• Teacher's pet •

924 52 15
                                    

Cały weekend nastolatek przesiedział w pokoju. Nie miał humoru, by wyjść nawet do łazienki czy do kuchni.
Pomimo, że już wszystko było w porządku, sytuacja w domu się unormowała, Calum nadal rozpamiętywał to co powiedział tamtego dnia David.

Czy on naprawdę był taki okropny? To dlatego nie może sobie nikogo znaleźć? Bo jest brzydki?

Hood miał coraz więcej myśli, które go dołowały. Źle się czuł sam ze sobą.

Podczas, gdy jego rodzice byli na zakupach, postanowił sobie ulżyć.

Usiadł na krześle przy biurku i wziął do ręki nożyczki. Nie miał żadnej żyletki, więc musiało mu to wystarczyć. Popatrzył na swoje nadgarstki i przejachał delikatnie ostrzem po skórze.

Gdy miał już delikatnie wbić ostrze, zrezygnował z tego. Calum przecież chodził często w bluzkach na krótki rękaw.
W końcu zdecydował się na biodro. Nikt pod bieliznę mu nie zaglądał, dlatego te miejsce wydawało się najlepsze.
Odchylił lekko spodnie, a zaraz potem bieliznę i przejechał nożyczkami po skórze. Wypuścił jęk bólu, gdy za mocno wbił narzędzie.
Zaczął coraz szybciej oddychać, a łzy toczyły się po jego policzkach. Na jego biodrze pojawiały się czerwone pręgi, z niektórych nawet sączyła się powoli krew.

Calum nie chciał się zabijać, chciał jeszcze trochę pożyć. Chciał po prostu, by wyszły z niego złe emocje, które głębiły się w nim już od dosyć dawna.

Westchnął głęboko i po raz ostatni zrobił cięcie. Odłożył nożyczki na biurko i oparł się wygodnie o fotel.

Dopiero teraz dotarło do niego co zrobił. Pomimo tego, że czuł się o wiele lepiej, był na siebie zły, że zrobił sobie krzywdę

Wstał z krzesła i z odkrytym bioderem skierował się do łazienki. Wziął papier toaletowy i przyłożył sobie do ran.

Nawet nie pomyślał, by wziąć bandaż lub chociaż jakiś plaster, po prostu wsunął papier  bokserki, a potem spodnie.

Wrócił do swojego pokoju i usiadł na łóżku.

Czuł się pusty. I samotny.

Potrzebował teraz tej osoby, która go przytuli i nakarmi go beznadziejnymi słówkami, typu "Będzie dobrze".

Pomimo tego, że miał rodzinę, przyjaciół, brakowało mu jednak tej jednej osoby, dla której będzie całym światem. Osoby, która będzie go kochała całym sobą, która się dla niego poświęci.

Pragnął tego coraz bardziej.

***

W następnym tygodniu, Calum dostawał pierdolca. Ilość sprawdzianów i kartkówek go przerastała, a tym bardziej, gdy nastolatek nienawidził się uczyć, a szczególnie rzeczy, z którymi nie wiąże przyszłości.

Jedyną lekcją, która go ratowała, była muzyka. Chłopak relaksował się na tej lekcji, plus miał więcej czasu na wgapianie się w Ashtona Irwina. Dopiero teraz dotarło do chłopaka, że się zauroczył w mężczyźnie.
Postanowił, więc, że zacznie być aktywny na lekcjach, by Ash go zauważył.
Częściej się zgłaszał i z chęcią odpowiadał na pytania nauczyciela, przez co zyskiwał uśmiech blondyna lub od czasu do czasu, mrugnięcie okiem.
Na każdą z tych rzeczy, Calum się rumienił. Kochał te małe rzeczy i kochał uwagę Irwina, którą dostawał na lekcjach.

A Ashton? On uwielbiał, gdy młodszy rumienił się przez niego. Uwielbiał jego uśmiech i to jak przgryza wargę, patrząc na niego. Ashtonowi to schlebiało.
Nie oszczędzał sobie również kontaktu cielesnego. Zawsze, gdy miał okazję, położył dłoń na dole pleców nastolatka lub musnął delikatnie jego dłoń.

- Co jest między tobą, a Irwinem? - zapytał Hemmings, gdy wychodzili z sali od muzyki. On i Mike już zdążyli zauważyć, że coś jest na rzeczy, nawet, gdy Hood próbował to ukryć.

- Nic nie ma. - wzruszył ramionami mulat, kierując się korytarzem do sali chemicznej. Teraz miała być kartkówka, na którą znowu nic nie umiał. - Pomożesz mi na chemii? - spytał Luke'a.

- Nie uciekaj od tematu, ale tak postaram się pomóc. - odpowiedział Luke, a Calum się uśmiechnął. Wysoki blondyn był dobry z chemii, jak i w sumie ze wszystkiego, dlatego czasem pomagał chłopakom na lekcjach.

- No naprawdę nic nie ma pomiędzy nami. - westchnął Hood.

- Bardzo dobrze ci w tej fryzurze, Calum. - powiedział z uśmiechem Irwin przechodząc obok chłopaków. Potargał delikatnie włosy chłopaka i odszedł z tym samym, szerokim uśmiechem. Calum za to wpatrywał się w niego z sercami w oczach. Nawet nie zwracał uwagi na potargane już włosy, nad którym spędził prawie cały ranek. Miał dzisiaj, tak zwany Bad Hair Day, dlatego ułożenie ich graniczyło z cudem.

- Dziękuję. - powiedział szeptem chłopak, ale Irwin już go nie usłyszał, bo poszedł korytarzem dalej, do pokoju nauczycielskiego. Brunet odwrócił się z rumieńcem do Hemmingsa, który patrzył się na niego karcącym wzrokiem, ręce miał zawiązane na klatce piersiowej.

- Nic między wami nie ma? Okay. -  prychnął blond szesnastolatek.

- Przestań. Lepiej powiedz, gdzie jest Mike, bo jak widać zgubiliśmy go. - oznajmił ciemnooki.

***

Hej hej, co tam u was? Jak wam dzień mija?

Widzę, że za bardzo was rozdziałami rozpieszczam lol

Ogólnie jestem tak zła na babę od fizyki, że mam ochotę jej łeb urwać.

Mam nadzieję, że rozdział się podobał ☺️ Jak będzie jakaś duża aktywność, to może jeszcze wrzucę dzisiaj

Miłego dnia xx

Lonely/ Cashton✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz