-Czemu tak uciekłeś? -zapytała od razu wsiadając do auta i patrząc na mężczyznę.
-Pasy. -mruknął i oblizał usta wrzucając kierunek dając znak, że chce dołączyć do ruchu drogowego.
-Możesz odpowiedzieć na pytanie? -zapytała wywracając oczami i zapinając pasy.
-Nie miałem tam nic do roboty. Przez niemal cały czas byłbym cicho i nudziłbym się niemiłosiernie. Tak to wróciłem do domu i ogarnął papierową robotę. -zerknął na nią i wyjechał na ulice.
-Zrobiłeś to tak nagle. -mruknęła i siedziała spokojnie patrząc na niego cały czas.
Mężczyzna westchnął. Nie miał ochoty tłumaczyć się kobiecie. Wyszedł też dlatego, żeby jego partnerka nacieszyła się mamą i, żeby mogły porozmawiać na spokojnie i w luźnej atmosferze. Nie chciał, żeby czuły się przy nim spięte w jakiś sposób.
-Skarbie. Nie mam z czego ci się tłumaczyć, bo nie muszę. Powiedziałem prawdę. -mruknął pod nosem skręcając w prawo.
Kobieta pokręciła głową i już nie wałkowała tego tematu. Było jej trochę przykro, że Jimin tak postąpił. Wolałaby nawet, żeby został. Porozmawiałby z jej mamą choć trochę. Przez nią, ale by porozmawiał. On by się czegoś dowiedział i jej mama by się czegoś o czymś dowiedziała. Tak to Martyna musiała jej wszystko o nim opowiadać.
W końcu dojechali do domu. Mężczyzna jak zwykle wysiadł pierwszy i otworzył drzwi swojej dziewczynie wystawiając do niej dłoń, a ona jak zwykle wysiadła z auta z jego pomocą. Szczerze mówiąc wolałaby już mieć poród za sobą. Niestety to dopiero siódmy miesiąc.
-Idę się przebrać. -rzuciła szybko i weszła do domu.
W wiatrołapie jednak spotkał ją niecodzienny widok, a raczej nieznajomy mężczyzna, który był uderzająco podobny do jej partnera. Stał przed nią, a gdy sie odwrócił, żeby spojrzeć kto przyszedł uśmiechnął się szeroko. Za nim stał Yoongi, który wyglądał na złego i to dość bardzo.
-Widzę, że jesteś jeszcze ładniejsza niż na zdjęciu, a seksowna to ty jesteś nawet w ciąży. -parsknął śmiechem i oblizał usta patrząc na jej ciało.
Ciężarna cofnęła się zniesmaczona komentarzem obcego mężczyzny natrafiając plecami na coś twardego i poruszającego się w szybkim tempie. Zerknęła przez ramie i otworzyła szerzej oczy widząc wściekłą twarz Jimina. Musiała przyznać, że wyglądał strasznie. Nigdy nie widziała go aż tak bardzo złego.
-Miałeś tu nie przyłazić. -warknął i wszedł do domu zasłaniając od razu swoją partnerkę swoim ciałem.
-To już brata odwiedzić nie mogę? -zapytał z kpiną.
-Nie. Nie możesz, a szczególnie po tym co mówiłeś. -syknął zaciskając pięści.
Tak bardzo chciał mu teraz przyłożyć pięścią w twarz. Powstrzymywał się jednak czując brzuch swojej ukochanej na swoich plecach i jej dłonie mocno zaciśnięte na jego bluzie. Tylko to go powstrzymywało. Inaczej by go uderzył.
-Ale co ja takiego mówiłem? -parsknął śmiechem i założył ręce na piersi.
-Kto go tu w ogóle wpuść? -zapytał Jimin będąc coraz bardziej wściekłym.
-Ukradłem ci klucz. -jego brat puścił mu oczko. -Jak was nie było pozwoliłem sobie zajrzeć do bielizny twojej dziewczyny i muszę przyznać, że ma zajebisty gust.
Martyna w tym momencie zesztywniała. Zamrugała kilka razy czując napływające łzy do jej oczu. Była przerażona, że ktoś grzebał w jej bieliźnie. Nie miał prawa tego robić. Nagle poczuła się brudna. A co jak i tej bielizny, którą ma na sobie dotykał?
Jimin jednak nie wytrzymał. Nie po tym co powiedział. Ostrzegał go kilka razy i kazał przestać. Nie posłuchał i jeszcze posunął się do takich rzeczy. Nie chodziło tu teraz tylko o Martynę. Chodziło o wszystkich domowników. Każdy był narażony na jego chore zachowanie.
-Jimin! -krzyknęła przerażona Martyna widząc jak pięść jej partnera spotyka się z nosem jego brata.
CZYTASZ
Imagine || Park Jimin
ContoZAKOŃCZONE Jedna zła decyzja, a cały świat wywraca się do góry nogami To dla blondynki miała być zwykła impreza. Miała bawić się z przyjaciółkami z okazji urodzin jednej z nich. Każda uważała, że to będzie niezapomniana impreza. Taka też się stała...