^2^

1.5K 72 82
                                    

Jak na razie będzie z perspektywy Imperium.
>>>>>>>>>>>>>>>

Wróciłem do domu z zakupami, które zrobiłem w trakcie drogi. Ciągle miałem ten sam zdołowany humor. Myśl o tym, że już nigdy nie zobaczę Ron'a, dołuje mnie... a muszę mieć uśmiech na twarzy. Dla niego. Dla mojej rodziny.

Postawiłem torby na blacie w kuchni. Pomieszczenie na białe ściany, czarne blaty oraz czarne szafki. Jest to raczej kuchnio-jadalnia, która połączona jest z salonem. Tamten pokój natomiast, ma jasnozielone ściany, białe meble oraz beżową sofę. Przy pianinie, ponieważ Zsrr uczy się na nim grać, jest wyjście na taras i do ogrodu.

Zdjąłem buty i skierowałem się do pokoju syna. Powinien już być skoro kończył dzisiaj wcześniej.

Zacząłem wchodzić po schodach, kiedy usłyszałem jakąś rozmowę. Podszedłem bliżej drzwi.

— A co jeżeli tata się dowie? A-Albo twój?

(Em... Zmieniam wiek Zsrr QvQ, od teraz ma 13 lat ;-; )

— Nie dowie się. Obiecuję. - dalej nie mogłem dosłyszeć. Dla bezpieczeństwa zapukałem do drzwi.

— Mogę? - mogłem usłyszeć jakieś szelesty i szeptania. Po kilku minutach mogłem wejść do środka. — Witaj synu. Dzień dobry Rzeszo.

— D-Dzień dobry panu...

— Hej tato! Widzę że już wróciłeś. - jego wyraz twarzy był inny niż zwykle. Bardziej nerwowy.

— Chciałem się spytać co robiliście przez ten czas, kiedy mnie nie było.

— Lekcje. Mieliśmy trochę mniej niż zwykle, więc mamy teraz wolne. - uśmiechnął się i do mnie, i do Rzeszy, który był bardzo przestraszony.

— Rzeszo, wszystko w porządku?

— M-Mhm...

— Pójdę zrobić obiad. - kiedy chciałem wyjść, Zsrr zadał mi ostatnie pytanie.

— A Rzesza może zostać?

— Oczywiście. - zamknąłem pokój. Cieszę się, że mój syn w końcu sobie kogoś znalazł. W sensie przyjaciela. Kiedyś miał dwóch ale... no cóż, zdradzili go. Chcieli tylko go wykorzystać. Miał wtedy osiem lat, ale do teraz to pamięta.

Na szczęście pojawił się wtedy Rzesza i go w jakiś sposób odciągnął od tych złych czasów. Kiedy go nie było, Zsrr przesiadywał całymi dniami w swoim pokoju z zasłoniętymi oknami. Nie wychodził ani na obiad, ani na śniadanie. O kolacji już nie wspomnę. Zacząłem się martwić, że może mieć jakąś chorobę. Wtedy zaprosiłem Prusy na spotkanie i ku mojemu zaskoczeniu miał syna. W tym samym wieku co mój syn. Zaczęli się dogadywać, co mnie ucieszyło. Praktycznie nie dało się ich rozdzielić na początku, no... może aż do teraz.

Zszedłem do kuchni i zacząłem robić obiad, czyli pierogi. Pamiętam jak Ron je uwielbiał. Jak bardzo szybko potrafił je zrobić i jak cudownie mi mówił które składniki czy dodatki my podać. Później mnie nauczył robić, według wieloletniego przepisu. Powiem, że są cudowne.

Wyjąłem odpowiednie składniki i sięgnąłem po książkę, gdzie miałem przepis.

Jednak w pewnym momencie przypomniałem sobie, że miałem odebrać Rosję ze szkoły, bo akurat dzisiaj musiał zostać dłużej.

Szybko zostawiłem ciasto na stole, otrzepałęm ręce i wybiegłem zakładając jeszcze buta po drodze.

— Zsrr! Obiad będzie później! - rzuciłem ostatnie słowa, przed zamknięciem drzwi.

Błyskawicznie wsiadłem do auta i się zapiąłem. Pomyślałem czy Rosja wziął telefon, jednak widziałem go w salonie, więc nie miałem jak się z nim skontaktować. Po mojej głowie chodziły miejsca, gdzie mój młodszy syn może być. W końcu wpadłem na jedyną opcję. Wcisnąłem gas i ruszyłem w stronę domu Polski.

~~~

W końcu dojechałem.

Wysiadłem szybko z samochodu i ruszyłem do bloku, gdzie mieszkał Polska. Kiedy dotarłem do odpowiedniej klatki, wybrałem numer mieszkania i zacząłem czekać.

Halo?

— Dzień dobry, Imperium mówi.

Chodzi o pana syna? Jest u mnie, niech pan wejdzie.

Drzwi wydały charakterystyczny dzwięk pozwolenia na wejście. Skorzystałem z propozycji i wstąpiłem do środka.

Już po kilku minutach byłem w domu Litwy. Panowała tam napięta atmosfera. Otworzyła mi niska kobieta o lekko szarych włosach. Jak się później okazało to opiekunka dla Polski. Jego matka, Litwa, pracuje całe dnie i nie może się nim zajmować. Dlatego też często przychodzi do nas. Opiekunka ma na imię Jadzia i jest miła starszą panią o dobrym podejściu do dzieci. Zawsze uśmiechnięta, a jej już mocno podkrążone oczy, zawsze błyszczały.

— Proszę chwilę poczekać. - powiedziała Litwa, kiedy mnie zobaczyła. Od zawsze coś do mnie miała, jednak ja się tym nie przejmowałem.

Chwilę potem do korytarza wszedł lekko osłabiony Polska z moim synem. Chłopak nie wyglądał za dobrze. Wygląda na to, że matka w ogóle się nim nie przejmuje.

— Przepraszam tato...

— To moja wina, zasiedziałem się i o tobie... zapomniałem. - nerwowo podrapałęm się po karku. On się uśmiechnął i odwrócił do Polaka. Miał smutny i zaniepokojony wyraz twarzy. Ja również się zasmuciłęm. Musiałem się o coś zapytać. — Mam pytanie.

— Hm?

— Może by Polska na jakiś czas... został u nas? Dużo pracujesz, a ja mam zawsze czas. - widziałem w jej oczach, że jest bardzo zadowolona moim zdaniem. I chciała się go pozbyć. Żal mi się zrobiło Polski.
— Nie widzę problemu. Poli, pakuj się.

— Ja pomogę! - Rosja energicznie wziął za rękę Polaka i zaciągnął do pokoju.

— Pani Jadziu, ma pani na jakiś czas wolne. - kobieta pokiwała tylko głową i posłała mi promienny uśmiech. Ja oczywiście odwzajemniłęm gest, żebym nie wyszedł na jakieś nie wychowanego mężczyznę. Szanuję starszych. To naprawdę mili obywatele.

Kiedy w końcu mogliśmy jechać, Litwa zatrzymała na chwilę Polskę. W momencie kiedy wrócił, miał zaszklone oczy. Na szczęście Rosja zajął się jego przyjacielem i go pocieszył.

~~~

W końcu byliśmy w domu, jednak coś mi nie pasowało. Szybki podszedłem na górę, żeby sprawdzić co robi Zsrr i Rzesza, ale nie spodziewałem się akurat tego.

Zsrr dominował nad młodszym chłopakiem w pocałunku. Mój syn stał tyłem do drzwi i był oparty o biurko, a Aryjczyk był pomiędzy nogami wyższego. Zamknąłem po cichu drzwi i wróciłem do salonu.


>>>>>>>>>>>>>>

Troszkę dłuższy, ale jest -3-

(Jezu ale jest gorąco ._., umieram)

>> Hill <<

&quot; Did you miss me? &quot; - ron x irOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz