na paluszkach minęła pokój rodziców i weszła do pokoju brata. Usiadła na pościeli i pocałowała brata w policzek głaszcząc go po włosach.

- Braciszku czas wstawać. - powiedziała drapiąc go delikatnie za uchem.

- Ugh... Dlaczego to ty znowu mnie budzisz! - mruknął siadając na łóżku i przecierając oczy dłońmi.

- Bo ty zamiast wstać roztrzaskujesz budzik o ścianę. - odparła mu siostra przytulając go.

Bakugou westchnął i wstał z łóżka odtrącając od siebie kruchą sylwetkę siostry. Bardzo zawstydzało go to, że mimo jego nastawienia do niej ona wciąż traktowała go tak serdecznie.

Chłopak zajął łazienkę a dziewczyna w tym czasie zajęła się śniadaniem dla siebie i dla brata. W końcu to ona przygotowywała mu te śniadania którymi tak zachwycał się Kaminari. To ona dbała o zdrowe żywienie brata. W końcu to dzięki jej zbilansowanym posiłkom chłopak miał taki kaloryfer.

Skończyła przygotowywanie dań w momencie, w którym Katsuki wyszedł z łazienki. Założyła mundurek swojego gimnazjum i przeczesała szybko włosy szczotką. Jeśli chciała by brat przeszedł z nią chociaż kawałek drogi to musiała za nim nadążyć.

Wepchnęła do szkolnej torby biały strój i spakowała pudełko ze śniadaniem. Uśmiechnęła się do brata siadając naprzeciwko niego. Zanurzyła pałeczki w swoim śniadaniu i z zachwytem obserwowała jak blondyn zjada wszystko co mu przygotowała.

- Naszykowałam ci śniadanie! - powiedziała kiedy ten instynktownie ruszył w stronę portfela matki. - Jest o wiele zdrowsze niż to co możesz kupić w bufecie! A mi zależy byś zdrowo się odżywiał.

- Nie musiałaś, idiotko! - obruszył się biorąc plastikowe opakowanie w dłonie i ukrywając je we wnętrzu torby.

W życiu by się nie przyznał, że bierze te śniadania z chęcią a nie z łaski. Tyle osób w klasie się nimi zachwyca a w dodatku będzie miał jeszcze lepszą formę a co za tym szło większe szanse na pokonanie innych na treningach.

- Okej ruszaj się, nie mam całego dnia! - warknął biorąc swoje klucze z koszyka w przedpokoju.

Nastolatka posłusznie pobiegła za bratem zarzucając torbę na ramię. Poczekała aż Bakugou zamknie za nimi drzwi i mimo jego protestów zawiesiła się na jego ramieniu. Gdyby nie to, że siostra, mimo pozorów, była jego oczkiem w głowie, już dawno by ją odepchnął. Zdał sobie sprawę z tego, że wyglądają jak para zakochanych, ale nie przeszkadzało mu to. To była gwarancja, że nikomu nie przyjdzie do głowy podrywanie jego siostry. Bał się, że ta pewnego dnia przyprowadzi do domu jakiegoś cwaniaczka.

- Matka cię odbiera dzisiaj? - spytał niby od niechcenia patrząc na nią spod przymrużonych powiek.

- Mam dzisiaj praktyki więc wrócę metrem! - odparła mu radośnie.

Katsuki westchnął przypominając sobie, że w niej zawsze drzemało wielkie poczucie sprawiedliwości. Skoro nie mogła zostać bohaterką ubzdurała sobie, że będzie pomagać ludziom jako pielęgniarka. Z tego względu po lekcjach chodziła na praktyki już od kilku lat. Nigdy się tym szczególnie nie interesował, ale wiedział, że jej umiejętności w tym kierunku są o wiele bardziej rozwinięte niż jego umiejętności kooperacji.

»»————- ♡ ————-««

(h/c)włosa spakowała wszystkie książki do torby i spiesząc się, wybiegła ze szkoły przed wszystkimi. Praktyki na pielęgniarkę były rzeczą, która umilała jej każdy dzień. Czuła się potrzebna. Od kilku miesięcy mogła już przyjmować pacjentów, którzy ucierpieli podczas walk lub przytrafiło im się coś przykrego. Wtedy nawet osoby z quirk szanowały jej poświęcenie.

Po drodze minęła UA i przypadkiem nawiązała kontakt wzrokowy z bratem i Kirishimą, ale tym razem uśmiechnęła się do obu nie przerywając biegu. Czerwonowłosy oddał gest szczęśliwy, że nastolatka już go nie unika.

Kiedy (y/n) dotarła do szpitala natychmiast przebrała się w biały strój pielęgniarki, który ostatnio dostała. Była na przedostatnim szczeblu do zostania prawowitą siostrą szpitalną więc jej uniform różnił się nieco od żółtodziobów i profesjonalistów.

Biała koszula opinała się na jej torsie a średniej wielkości dekolt starała się zakryć białą bluzą, którą przyniosła z domu. Całość dopełniała pudrowo różowa spódniczka, która była tego samego koloru co krzyż na jej czepku. Zestawiła to z białymi podkolanówkami a niesforne włosy spięła wsuwkami.

- Miło cię widzieć (y/n)! - starsza kobieta uśmiechnęła się serdecznie do nastolatki. - Mamy pacjenta ze złamaną ręką pod czwórką, zajmiesz się nim?

- Oczywiście! - odparła jej dziewczyna kierując się do sali numer cztery po drodze sprawdzając jak czuje się para bliźniaków, które trafiły do nich wczoraj z zapaleniem płuc. Dzieciaki pokochały ją od razu więc tylko jej mówiły jak się czują, co trochę irytowało resztę personelu, choć nie mogli zarzucić posiadaczce (e/c) oczu braku profesjonalizmu.

Sala była ciemna, widocznie pacjent zasłonił zasłony. Dziewczyna zapaliła lampkę i przyjrzała się mu bliżej. Był wysoki i niezwykle szczupły a jego blond włosy wpadały mu do oczu. Wydawał się niezwykle wykończony życiem jak i złamaniem.

- Co się panu stało? - zapytała wyciągając z szuflady gips i bandaże. - Pana ręka nie wygląda najlepiej.

- Hahaha takie rzeczy się zdarzają! - zaśmiał się mężczyzna - Powiedz mi lepiej złotko, za ja długo będę mógł ruszać ręką!

Dziewczyna rozwodniła gips i usztywniła ramię blondwłosego mężczyzny po czym owinęła bandażem gips i odczekała chwilę aż całość zesztywniała. Popukała pięścią w konstrukcję aby sprawdzić czy wszystko się trzyma.

- Jest dobrze. Zaraz podam panu magicznego żelka i jeśli pan tej ręki nie nadwyręży to już jutro będzie jak nowa! - powiedziała przeszukując szuflady w poszukiwaniu słoiczka z żelkami.

Mężczyzna czekał aż nastolatka znajdzie lekarstwo. Po kilku minutach poszukiwań znalazła je w drugiej szafce. Podała mężczyźnie dwie sztuki i poinstruowała go o dalszych krokach leczenia.

- Może pan wrócić do domu i wrócić tu jutro z samego rana na zdjęcie gipsu! - powiedziała upewniając się raz jeszcze, że gips jaki założyła pacjentowi jest odpowiednio usztywniony.

- Dziękuję złotko! - zaśmiał się mężczyzna.

Ten głos wydawał jej się niezwykle znajomy, ale nic nie powiedziała bo nie chciała się ośmieszyć. Choć wydawało się, że mężczyzna zauważył jej wahanie to zbył to uśmiechając się do niej i wyszedł ze szpitala dziękując raz jeszcze za zajęcie się jego raną.

Dlatego tak kochała tę pracę. Czuła się potrzebna i inni to doceniali

»»————- ♡ ————-««

Czy da ktoś mnie motywację? Przyda się w ciula.

𝐌𝐀𝐍𝐋𝐘; Kirishima EijiroOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz