Od pamiętnego wieczoru minął tydzień. Ashton dzień w dzień przychodził do kina, w którym pracował Calum, ale go tam nie było. Od jego koleżanki z pracy dowiedział się, że wziął urlop, ale ona nie chciała powiedzieć kiedy wróci, więc Ashton przez okrągły tydzień był w kinie.
Nie mógł uwierzyć, że Calum naprawdę po ich stosunku wyszedł. Nie ukrywał - zabolało go jak Hood go potraktował, ale wiedział, że to tylko połowa bólu, który on sam zafundował Calumowi, a zwłaszcza, że ten był wtedy nastolatkiem.
Wiedział, że nie mógł tego tak zostawić.
Z mulatem czuł się naprawdę dobrze. Jakby nic innego nie istniało. Miał przeczucie, że Calum czuję to samo, dlatego nie dawał za wygraną. Nawet jeśli, by miał przychodzić do tego kina do usranej śmierci - nie odpuści.
Pewnego dnia, jak zwykle przyszedł do miejsca pracy Hooda. I tym razem mu się poszczęściło, otóż brunet stał za ladą i bawił się drobniakami. Widocznie był mały ruch.
- Cally. - niemal krzyknął Ashton. Calum na dźwięk czyjegoś głosu, wzdrygnął się. Już chciał coś powiedzieć, ale Irwin mu przeszkodził. - Zanim coś powiesz, daj mi wyjaśnić. Tak wiem, pospieszyliśmy się i w ogóle, ale Calum ty... ty.. aż brak słów mi na Ciebie! Cholera, zależy mi na tobie, okay? I najprawdopodobniej pięć lat temu też mi zależało, ale bałem się do tego przyznać. Bałem się swoich uczuć, a co dopiero uczuć do szesnastolatka. I masz rację, nie powinienem cię tak potraktować. Zachowałem się naprawdę, naprawdę źle względem ciebie. Ale teraz chcę to naprawić okay? Chciałbym cię mieć przy sobie już na zawsze. Tylko pytanie czy mi wybaczysz? - powiedział Ashton. Spojrzał na Caluma, zobaczył, że ten ma głowę w dole. Widocznie zastanawiał się nad odpowiedzią.
- A ona? - uniósł na niego wzrok.
- McKenna? Wiem, że to zabrzmi dziwnie, ale wiem, że mnie zdradza. Specjalnie chciała wyjechać do Londynu, tu mieszka jeden z jej gahów, i tak jest ich więcej.
- Czemu nic z tym nie robiłeś?
- Bo... wiesz Cal, ja nie mam już dwudziestu lat. Latka mi lecą, a McKenna była takim zabezpieczeniem. Pomimo tego, że nawet nic do niej nie czułem, miałem kogoś obok.
- Oh.
- Więc... Calumie, zechciałbyś mi wybaczyć?
***
3 lata później
- Gdzie jedziemy?
- Pytasz o to siódmy raz, nie powiem ci. - zaśmiał się Ashton skręcając w lewo. On i jego chłopak właśnie jechali w miejsce randki, którą urządził Ashton. - Nie daleko.
Calum znowu oparł się o siedzenie i skrzyżował ręce na klatce piersiowej. Wysunął do przodu dolną wargę, z nadzieją, że jednak Irwin powie mu gdzie jadą.
- Skarbie, to na mnie nie działa. - zachichotał z zachowania mulata i złapał go za kolano, które zaczął delikatnie masować.
- Uh, zawsze warto próbować. - zaczął bawić się palcami partnera na swoim udzie. - Nudzi mi się.
- Właściwie to już jesteśmy. - Irwin zaparkował przed starym budynkiem, na co mulat skrzywił się nieznacznie.
- To tu?
- Tak, a teraz wysiadaj. - powolnymi ruchami wysiadł z auta. Nie mógł uwierzyć, że jechali trzy godziny, by dojechać w to miejsce.
CZYTASZ
Lonely/ Cashton✓
FanfictionHistoria Caluma, który przez dorastanie i problemy, zaczyna kręcić ze swoim nauczycielem https://open.spotify.com/playlist/1Sp4LfrnVy4uhCLyZEFeq1?si=dd30d5dd1fdb4154 *Uwaga* •spora różnica wieku pomiędzy bohaterami •przekleństwa •sceny 18+ •samookal...