• Gods and Monsters •

898 50 28
                                    

Dzisiaj, Calum wszedł z małym entuzjazmem do szkoły. A właściwie to z brakiem entuzjazmu. W sumie jak zwykle.

Od rana miał ochotę na zmianę. Najbardziej w swoim wyglądzie. Wpadł na pofarbowanie włosów. No może nie całych, ale przynajmniej jakieś pasemko.  A kto będzie najbardziej idealną osobą do tego?

Oczywiście, że Michael.

Chłopak nie raz farbował swoje włosy, więc czemu by jego nie pofarbować?
I tak chłopcy ostatnio umówili się do Clifforda na noc, więc świetnie się składa.

Poszedł pod klasę, gdzie czekał na niego Luke.

- Hej. - przywitał się mulat.

- Hej, wiesz, że mamy teraz zastepstwo? - spytał Hemmings chowając telefon do kieszeni.

Po chwili cały korytarz mógł usłyszeć zadowolony krzyk Caluma Hooda. Pierwszą lekcją była dzisiaj fizyka, której żadnej z nich nie lubił, ale Hood zwłaszcza. Nie dość, że nic nie rozumiał to jego nauczycielka od tego przedmiotu działała mu na nerwy. Po prostu jej nienawidził.
Ona nic mu takiego nie zrobiła, ona po prostu była. I to wystarczyło, by brunet ją znienawidził. Może i miała dobry kontakt z uczniami, ale na pewno nie z nim.

- A na co tak właściwie? - zapytał ciemnooki już ciszej, zaczął modlić się, by nie było teraz chemii. Chemia była jeszcze gorsza niż fizyka.

- Chyba muzykę, ale nie jestem pewny. - odpowiedział Luke, a Calum aż opuścił plecak. Czyli teraz ma lekcję z Panem Irwinem. Zaczął się teraz denerwować, a nawet nie miał czym.

Ale Calum już tak miał, denerwował się nawet rzeczami, które nie były tego warte.

- Siema. - powiedział zdyszany Mike.

- Woah, nie spóźniłeś się. - stwierdził Luke.

- Zapomniałem z domu pracy domowej, więc się wracałem, a potem przestszyłem się, że znowu się spóźnię, więc biegłem tu. - po chwili usłyszeli dzwonek. - Okay, czyli dobrze, że biegłem.

Drzwi do klasy otworzyły się. A raczej otworzył je nauczyciel. Ashton Irwin był ubrany w czarne dopasowane jeansy, białą koszulę i szarą marynarkę. Według Caluma wyglądał dobrze, a nawet bardzo dobrze.

Cała klasa weszła do pomieszczenia i zaczęła się rozpakowywać.

- Wiem, że spodziewaliście się dzisiaj fizyki, ale w ostatniej chwili Pani Edwards musiała jechać do szpitala z synem. Mam nadzieję, że macie nic przeciwko spędzenia ze mną tych czterdziestu pięciu minut. - zaśmiał się, a klasa z nim. - W sumie to nie macie wyboru nawet.

Ashton Irwin był typem osoby, którą każdy lubi. I to było widać po pierwszych zajęciach. Klasa natychmiast go polubiła, a niektóre dziewczyny już miały na nim crusha. Ashton widział te wszystkie spojrzenia dziewczyn i ich ruchy, gdy wypijały się lub eksponowały swój biust. Ale nie imponowały mu tym.
Może jakby był jakimś napalonym nastolatkiem, to może by skorzystał, ale dzisiaj jako dorosły mężczyzna, wiedział, że liczy się charakter.

Calum w tym czasie podał zwiniętą kartkę Michealowi, na której było napisane, czy nie zechciałby pofarbować mu włosów.

- Pojebało cię? - spytał dość głośno Clifford, przez co przerwał Irwinowi w połowie zdania.

- Panowie, może ja was po prostu przesadzę? - spytał Irwin, ale zamiast na Mike'a, patrzył na Caluma.

- Ostatnia szansa. - powiedział Clifford. Blondyn westchnął i wrócił do mówienia. - Pojebało cię? - powiedział już ciszej, a Cal pokręcił głową. - No dobra, ale ty bierzesz całkowitą odpowiedzialność.

Lonely/ Cashton✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz