• Want you back •

512 33 1
                                    

- Chodźmy do klubu. - mruknął znudzony Calum do Luke'a. - Była niedziela, więc to było trochę nieodpowiedzialne iść w tym dniu na imprezę, ale Caluma to nie obchodziło. Potrzebował zapomnieć o tych trzech dniach, gdzie tylko rozmyślał.

- Calum, jest niedziela. - mruknął Luke grzebiąc coś w telefonie. - Mam szkołę, a ty masz pracę.

- Alee Lukee. - brunet oparł swój podbródek na ramieniu przyjaciela. Wiedział, że po czasie Calum i tak się złamie.

- Caluum, nie wstaniemy jutro.

- No i coo?

- To, że ja mam szkołę. - powiedział nieugięty Hemmings

- Okay, to idę sam. - Hood wstał ze swojego miejsca i z wysoko podniesioną głową poszedł się przebrać.

- Dobra, już idę. - blondyn zaczął się podnosić. Hood zachichotał. Wiedział, że Hemmings z nim pójdzie.

Zawsze szedł.

***

Oboje byli już podchmieleni... i to bardzo, gdy do jednego z barów w Londynie przyszedł Ashton.

Irwin również potrzebował rozluźnienia, którego nigdzie indziej nie potrafił znaleźć.

McKenna wyszła gdzieś nie mówiąc nic, a on został sam w ich w domu. Sam że swoimi myślami i wyrzutami sumienia, które go zabijały i sprawiały, że czuł się jak gówno.

W końcu wstał z kanapy i nawet nie przebierając się, poszedł do baru, gdzie miał zamiar zatopić wszystkie smutki w alkoholu.

Jednak jego plany odrobinkę się zmieniły, gdy zobaczył śmiejącego się w głos Caluma i Luke'a, którzy siedzieli przy jednym ze stolików.
Chłopcy tak dobrze się bawili, że nie zwrócili uwagi na to, kto wchodzi do baru.

Ashton by z chęcią od razu poszedł do Hooda i zamienił z nim kilka słów, ale wiedział, że na trzeźwo nie da rady. Dlatego najpierw skierował się do barmana, poprosił od razu o trzy shoty, które niemal wypił za jednym zamachem. Nieznacznie się skrzywił i poszedł w stronę Caluma, który śmiał się głośno.

Odkaszlnął głośno, by ci zwrócili na niego uwagę.

- O, dzień dobry, Panie Irwin. - powiedział Luke chichocząc. Nawet nie zdawał sobie sprawy, że jest po dwudziestej drugiej. - Pamiętam Pana że szkoły.

- Uh, jasne. - powiedział z małym uśmiechem. Podrapał się ze zdenerwowania po karku, nie wiedział co tak właściwie powiedzieć Calumowi. - Możemy porozmawiać?

- Oh, ja nie wiem czy mamy o czym, Proszę Pana. - powiedział z wyrzutem Calum. - No chyba, że powspominać stare, niekoniecznie dobre czasy! Pamiętam jak wpisał Pan trójkę, jednej takiej. Dziewczyna się popłakała! - zaśmiał się głośno, a Luke razem z nim.
Ashton już wiedział, że rozmawianie z pijanym Calumem będzie ciężkie. Ale może po pijaku, chłopak jednak mu wybaczy. Przynajmniej miał taką nadzieję.

- Calum, proszę. - powiedział najstarszy już poważniej.

- Zostawię was samych, wiecie, kibel i te sprawy. - oznajmił Hemmings wstając ociężale. Zachwiał się lekko, ale dzielnie przeszedł do toalety. Z trudem, ale dotarł.

Mulat oparł się wygodniej o oparcie krzesła i westchnął głęboko. W tej chwili miał ochotę zamordować swojego przyjaciela za to, że tak okrutnie go zostawił z mężczyzną, z którym nie chciał mieć nic wspólnego.

Trzydziestotrzylatek usiadł na miejscu wysokiego blondyna i wypuścił drżący uśmiech.

- J-ja nie wiem co powiedzieć, Calum.

- Oh, nie musisz nic mówić. - powiedział Hood i już chciał wstawać, ale dłoń Ashtona na jego mu przeszkodziła. Chciał tym gestem pokazać, by usiadł z powrotem i nie zostawiał go.

Calum że zmarszczonymi brwiami wyrwał szybko swoją rękę z pod tej Ashtona i posłusznie usiadł.

- Calum, ja chciałbym przeprosić.

- Oh, wow. - prychnął.

- Ja naprawdę przepraszam. - powiedział niezwracając na uwagi i prychnięcia dwudziestojednolatka. - Nie wiem dlaczego tak postąpiłem. - oczywiście Ashton wiedział dlaczego, ale nie przyzna się do tego pijanemu Calumowi. - Od pięciu lat pluję sobie w brodę, że cię tak potraktowałem. J-ja chciałbym, żebyś mi to wybaczył. Choć, wiem, że to jest wręcz niewybaczalne. Zachowałem się jak najgorszy chuj i dupek i jeszcze tysiąc innych epitetów. I... i ja naprawdę nie wiem, jakbym się zachował, gdyby ktoś z kim mam najgorsze wspomnienia, nagle wrócił i...

- Ashton. - przerwał mu mocno Calum. Hood czuł jakby wyparował z niego cały alkohol. Już nie czuł szumienia w głowie. Już nie było mu tak do śmiechu, jak jeszcze dziesięć minut wcześniej. - Ja nie mam z tobą najgorszych wspomnień. Przez większość czasu, czułem się z tobą najlepiej na świecie, wiesz? Byłeś wtedy jednocześnie najlepsza i najgorszą rzeczą jaka mnie spotkała. - w Caluma oczach momentalnie pojawiły się łzy.

A Ashton czuł się jeszcze gorzej. Wyznanie chłopaka sprawiło, że ten pożałował tego dwa razy bardziej.

W końcu Hemmings wrócił do stolika. Brunet nic nie mówiąc pociągnął przyjaciela za rękę w stronę wyjścia.

Irwin cofnął się do baru i zaczął wlewać w siebie litry alkoholu ze łzami w oczach i poczuciem winy.

On był jegi najlepszą i najgorszą rzeczą w jednym.

Jego upijanie trwało by nadal, gdyby nie jeden z pracowników, który widział jego stan. Wzięli jego telefon i zadzwonili po McKennę Davidson, która zdenerwowana, musiała taszczyć Irwina do domu.

***

Edit: Przepraszam, że tak cały czas publikuję rozdziały, które były, ale kolejność tych dwóch rozdziałów cały czas mi się przrstawia

Lonely/ Cashton✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz