59

426 13 0
                                    

-I jak teściowa? -to było pierwsze pytanie jakie usłyszał Jimin po wejściu do domu.

Spojrzał na Yoongiego, który przystanął w przedpokoju patrząc na niego. W lewej dłoni trzymał kubek z kawą, a w prawej talerzyk z dwoma pączkami. Znowu miał dresy i za dużą koszulkę. Jednak tym razem był na boso.

-A weź nawet nie pytaj. -odburknął i zdjął buty. -Nie odezwałem się ani słowem, bo ja nie umiem polskiego, a matka Martyny nie umie koreańskiego. Byłem tam tylko jako szofer i tragarz. -wywrócił oczami i wszedł w głąb domu. -Dlatego wróciłem bez niej. Będę musiał po nią pojechać jak zadzwoni.

-Dobrze zrobiłeś. Przynajmniej nie będziesz się czuł jak piąte koło u wozu i siedział jak ten kołek cicho nie wiedząc nawet o czym one mówią. -mruknął muzyk i ugryzł pączka przeżuwając go powoli.

-Tak to teraz dokończę papierkową umowę i przejrzę papiery, które zostawił mi JeonGguk. powinienem coś w końcu zrobić. -westchnął młodszy z mężczyzn i wziął od przyjaciela kubek upijając łyk kawy. -Dobra.

-Dobra, bo ja robiłem. -prychnął z lekkim uśmiechem i podsunął Jiminowi talerzyk. -No masz. Widzę jak sie na nie patrzysz.

Mężczyźni parsknęli śmiechem, po czym Park wziął nadgryzionego pączka i spróbował go. Przeżuwał powoli. Przymknął oczy i uśmiechnął się delikatnie. Zamruczał gardłowo i rozluźnił się. Dawno nie jadł niczego słodkiego.

-Tego chyba potrzebowałem. -zaśmiał się cicho i oblizał usta. -Zamówię sobie chyba coś słodkiego. Dawno nie jadłem, a teraz nabrałem większej ochoty.

-Dobry pomysł. Wybacz jednak, że ci nie będę towarzyszył, ale idę oglądać. -Yoongi wyglądał na uradowanego.

-A co? -dopytał jego przyjaciel i pozwolił sobie na kolejnego gryza pączka.

-Dramę nową zaczynam, a ty już zostaw moje pączki, bo mi je zaraz zjesz. -mruknął i oblizał usta.

-Dobra. To ty idź oglądaj, a ja idę do gabinetu. -zaśmiał się i oblizał kciuka i palca wskazującego, które były w lukrze.

Mężczyźni rozdzielili się. Yoongi poszedł do swojego pokoju, a Jimin do kuchni. Najpierw chciał zamówić sobie coś słodkiego z pobliskiej kawiarni. Niestety nie pomyślał, żeby do niej zajechać, a teraz był zbyt leniwy, żeby tam pójść. Wygodniej mu w domu, a czekając na zamówienie przygotuje sobie kawę i rozłoży papiery w gabinecie.

Po wykonanym telefonie i zamówieniu sobie malutkich pączusiów zaczął robić kawę. Standardowo zrobił ją w termosie, bo wiedział jak to się skończy. Jak wpadnie w wir papierkowej roboty to może zapomnieć o takim czymś jak kawa, więc chcąc ją ochronić i nie wylewać potem całego kubka zrobił ją w termosie. Taki zamykany kubek bardzo ułatwiał sprawę. Przydatny wynalazek.

Niecałą godzinę później w domu rozległ się dźwięk dzwonienia do bramy wjazdowej. Oczywiste było to, że pączki kończą swoją podróż, więc nie czekając dłużej otworzył bramę różowemu autu. Samochód wjechał na podwórko, a Park już czekał na ganku. Odebrał swoje zamówienie i wrócił do domu. Znowu otworzył bramę, a potem jeszcze przez chwilę patrzył jak zamyka sie ona automatycznie odcinając od nich różowe autko.

-Teraz mogę iść pracować. -uśmiechnął się do siebie i ruszył do gabinetu z pączusiami i termosem z kawą.

Imagine || Park JiminOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz