40

562 21 0
                                    

Dni mijały szybko. Zanim ktoś się zorientował był już piąty miesiąc ciąży. Brzuch dziewczyny urósł i nie było mowy o ukryciu go przed niechcianymi osobami takimi jak 'koleżanka' z pracy, którą Martyna wręcz uwielbiała. Teraz znienawidzona współlokatorka gabinetu obrała sobie nowy cel na to, żeby żartować sobie z ciężarnej dziewczyny. Mianowicie nigdy nie widziała przy Martynie jakiegokolwiek mężczyzny, przez co mówiła o niej okropne rzeczy. Blondynka znała jednak prawdę, a ta głupia flądra nie musiała wiedzieć wszystkiego.

Kobieta zerknęła na zegarek. Za dwadzieścia minut kończyła pracę. Westchnęła. Ta dziewczyna za biurkiem przed nią nie umiała się zamknąć. Cały czas jej dokuczała. Niby była starsza, a zachowywała się jak dziecko. Nawijała cały czas mimo, że nikt jej nie słuchał.

-Możesz się już zamknąć DaHyun? -westchnęła zrezygnowana Martyna i zerknęła na komórkę, na którą przyszedł SMS.

Od razu się uśmiechnęła widząc kto do niej napisał. Oblizała usta i odpisała twierdząco na jego pytanie. Nie umknęło to uwadze jej współlokatorce, która obserwowała każdy jej ruch, żeby się przyczepić. Ta dziewczyna na prawdę była jak nastolatka mimo, że miała już dwadzieścia sześć lat.

-Czyżby twój kolejny klient napisał? -zapytała z wrednym uśmieszkiem. 

-Oczywiście. -mruknęła z sarkazmem i wróciła do pracy.

Musiała teraz poczekać na koniec zmiany, żeby stąd wyjść i wsiąść do auta Jimina, który ma wziąć ją na obiad, a potem odwieźć do domu, żeby mogła z Paulą upiec jakieś ciastko na niedziele. Przez te trzy miesiące bardzo pilnowała sobót. Miała nawet przypomnienie w każdą sobotę, żeby nie zapomnieć i nie dać się zabrać Jiminowi do siebie.

No właśnie. Jimin.

Zaczęło się między nimi coraz lepiej układać. Spędzali ze sobą coraz więcej czasu i więcej ze sobą rozmawiali. Jimin, gdy pracował dzwonił do niej i potrafili rozmawiać przez kilka godzin o niczym. Codziennie pisał jak się czuje i czy czegoś jej nie brakuje. Niestety dalej był wielki problem. Dalej nie wierzył, że to jego dziecko. Powiedział jej to otwarcie jakiś czas temu. Polubił ją i to, że mógł się nią opiekować, ale dalej był w przekonaniu, że nie jest ojcem. W dodatku coraz bardziej był ostrożny i wolał potykać się u niej niż jakby mieli siedzieć u niego. Martyna wiedziała, że coś ukrywał.

W końcu nadszedł upragniony moment. Ciężarna stała powoli z obrotowego fotela i zamknęła segregator z zapiskami chowając go w szufladzie. Wylogowała się z komputera i zamknęła go zasuwając krzesło po sobie. Schowała telefon do kieszeni marynarki i wzięła torebkę kierując się do wyjścia.

Pożegnała się z miłą panią sprzątaczką i wyszła z firmy. Wsiadła z lekkim uśmiechem do auta Jimina i przywitała się z nim całusem w policzek. Ten od razu zapytał się jak w pracy. Martyna jednak zauważyła, że coś jest nie tak.

-W porządku oprócz tej wrednej jędzy. -prychnęła, a Jimin od razu od razu wiedział, że chodzi o DaHyun. -A u ciebie? Widzę, że jesteś jakiś zły. -oblizała usta i zapięła pasy.

-Pokłóciłem się z kimś. -zerknął na nią i ruszył w stronę restauracji.

-Z kim? -zapytała ciekawa.

-Nieważne.

Imagine || Park JiminOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz